Skarby w domowym kredensie

Wolny rynek wysoko wycenił niepozorne przedmioty.

Publikacja: 17.09.2022 17:04

Figurka „Gołębie” osiągnęła rekordową cenę 60 tys. zł.

Figurka „Gołębie” osiągnęła rekordową cenę 60 tys. zł.

Foto: Fot. Desa Unicum

Sprawdź, może wśród pamiątek po babci poniewiera się ceramiczna małpka wyceniona dziś na 60 tys. zł. 26 września Desa Unicum licytować będzie powojenny design, przede wszystkim porcelanę (www.desa.pl). Wystawiono blisko 200 przedmiotów. To okazja, by sprawdzić, czy przypadkiem nie mamy w domu jakiegoś drobiazgu w astronomicznej cenie.

Na 300 zł wyceniono muzealnej wartości szkło Zbigniewa Horbowego

Na 300 zł wyceniono muzealnej wartości szkło Zbigniewa Horbowego

Photographer: Marcin Koniak

Licytowane będą m.in. porcelanowe „Gołębie” projektu Henryka Jędrasiaka. Figurka z l. 50. XX wieku (10 x 19 x 9,5 cm) ma wycenę szacunkową 30–50 tys. zł. Taką samą figurkę, tylko inaczej pomalowaną, w marcu tego roku wylicytowano do 60 tys. zł.

Teraz na aukcji licytowana będzie wspomniana na początku „Małpa”. To projekt H. Jędrasiaka, wytwór Zakładów Porcelitu w Chodzieży, figurkę wyceniono na 40–60 tys. zł. W ilu domowych kredensach stoją jeszcze takie skarby, a ich właściciele nie wiedzą, że mają duże pieniądze?

Wolny rynek wysoko wycenił różne niepozorne przedmioty. Na przykład licytowane będą dwie „Sikorki”. Jedna to figurka projektu Mieczysława Naruszewicza, wyprodukowana w Ćmielowie, ma wycenę 5–7 tys. zł. Ale już inna „Sikorka” z Zakładów Porcelitu Stołowego w Tułowicach ma wyraźnie wyższą wycenę – 10–15 tys. zł.

Czy po wystawie podrożeją obrazy Fangora? Fot. Desa Unicum

Czy po wystawie podrożeją obrazy Fangora? Fot. Desa Unicum

Pawel Bobrowski

8 tysięcy pozycji

Opłaca się wiedzieć, że takie ceramiczne drobiazgi dużo kosztują. Warto chronić zwłaszcza starsze osoby przed domokrążcami, którzy skupują takie przedmioty za bezcen. Często na drzwiach klatek schodowych wiszą ogłoszenia takich handlarzy. Używają oni argumentu, że płacą od ręki, gotówką.

Z kolei 21 września aukcję designu zorganizuje Pragaleria (www.pragaleria.pl). W ofercie znajdziemy muzealnej klasy szkło artystyczne Zbigniewa Horbowego. Wyceny są radykalnie niższe niż w Desie Unicum. Ceny wywoławcze zaczynają się już od 300 zł.

Wśród domowych rupieci mogą się poniewierać stare monety, które kosztują majątek. W najbliższym czasie będą dwie wielkie aukcje historycznych numizmatów. Nie przejrzymy całej oferty, która liczy blisko 8 tysięcy pozycji. Ale warto przejrzeć dział numizmatów z czasów PRL. Takie monety i banknoty mogą być w każdym domu, a niektóre mogą mieć astronomiczne ceny. 6 października rozpocznie się ośmiodniowa aukcja Gabinetu Numizmatycznego Damian Marciniak (www.gndm.pl). Do 13 października trwać będzie licytacja online. W sumie licytowanych będzie ok. 4,5 tys. obiektów, w tym obiegowe monety Polski Ludowej.

Zbieranie numizmatów epoki PRL to nowa tendencja. Sięgają po nie często rynkowi debiutanci. Dla trzydziestolatków numizmaty Polski Ludowej to już historia. Są dostępne i nadal względnie tanie.

Oczywiście będzie pospolita aluminiowa pięciozłotówka z rybakiem. To egzemplarz wybity w 1971 r., który na aukcjach osiąga cenę ok. 1 tys. zł. Warto pamiętać, że taka sama moneta z 1958 roku w czerwcu osiągnęła wysoką cenę ok. 9,5 tys. zł. Nie był to wybryk cenowy. Do tej ceny od lat zbliżaliśmy się na kolejnych aukcjach.

Przed laty alarmowałem, kiedy moneta z „Rybakiem” osiągnęła 2 tys. zł. W listopadzie 2019 r. pisałem, że ta moneta poszła za 4 tysiące. Rok potem było to już 7,7 tys. zł. I mamy aktualną cenę blisko 10 tys. zł. Oczywiście moneta musi być w idealnym stanie i mieć piękną patynę.

