Wyższa zmienność wróciła w ostatnim czasie na rynki. Trzeba się liczyć z tym, że pozostanie ona z nami na dłużej?
Faktycznie rynek stał się dość kruchy. Wyceny amerykańskich spółek, które to ciągną rynek, są dość wysokie, a jest też dużo czynników ryzyka. Na rynkach mówi się o wspinaczce po ścianie strachu i wydaje mi się, że teraz mamy właśnie z czymś takim do czynienia. Jest dużo czynników, które już generują i nadal mogą generować zmienność, i wydaje mi się, że ta podwyższona zmienność w najbliższym czasie faktycznie może nam towarzyszyć.
Ta zmienność oznacza też większą korektę?
Korekta jest naturalną częścią rynku. Nic nie rośnie w formie hiperboli czy też „od linijki”. Dopóki więc ten trend w dłuższym terminie jest utrzymany, to korekty trzeba postrzegać jako zupełnie coś zdrowego, gdyż są inwestorzy, którzy po prostu chcą realizować zyski. Wspomniałem o wycenach w Stanach Zjednoczonych: one oczywiście są wygórowane, ale też bronią się wynikami.
Kolejny sezon wynikowy w Stanach Zjednoczonych właśnie ruszył i pierwsze wyniki banków faktycznie są lepsze od oczekiwań.
Duże banki faktycznie pokazują lepsze wyniki, ale trzeba też wspomnieć o bankach regionalnych. Tam widać, że pod tą kołderką amerykańskiej gospodarki dzieją się pewne niekorzystne rzeczy. Ostatnio nawet w jednej z ankiet wśród zarządzających w Stanach Zjednoczonych jako czynnik ryzyka pojawiło się właśnie ryzyko kredytowe. Inna sprawa, że ono pojawia się cyklicznie. Mieliśmy przecież przypadek Silicon Valley Bank, który spowodował chwilowe schłodzenie nastrojów na Wall Street. Mówiąc o sezonie wynikowym, to oczywiście najważniejsze będą wyniki spółek technologicznych, a być może nawet ważniejsze będzie to, jak one się będą zapatrywać na przyszłość. Tutaj bowiem mamy te wysokie wyceny i pytanie, czy wyniki potwierdzą ich zasadność. Nie jest to czarny łabędź, ale czynnik ryzyka już na pewno.
Sektor technologiczny w Stanach Zjednoczonych chwali się w ostatnim czasie miliardowymi inwestycjami. Czy to już nie jest trochę element bańki spekulacyjnej?
Patrząc na tzw. „money glitch” faktycznie można odnieść wrażenie, że trochę zaczyna to tak wyglądać, jak bańka. Pomijając kwestię wyceny, to narracyjnie wygląda to trochę tak, jak z modami na giełdzie, gdzie spółki ogłaszają wejście w modne tematy. Nie do końca wiadomo, jak to się skończy i kto będzie faktycznie tym wygranym. Wszyscy obstawiają te największe spółki, pytanie jednak, czy dzisiaj faktycznie lepiej jest stawiać na firmy, które oferują rozwiązania AI czy też na takie, które implementują u siebie AI. W wielu branżach jest wręcz oczekiwanie, że pojawi się gdzieś ten wątek.