Pułapki inwestowania w sztukę

Nabywca powinien dostrzegać absurdalność wycen, żeby nie przepłacać.

Publikacja: 11.02.2024 08:18

Atrakcją aukcji jest akwarela Tadeusza Makowskiego.

Atrakcją aukcji jest akwarela Tadeusza Makowskiego.

Foto: Fot. Desa Unicum

Klient, który wydaje pieniądze na naszym rynku sztuki, powinien zdawać sobie sprawę z jego niedojrzałości. Opłaca się wiedzieć, że po 35 latach wolnego handlu sztuką nie ma prawnej, wiążącej definicji eksperta, który decyduje o autentyczności obrazu.

Nie ma urzędowej definicji ekspertyzy. Każdy może występować w roli eksperta. Nawet najbardziej absurdalne teksty uznawano za ekspertyzy. To jest jedna z pułapek inwestowania w sztukę. Na rynku panuje pojęciowy bałagan, wielka dowolność.

Jeśli klienci rynku sztuki nie będą żądać pozytywnych zmian, to one nie nastąpią. Niestety, klienci są rozproszeni. Nie ma grupy nacisku, która wymuszałaby zmiany. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie pomaga klientom. Krajowy Nadzór Finansowy nie dyscyplinuje handlu obrazami. Natomiast w kolejnych ekipach rządzących brak woli politycznej, żeby cywilizować rynek sztuki.

Brakuje dobrego towaru. Właściciele nie muszą się wyprzedawać z najlepszych obrazów. Interesujące dzieła są jak rodzynki w zakalcu.

Portret Witkacego

21 lutego Sopocki Dom Aukcyjny w warszawskim salonie wystawi portret Janiny Czerbakowej namalowany przez Witkacego. Obraz ma wycenę 200–250 tys. zł i cenę wywoławczą 160 tys. zł. Z kolei 22 lutego Desa Unicum licytować będzie kobiecy portret namalowany przez Witkacego.

Obraz Witkacego ma wysoką wycenę.

Obraz Witkacego ma wysoką wycenę.

Fot. Desa Unicum

To dobra okazja, żeby się zastanowić, dlaczego Witkacy w Desie Unicum jest radykalnie droższy? Wycena wynosi 250–350 tys. zł. Formaty są porównywalne. Proweniencja nie ma tu znaczenia. Obraz w Desie jest zdecydowanie bogatszy pod względem plastycznym.

15 lutego Desa Unicum wystawi wybitny obraz Beksińskiego. Obraz ma wycenę 500–800 tys. zł. Na pierwszym planie jest jakaś mroczna postać, ale dzieło przede wszystkim kusi pięknymi kolorami i tłem, które stanowi kompozycja architektoniczna. W tym obrazie jest jakaś tajemnica.

Muzealnej klasy dzieło Zdzisława Beksińskiego

Muzealnej klasy dzieło Zdzisława Beksińskiego

Fot. Desa Unicum

Znów mamy okazję do refleksji nad budowaniem cen. 21 lutego w Sopockim Domu Aukcyjnym licytowany będzie obraz Beksińskiego z absurdalnie wysoką wyceną 1–1,2 mln. zł (cena wywoławcza 800 tys. zł). Obraz straszy ponurymi kolorami. Widzimy kościste potworki, na które trudno patrzeć bez niepokoju. Wysoko wyceniono ten niepokój? Czy to właściciel obrazu zażądał niebotycznej ceny?

Nabywca na rynku sztuki powinien być podmiotem. Powinien dostrzegać absurdalność wycen, żeby nie przepłacać. Zawyżanie cen to jedno z zagrożeń na rynku sztuki.

Efektowny obraz Pauliny Zalewskiej.

Efektowny obraz Pauliny Zalewskiej.

Fot. Rynek Sztuki

22 lutego Desa wystawi również akwarelę Tadeusza Makowskiego. W opisie katalogowym czytamy, że jest to szkic do konkretnego obrazu, który wisi w Muzeum Narodowym w Warszawie. Napisano także, że na odwrocie akwareli znajduje się autorski odręczny list.

