Aż o ponad 120 proc. poszły w górę w ciągu ostatniego miesiąca notowania holenderskich kontraktów na gaz ziemny, które są punktem odniesienia dla rynków europejskich. W czwartek za megawatogodzinę płacono chwilowo już nawet 186 euro, najwięcej od szczytu paniki po rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Bezpośrednie przyczyny ponownego wejścia kryzysu gazowego w ostrą fazę są trzy – ograniczanie dostaw gazu przez Rosję, strajk w Norwegii oraz zakłócenia w eksporcie skroplonego surowca z USA. Rosyjskie dostawy już teraz są najniższe od lat, a sytuację może jeszcze pogorszyć planowana konserwacja gazociągu Nord Stream.
Awaria terminala LNG, strajk w Norwegii
Inwestorzy obawiają się, że po zakończeniu konserwacji przesył surowca w ogóle nie zostanie wznowiony, a nerwowość na rynku jeszcze bardziej zwiększył strajk pracowników branży naftowej w Norwegii. Zaczęło się jednak od niewielkiej eksplozji i pożaru, który 8 czerwca wybuchł w terminalu załadunku gazu LNG we Freeport w Teksasie.
Choć wśród siedmiu amerykańskich terminali eksportowych ten jest średniej wielkości, to w obecnej napiętej sytuacji na europejskim rynku gazu pożar okazał się brzemienny w skutki. Według ostatnich informacji terminal wznowi częściowo działanie dopiero w październiku, a powrót do pełnych mocy potrwa do końca roku.
Przyczyna opóźnienia uruchomienia odpowiadającego za obsługę 15 proc. amerykańskiego eksportu gazu LNG terminalu jest błaha – to konieczność przeprowadzenia dodatkowych procedur bezpieczeństwa. Jednak zakłócenia są poważne, bo z USA pochodzi prawie połowa europejskiego importu (pod względem dostaw gazu do Europy Ameryka już wyprzedziła Rosję).