Luty to ostatni miesiąc, w którym fundusze inwestycyjne do portfela „Parkietu" typuje ten sam zespół zarządzających. Mija dokładnie 1,5 roku (18 miesięcy od września 2013 r.), odkąd ruszyliśmy z portfelem. Najwyższa pora na zmiany. Obecna ekipa odchodzi, pozostawiając po sobie pewien niedosyt – w momencie, kiedy wiele wskazuje, że w najbliższych miesiącach w końcu mogłaby zacząć osiągać przyzwoite stopy zwrotu. Eksperci typujący fundusze do naszego portfela dawno nie byli tak zgodni co do tego, że akcje w najbliższym czasie dadzą zarobić.
Jeszcze trochę cierpliwości, hossa czai się za rogiem
Większość z nich – Krzysztof Mazurek z Altus TFI, Sebastian Buczek, prezes Quercusa, Jarosław Niedzielewski, dyrektor inwestycyjny Investors TFI oraz zespół zarządzających Ipopemy – już teraz mają sporą ekspozycję na fundusze akcji polskich (szczegóły w ramkach). Na razie jednak wolą się wstrzymać przed jej zwiększaniem.
Powody są trzy: wciąż niewiadomy wpływ umocnienia franka szwajcarskiego na notowane w Warszawie banki, obawy o ewentualne wyjście Grecji ze strefy euro oraz wojna wywołana przez Rosję na wschodzie Ukrainy.
Dlatego – choć hossa, którą zachodnioeuropejskie parkiety zawdzięczają Europejskiemu Bankowi Centralnemu, dotrze w końcu również na GPW – trzeba się uzbroić w cierpliwość i poczekać, aż przynajmniej część ze wspomnianych czynników ryzyka odejdzie w niepamięć.
Było ciekawie, ale na piątkę nie zasłużył nikt
W ciągu minionych 17 miesięcy najwięcej, bo ponad 22 proc., zarobił Krzysztof Mazurek. To niezły wynik, również na tle stóp zwrotu osiągniętych w tym czasie przez pojedyncze fundusze inwestycyjne. Problem w tym, że jego strategia jest niemożliwa do odwzorowania w praktyce. Podobnie jak większość pozostałych.