Z relacji związkowców wynika, że w proteście bierze udział kilkaset osób. To górnicy zrzeszeni we wszystkich trzynastu centralach związkowych działających w górnictwie węgla kamiennego. Na razie nie informują, jak długo zamierzają blokować tory. Zapowiadają natomiast, że protestować będą też w inny sposób i w kolejnych formach do skutku, czyli do ostatecznego rozwiązania problemów pełnych zwałów zakontraktowanego, lecz nieodbieranego węgla przez energetykę oraz dużego importu rosyjskiego węgla.
- Węgiel leży dzisiaj na zwałach, on jest zakontraktowany i nie jest sprzedawalny. Nie tylko ten, ale i energetyczny. Mamy prawie 3 mln ton węgla. Za chwilę będzie problem, że kopalnie albo będą miały ograniczone wydobycie, albo po prostu staną. Jeżeli tego węgla energetyka nie będzie odbierała, nie będzie fakturowany, pieniądze nie będą spływały, to wszyscy mamy świadomość, że PGG za chwilę straci płynność finansową - alarmuje Przemysław Skupin, lider WZZ "Sierpień 80" w Polskiej Grupie Górniczej.
W tle rozgrywa się walka o wzrost płac w największej firmie węglowej – PGG. Związkowcy domagają się tam 12-procentowych podwyżek wynagrodzeń za 2020 r. Zarząd nie zgadza się na to, tłumacząc, że PGG nie ma na to pieniędzy.
Na 28 lutego związkowcy zapowiedzieli protest na ulicach Warszawy.