O Enei głośno w ostatnich dniach, ponieważ Ministerstwo Skarbu Państwa zakończyło jej prywatyzację, nie wybierając inwestora strategicznego. Z tego samego powodu trwa dyskusja, co Enea zrobi teraz z 2,8 mld zł, które ma na kontach. O powiązaniach między nią a Bogdanką dyskutuje się już od dawna, ponieważ Enea, a właściwie należąca do niej Elektrownia Kozienice, jest głównym odbiorcą surowca z Bogdanki.
Kurs akcji Enei kontynuował wczoraj spadki z ostatnich sesji, choć przecena wyraźnie wyhamowała. Notowania spadły o 1,21 proc., do 19,54 zł. To niewiele, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że w poniedziałek wycena Enei zmniejszyła się o ponad 6 proc.
Akcjonariusze są rozczarowani faktem, że nie będzie giełdowego wezwania na 100 proc. walorów Enei. Miał je ogłosić inwestor wybrany przez MSP.
Jednak nie tylko gracze giełdowi mogą czuć się rozczarowani rozwojem wypadków. Problemy ma także szwedzki Vattenfall, który 18,7-proc. pakiet papierów Enei nabył jeszcze w 2008 r., kiedy spółka debiutowała na GPW. Płacił za nie po 20,14 zł.
Szwedzki koncern chce się wycofać z Polski i to w miarę możliwości jeszcze w tym roku. Wygląda jednak na to, że łatwiej będzie mu sprzedać spółki ciepłownicze czy handlowe niż akcje Enei.