Firmy z II i III etapu wdrażania PPK, których jest około 80 tys., odkładają decyzję na ostatnią chwilę. Zainteresowanie pracodawców jest tym razem mniejsze.
Przed nami decydujący okres, jeśli chodzi o rynek pracowniczych planów kapitałowych, o który walczy 20 instytucji. Jesienią do PPK przystąpią firmy objęte II i III etapem, czyli zatrudniające od 20 do 249 osób. Zgodnie ze znowelizowaną specustawą dotyczącą Covid-19 firmy te do 27 października mają czas na zawarcie umowy o zarządzanie PPK, a do 10 listopada – na podpisanie umowy o prowadzenie PPK.
Dla części instytucji prowadzących PPK będzie to być albo nie być. Przypomnijmy, że przed około rokiem wiele z nich przyznawało, że 5-proc. udział w rynku to minimum, aby utrzymywać PPK w ofercie. Na razie takim wynikiem może się pochwalić tylko pięć firm. Największym graczem od początku pozostaje PKO TFI, które ma ponad 34 proc. wszystkich aktywów w PPK – wynika z danych serwisu analizy.pl. Kolejne jest TFI PZU, które ma 14-proc. udział w rynku, a za nim z wynikiem o 1 pkt proc. mniejszym Nationale-Nederlanden PTE. Z drugiej strony warto pamiętać, że część instytucji prowadzących PPK od początku sygnalizowała, że będzie skupiać się na mniejszych firmach.
Niestety, może się okazać jednak, że zainteresowanie nowym produktem emerytalnym wśród pracowników jest mniejsze niż w największych firmach, w których PPK działają.
– Sytuacja związana z pandemią powoduje, że klienci odkładają decyzję o podpisaniu umowy o zarządzanie PPK na wrzesień, październik – przyznaje Jarosław Skorulski, prezes BNP Paribas TFI. – Nasze plany są takie, aby przekroczyć 3 proc. rynku w II i III fazie. Obawiamy się, że trudniej będzie uzyskać przynajmniej taką partycypację jak w I fazie akwizycji – mówi Skorulski. – Wpływ na zainteresowanie pracowników programem będzie miał zarówno obecny kryzys, jak też związane ze stanem epidemii trudności z efektywnym dotarciem ze szkoleniami – zauważa prezes BNP Paribas TFI.