Program PPK zakłada, że pracownicy będą w nim odkładać co miesiąc od 2 proc. do 4 proc. swojej pensji brutto. Pracodawca dołoży im do tego od 1,5 do 4 proc. pensji. Swoją część dorzuci też państwo, które poprzez Fundusz Pracy dopłaci oszczędzającemu 250 zł wpłaty powitalnej oraz dodatkowo 240 zł dopłaty rocznej. Eksperci mówią o turbodoładowaniu dla oszczędności. A to nie wszystko, bo osoby z niskimi zarobkami zamiast 2 proc. mogą odkładać mniej, minimalnie 0,5 proc. pensji. Mogą tak zrobić osoby, których pensja nie przekracza 120 proc. płacy minimalnej. Od pracodawców i państwa i tak dostaną tyle, ile dostałyby przy wpłacie 2 proc.
Do zarządzania PPK dopuszczono 20 instytucji finansowych. Są to (w kolejności alfabetycznej): Aegon PTE, TFI Allianz Polska, AXA TFI, Aviva Investors Poland TFI, BNP Paribas TFI, BPS TFI, Compensa TUnŻ Vienna Insurance Group, Esaliens TFI, Generali Investments TFI, Investors TFI, Millennium TFI, Nationale-Nederlanden PTE, NN Investment Partners TFI, Pekao TFI, PFR TFI, PKO TFI, Pocztylion-Arka PTE, TFI PZU, Santander TFI, Skarbiec TFI. Każda z nich oferuje osiem, jedna dziewięć, funduszy zdefiniowanej daty, które wykorzystuje do inwestowania oszczędności gromadzonych w programie. Obowiązek udostępnienia PPK obejmie większość firm działających w naszym kraju (wyjątki są nieliczne). Muszą one wybrać instytucję finansową, której powierzą utworzenie u siebie pracowniczego planu kapitałowego i zarządzanie nim.
Stawki opłat idą w dół
Za zarządzanie instytucje finansowe pobiorą opłaty w wysokości do 0,5 proc. zgromadzonych aktywów netto. To maksymalny pułap. Instytucje mogą pobierać niższe opłaty. I jak się okazuje, większość się na to zdecydowała.
Z najświeższego zestawienia wysokości opłat za zarządzanie pracowniczymi planami kapitałowymi (stan na 14 lutego 2020 r.) wynika, że średnia opłat, które chcą pobrać instytucje finansowe, to 0,36 proc. aktywów netto zgromadzonych w PPK. Oznacza to, że średnia nieznacznie spadła, bo wcześniej było to 0,37 proc. aktywów.