Licytowany będzie unikat z czasów PRL. To dziesięciozłotówka przypominająca obiegową monetę z Kościuszką. Różnica polega na tym, że moneta jest złota i ma wybity napis „Próba”. To rynkowe odkrycie. Wcześniej taka moneta nie była znana na rynku. Wystartuje z ceną wywoławczą 50 tys. zł. Warto samodzielnie znaleźć tę monetę w ofercie aukcji, to łatwiej utrwali nam się w pamięci, dlaczego na pozór pospolita moneta kosztuje tak drogo.

Laik może nie zwrócić uwagi na napis „Próba”. Ma prawo nie wiedzieć, że taki napis radykalnie zmienia cenę monety. Niewiele jest publikacji edukujących w zakresie rynku antykwarycznego. Dlatego nie warto sprzedawać odziedziczonych numizmatów w przypadkowych miejscach.

Zwykła obiegowa moneta z miedzioniklu z Kościuszką kosztuje przeważnie 1 zł. Taka moneta z miedzioniklu, ale z napisem „Próba” może kosztować 4–8 tys. zł w zależności od stanu zachowania. Natomiast taka sama moneta, ale ze złota, ma cenę wywoławczą – powtórzę – 50 tys. zł. Opłaca się wiedzieć, co się ma w domu.

Złoty Chrobry

Na przykład w czerwcu na aukcji Marciniaka rekordowo, za 195 tys. zł, sprzedano złotą monetę próbną wybitą w 1969 roku na 25-lecie Polski Ludowej. Nigdy dotąd żadna moneta z czasów PRL nie została sprzedana w tak wysokiej cenie. Ta moneta na pierwszy rzut oka wygląda jak popularna w tamtym czasie obiegowa dziesięciozłotówka. Ta wyjątkowa moneta miała cenę wywoławczą 50 tys. zł.

fot. mat. prasowe

Natomiast 18 września w Antykwariacie Numizmatycznym Michał Niemczyk rozpocznie się czterodniowa aukcja online. Licytowanych będzie ok. 2,4 tys. obiektów. (www.aukcjamonet.pl). Są wśród nich na przykład złote monety z Bolesławem Chrobrym, wybite w 1925 roku. Te monety są poszukiwane na lokatę lub na prezenty, szczególnie z okazji pierwszej komunii.

Na lokatę kupowana jest złota moneta z 1925 roku z Bolesławem Chrobrym.

Na lokatę kupowana jest złota moneta z 1925 roku z Bolesławem Chrobrym.

Fot. Antykwariat Numizmatyczny Michał Niemczyk

Nie czyścimy monet przed sprzedażą! Moneta pozbawiona patyny traci handlową wartość. Podobnie nie prasujemy banknotów lub akcji czy obligacji. Niech fachowiec w antykwariacie stwierdzi, czy obiekt wymaga czyszczenia lub konserwacji.

Opłaca się wiedzieć, że wszelkiego rodzaju ordery są droższe wraz z imiennymi legitymacjami nadania. Przy odznaczeniach z okresu PRL zwykle brakuje legitymacji, ponieważ rodziny wstydzą się, że przodek był odznaczony przez komunistów. Rodziny, niszcząc legitymacje, tracą w ten sposób pieniądze.

Na koniec o cenie obrazów Fangora. W Muzeum Narodowym w Gdańsku otwarta zostanie kolejna wielka wystawa dorobku artysty. Na ekspozycji znajdzie się ponad 100 obrazów i 90 rysunków, plakaty oraz rzeźby. Będą dzieła nigdy niepokazywane. Wielka wystawa zwykle jest impulsem do wzrostu zainteresowania malarzem, niekiedy do wzrostu cen jego prac. Czy po wystawie prezentowane dzieła wyjdą na rynek?

Desa Unicum 22 września licytować będzie typowy obraz Fangora. Kompozycja pochodzi z 1970 roku. W katalogu aukcji podkreślono, że w tamtym roku w Guggenheim Museum w Nowym Jorku odbyła się indywidualna wystawa prac Fangora, która miała wielkie znaczenie dla jego kariery.

Sam artysta w udzielonym mi wywiadzie nie przywiązywał specjalnej wagi do wystawy. Według Fangora większe znaczenie dla jego kariery miała publikacja w „New York Timesie”, jaka ukazała się z powodu wystawy. Publikacja zapewniła mu większy prestiż i rozgłos.

Czy po wystawie podrożeją obrazy Fangora

Czy po wystawie podrożeją obrazy Fangora

Parkiet PLUS
100 lat nie kończy historii złotego, ale zbliża się czas euro
Parkiet PLUS
Wynikowi prymusi sezonu raportów
Parkiet PLUS
Dobrze, że S&P 500 (trochę) się skorygował po euforycznym I kwartale
Parkiet PLUS
Szukajmy spółek, ale też i inwestorów
Parkiet PLUS
Złoty – waluta, która przetrwała największe kataklizmy
Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?