Czytamy, że obraz Makowskiego ma ekspertyzę wymienionej z nazwiska pani, napisaną w lutym 2024. Skoro obraz ma na odwrocie odręczny tekst malarza (rozumiem, że fachowiec zidentyfikował dukt pisma Tadeusza Makowskiego). Skoro jest to szkic do dzieła znanego z muzeum, to po co jeszcze ekspertyza? W dodatku z ostatnich dni.

Ekspertyzy na naszym rynku stały się pewnego rodzaju fetyszem. Najczęściej jest to ocena „na oko”. Historyk sztuki omiata wzrokiem obraz i wydaje wyrok. Od lat apeluję, żeby historyk sztuki wydawał ekspertyzę obowiązkowo z konserwatorem malarstwa, który zna technologię wykonania dzieła. Na przykład po gramaturze papieru pozna, czy akwarela lub rysunek faktycznie powstały w danym czasie.

Przypomnę aferę z falsyfikatem „Zjawa” Franciszka Starowieyskiego. W 2005 roku obraz sprzedano z ekspertyzą autentyczności historyka sztuki. Starowieyski zeznał w sądzie, że falsyfikat z oczywistych powodów nie mógł powstać w podanym czasie, ponieważ w biednej komunistycznej Polsce nie było luksusowego papieru i luksusowych kredek…

Starowieyski dostrzegał cechy papieru i wysoką jakość użytych kredek. Historyk sztuki tego nie widział.

Czy treść ekspertyzy powinna być ujawniona w internecie? Dlaczego nie ma żadnej dyskusji na ten temat? Na pewno byłaby to edukacja dla klientów rynku. Wiedzieliby, którego eksperta warto cenić. Mam ponadprzeciętną wiedzę o rynku. Niestety, nie kojarzę nazwiska ekspertki, która oceniała akwarelę Makowskiego. Nie kwestionuję kompetencji ekspertki. Tylko zawodzi przepływ informacji.

W katalogu aukcji informacja o ekspertyzie znajduje się pod nagłówkiem „Opinie”. Wiele razy w sporach na rynku argumentowano, że „opinia” to nie ekspertyza, to mniej niż ekspertyza.

Niezależny portal Polish Art Corner niedawno kwestionował autentyczność obrazu Tadeusza Makowskiego „Bukiet róż w wazonie”, powstałego ok. 1916–1920, oferowanego w jednym z zagranicznych domów aukcyjnych. Autentyczność obrazu potwierdzili eksperci Ewa Bobrowska i Marek Mielniczuk. Na rynku krążą informacje, że Bobrowska i Mielniczuk wyślą do Polish Art Corner swoją polemikę.

Byłoby rzeczą cenną, gdyby polemika została wydrukowana na portalu. Czytelnicy (klienci rynku) będą mogli ocenić rzeczowość argumentów. Ta polemika może być pouczająca. Polish Art Corner może być forum dla swobodnej wymiany myśli na temat handlu sztuką nad Wisłą.

Bez otwartej dyskusji

W „Parkiecie” wiele razy pisałem o tym, że w kraju nie ma otwartej dyskusji o problemach naszego rynku sztuki. Są fora swobodnej dyskusji o numizmatyce. Dlaczego nie ma sceny wolnej wymiany myśli o handlu obrazami?

Abstrakcja Anny Kubiak.

Abstrakcja Anny Kubiak.

Fot. Sopocki Dom Aukcyjny

W naszej prasie nie ma swobodnego przepływu informacji o handlu sztuką. Ustawa – Prawo prasowe przewiduje, że dziennikarz musi zwrócić się do stron zaangażowanych w opisywany problem. Wtedy handlarz dowiaduje się, że powstaje artykuł, i natychmiast przysyła pismo przedprocesowe lub pozew. Zdarza się, że wszechmocni handlarze (handlarki) po prostu nie dopuszczają do druku artykułu i to bez merytorycznej przyczyny.

Nie ma towaru. Domy aukcyjne ratują się wystawianiem najmłodszego malarstwa. Firma Rynek Sztuki z Łodzi 17 lutego wystawi m.in. efektowny obraz Pauliny Zalewskiej (ur. 1981). Z kolei Sopocki Dom Aukcyjny 24 licytować będzie ciekawą abstrakcję Anny Kubiak (ur. 1984).

Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie. Pustynna burza
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: Volvo Amazon. Nie tylko dla Wonder Woman
Inwestycje alternatywne
Rynek sztuki: Dobry obraz warto przepłacić