Lubelski Węgiel Bogdanka kiepsko rozpoczął 2020 r. i kiepsko go zakończy. Nowy plan wydobywczy wskazuje, że w całym roku z kopalni wyjedzie tylko 7,4 mln ton węgla. Jeszcze w lipcu zarząd planował wydobycie na poziomie 8,2 mln ton. Natomiast strategia spółki zakłada, że średnia roczna produkcja w latach 2017–2020 powinna sięgać – w zależności od scenariusza – od 8,6 do 9 mln ton, a w kolejnych latach nawet 9,3 mln ton.
Miało być lepiej
Zarząd tłumaczy, że wpływ na działalność spółki w I półroczu miało przede wszystkim zmniejszenie popytu na węgiel energetyczny ze strony elektrowni i ciepłowni. W I kwartale wynikało to z ciepłej i wietrznej zimy, a w drugim – ze zmniejszenia zapotrzebowania na energię w kraju związanego z zamrożeniem gospodarki w reakcji na pandemię koronawirusa.
Druga połowa roku miała wyglądać lepiej, ale tym razem Bogdanka zderzyła się z problemami geologicznymi w swojej kopalni. Do tego doszły kłopoty kadrowe, wynikające z rosnącej w regionie liczby zakażeń koronawirusem i konieczności kwarantanny części pracowników.
– Trudności te spółka uznaje za przejściowe – skwitował zarząd i podtrzymał przyjęte w strategii cele wydobywcze na kolejne lata.
Niepewna przyszłość
Osiągnąć planowane moce może być jednak trudno w sytuacji, gdy pomimo potężnej nadpodaży węgla na rynku likwidacja nierentownych kopalń Polskiej Grupy Górniczej przeciąga się w czasie i jest plan dotowania tej katowickiej spółki przez państwo przez niemal 30 lat. Tymczasem według wyliczeń Bartłomieja Kubickiego, analityka Societe Generale, w 2035 r. działać będzie już tylko kilka bloków węglowych, tych najsprawniejszych, które potrzebować będą zaledwie około 10 mln ton paliwa rocznie. Dla porównania, na zwałach przy kopalniach leży niemal 8 mln ton niesprzedanego surowca (dane na koniec lipca 2020 r.).