Na rozwój sztucznej inteligencji idą setki miliardów dolarów, ale jak na razie tylko 5 proc. firm w USA zintegrowało modele SI z procesami operacyjnymi. Lada dzień rynek będzie musiał zweryfikować oczekiwania. Tymczasem polityka prezydenta USA skutkuje regionalizacją i słabnącą rolą dolara w światowym obiegu gospodarczym.
Gdy rynek powie: sprawdzam
– W najbliższym czasie oczekiwania wobec sztucznej inteligencji będą spotykać się z rzeczywistością. Inwestorzy będą stawiać sobie pytania, czy rynek nie poszedł za daleko, czy technologia sztucznej inteligencji to rzeczywiście przełom, jak niegdyś telefon, samochód czy internet oraz kiedy zacznie być używana powszechnie – mówił Michał Szymański, prezes VIG/C-Quadrat TFI podczas wystąpienia na Fund Forum, organizowanym przez Analizy Online.
Jak przypomniał, dotychczas od przełomowych wynalazków do ich powszechnego zastosowania mijały dwie-trzy dekady. Tempo rozwoju oraz wykorzystania SI będzie jednak szybsze. – W 1997 r. Deep Blue zwyciężył w pojedynku szachowym z Garrim Kasparowem. W 2011 r. rusza technologia przetwarzania języka naturalnego, Siri. W 2020 r. pojawia się pierwszy model SI do masowego odbiorcy. Wówczas modele oparte były na około 100 mln parametrów, dzisiejsze oparte są na kilku miliardach. Technologia mocno przyspieszyła i od 2030 r. sztuczna inteligencja będzie miała już szerokie zastosowanie – stwierdził Szymański.
Czytaj więcej
Jak dowiedział się "Parkiet", po blisko dziewięciu latach pracy, Kamil Cisowski żegna się z Domem...
Jak wskazał, obecne modele SI mają wiele cech ludzkich. Są to m.in. rozumienie obrazu, czytanie z ruchu ust przy minimalnym odsetku błędów czy rozpoznawanie twarzy. – Mówimy o faktycznym postępie technologicznym, a nie tylko modzie. W USA 45 proc. firm korzysta z co najmniej trzech funkcji biznesowych skorelowanych z SI, aczkolwiek w zaledwie 5 proc. firm modele SI są zintegrowane z procesami operacyjnymi – analizował Szymański.