Można powiedzieć, że tegoroczna decyzja Komitetu Noblowskiego układa się w pewien ciąg chronologiczny. Punktem wyjścia było pytanie dlaczego, mimo (sporadycznych) ważnych odkryć na przestrzeni setek lat, dopiero od około 200 lat stagnacja ustąpiła miejsca trwałemu wzrostowi gospodarczemu. Komitet zauważał, że w ostatnich dwóch wiekach PKB per capita np. w Wielkiej Brytanii i USA podwajało się na przestrzeni pokolenia. Joel Mokyr twierdzi, że do trwałego wzrostu potrzebny jest ciągły napływ użytecznej wiedzy oraz połączenie wiedzy preskrypcyjnej i propozycjonalnej. „Potrzebna jest nie tylko praktyczna wiedza o tym, że coś działa, ale również naukowe zrozumienie, dlaczego tak się dzieje. Tego drugiego często brakowało przed rewolucją przemysłową” – napisano w komunikacie po ogłoszeniu decyzji. Do tego dochodzi większe otwarcie społeczeństw na zmiany, bo wszakże innowacje tworzą też przegranych (tych z przestarzałymi technologiami).
I właśnie na tych „wygranych” i „przegranych” koncentruje się druga część tegorocznej Nagrody Nobla, już w zdecydowanie bardziej teoretycznym ujęciu. Philippe Aghion i Peter Howitt badali mechanizmy stojące za trwałym wzrostem. „W artykule z 1992 r. opracowali matematyczny model tzw. twórczej destrukcji – procesu, w którym pojawienie się nowego, lepszego produktu sprawia, że firmy sprzedające starsze rozwiązania tracą swoją pozycję. Innowacja jest więc twórcza, bo wnosi coś nowego, ale zarazem destrukcyjna, ponieważ eliminuje przedsiębiorstwa, których technologia staje się przestarzała” – wskazał Komitet Noblowski.
Endogeniczny wzrost gospodarczy
– Model Aghiona i Howitta z 1992 r. jest znany w teorii wzrostu gospodarczego. Kładł on nacisk na endogeniczny wzrost gospodarczy, czyli taki, w którym inwestycje czy wzrost produktywności nie są narzucone z zewnątrz, a są efektem działań podmiotów gospodarczych, szczególnie przedsiębiorstw – mówi dr Jakub Borowski, adiunkt w Zakładzie Makroekonomii i Ekonomii Sektora Publicznego Szkoły Głównej Handlowej, oraz główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska. Zwraca też na to uwagę Łukasz Baszczak, starszy analityk w Polskim Instytucie Ekonomicznym i doktorant w Szkole Doktorskiej Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego. – Dawniej zarówno klasyczna, jak i marksistowska ekonomia, zakładały, że fundamentalne są czynniki związane z akumulacją kapitału, siły roboczej, uzbrojenia siły roboczej w maszyny itd. Tymczasem ci autorzy pokazali, że jest nieco przeciwnie: że wszystko wynika z akumulacji wiedzy, która przekłada się na postęp technologiczny – mówi.
– Wiedza w odróżnieniu od kapitału, może się akumulować właściwie „w nieskończoność”, każda nowa innowacja może zwiększać produktywność, nie ma problemu z malejącą stopą zwrotu, jak ma to miejsce przy akumulacji kapitału. Postęp technologiczny jest więc lepszym motorem – i wyjaśnieniem – długookresowego wzrostu gospodarczego – komentuje Baszczak.
Czy tegoroczna Nagroda Nobla próbuje coś nam pokazać?
– Moim zdaniem ten Nobel ma odniesienie do bieżącej sytuacji – mówi Borowski. – Jesteśmy obecnie w fazie kolejnego etapu rewolucji cyfrowej, związanego ze sztuczną inteligencją. Mokyr zwraca uwagę nie tylko na to, jak dane technologie zastosować, ale też na rozumienie, jak one działają. Kraje, które mają rozbudowany kapitał ludzki, posiadają większe zdolności absorpcji innowacji – zwraca uwagę i konstatuje, że Polska niestety nie jest tu w czołówce. – Dlatego tak niezwykle ważna jest edukacja, z punktu widzenia realizowania endogenicznego modelu wzrostu gospodarczego. Ktoś musi wymyślać innowacje, wiedzieć jak działają, potrafić je wdrażać – do tego potrzebni są ludzi z odpowiednim kapitałem ludzkim – akcentuje.