Firmie sprzyjały wyższe niż przed rokiem notowania metali kolorowych, większa o ponad 8 proc. była też sprzedaż w ujęciu ilościowym.

Tradycyjnie najlepiej poradziła sobie walcownia aluminium w Koninie, wypracowując 18,3 mln zł, czyli prawie połowę zysku operacyjnego całej grupy. Zakład sprzedał 20,4 tys. ton wyrobów – w ujęciu kwartalnym najwięcej w historii.

Na początku roku prezes Impexmetalu Piotr Szeliga zapowiadał, że zarząd pracuje nad?koncepcją zwiększenia mocy produkcyjnych walcowni, w wersji maksymalnej nawet ich podwojenia z poziomu 80–85 tys. ton rocznie. Wiązałoby się to z nakładami rzędu 0,5 mld zł. – W takim wariancie zakładaliśmy uzyskanie dofinansowania z funduszy unijnych. Na razie nie widać, by takie wsparcie miało być dostępne, będziemy monitorować sytuację. Do tego czasu dokonamy mniejszych inwestycji, które pozwolą zwiększyć produkcję i nie będą stać na przeszkodzie, jeśli będziemy mogli realizować program rozwoju w maksymalnym wariancie – powiedział dziennikarzom Szeliga. Impexmetal planuje więc wydać około 30–40 mln zł, co pozwoliłoby zwiększyć moce konińskiej walcowni o 5–10 tys. ton rocznie.

Zdaniem Szeligi kolejne kwartały zapowiadają się dobrze, choć wiele będzie zależeć od notowań metali. – Wahania kursów miedzi powodują, że część klientów wstrzymuje się z zakupami. W ostatnim czasie spadały też ceny ołowiu, którego jesteśmy producentem. Jeśli chodzi o walcownię aluminium, jest możliwe przekroczenie 80 tys. ton sprzedaży, co byłoby rekordem – podsumował prezes. W 2010 roku zakład sprzedał 78 tys. ton.

Zarząd Impexmetalu rekomenduje, by cały ubiegłoroczny zysk (42,7 mln zł, czyli 21 gr na akcję) zasilił kapitał zapasowy. Prezes Szeliga podkreślił, że trwa skup akcji własnych firmy – choć obecne notowania (około 5 zł) nie skłaniają do nabywania papierów. O podziale zysku zadecyduje ostatecznie Boryszew – kontroluje 62 proc. walorów.