Podobną taktykę Arabia Saudyjska stosowała już wielokrotnie w przeszłości. Mniejsze dostawy do USA sprawiały, że Amerykanie szybciej zużywali ropę, którą mieli zmagazynowaną. Spadek zapasów ropy w USA był zaś interpretowany przez inwestorów jako oznakę dużego popytu na surowiec, więc prowadził do zwyżki cen. Czy ta sztuczka znów się uda?
- W 2017 roku znakomicie się sprawdzała, bo inwestorzy postrzegają dane o amerykańskich zapasach ropy jako bardzo aktualne i transparentne. Rynek stał się jednak jeszcze bardziej przejrzysty dzięki danym o ropie na tankowcach – twierdzi Matt Smith, szef działu analiz surowcowych w firmie ClipperData.
Saudyjczycy próbują sprawdzonego pomysłu na manipulowanie rynkiem, ale może się to nie spodobać amerykańskiemu prezydentowi Donaldowi Trumpowi. Trumpowi zależy na spadku cen ropy naftowej i oczekuje, by Arabia Saudyjska nie obcięła zbyt mocno wydobycia.