Najtrudniejsze dni reżimu Łukaszenki

Państwo białoruskie stało się bankrutem, gdyż sankcje uniemożliwiły mu spłatę odsetek od obligacji w dolarach. Zachodnie restrykcje silnie uderzyły również w gospodarkę. Jest ona zdana na rosyjską pomoc, która jednak może okazać się bardzo niewystarczająca.

Publikacja: 24.07.2022 13:55

Aleksander Łukaszenko rządzi Białorusią od 1994 r. Traktuje kraj jak swoją prywatną domenę i zapewne

Aleksander Łukaszenko rządzi Białorusią od 1994 r. Traktuje kraj jak swoją prywatną domenę i zapewne nie chciałby zostać sprowadzony do roli gubernatora w państwie związkowym Rosji i Białorusi.

Foto: SERGEI SHELEG/BELTA/AFP

W cieniu spowodowanego sankcjami technicznego bankructwa Rosji doszło do plajty jej najbliższego sojusznika – Białorusi. 13 lipca minął termin spłaty wartych 22,9 mln USD odsetek od białoruskich obligacji rządowych zapadających w tym roku. Władze w Mińsku utrzymują, że odsetki spłaciły już 29 czerwca. Zrobiły to jednak nie w dolarach, ale w rublach białoruskich. Było to złamaniem warunków kontraktu obligacyjnego. Agencja Fitch obniżyła więc rating kredytowy Białorusi do poziomu RD oznaczającego „ograniczone bankructwo”, a także wycofała ratingi dla trzech białoruskich firm ubezpieczeniowych. Za bankruta Białorusi formalnie jeszcze nie uznają agencje S&P i Moody’s. Jej rating w S&P jest od marca na bardzo niskim poziomie CCC, a w Moody’s na poziomie Ca (takim samym jak mają Rosja, Argentyna, Zambia i Portoryko) z perspektywą negatywną. Analitycy Moody’s ostrzegali wcześniej, że spłata wierzycieli rublami białoruskimi będzie oznaczała bankructwo Białorusi. Białoruskie Ministerstwo Finansów oskarżało wówczas Moody’s o stronniczość i przypominało, że zerwało współpracę z tą agencją w 2018 r.

fot. w. kompała

W sierpniu Białoruś będzie miała do spłacenia jeszcze dwie raty obligacji. Wszystko wskazuje, że zapłaci inwestorom w rublach białoruskich, a oni będą mogli je odebrać z kont założonych w białoruskich bankach. To jednak w sumie niewiele zmieni w kondycji gospodarczej Białorusi. Kraj ten od wielu miesięcy jest już praktycznie odcięty od rynków międzynarodowych, a rynek obligacji nie stanowił w ostatnich latach dla niego głównego źródła finansowania. Wszystkie białoruskie obligacje w obiegu oceniano w czerwcu na około 3,5 mld USD. Co prawda jeszcze w 2021 r. kupowały je m.in. francuskie banki, ale od dawna Białoruś uchodziła za rynek bardzo ryzykowny. Każdy, kto kupował jej dług, musiał więc mieć świadomość, że może stracić zainwestowane w niego pieniądze. Sama Białoruś bardziej niż na obligacjach polegała natomiast na pożyczkach zaciągniętych w Rosji oraz nadwyżkach handlowych. Wojna i sankcje bardzo poważnie uderzyły w drugie z tych źródeł finansowania. Dla reżimu Łukaszenki to dużo większy problem niż jakieś techniczne bankructwo na stosunkowo małej kwocie odsetek.

Cena zniszczenia

Do oficjalnych białoruskich statystyk należy podchodzić ostrożnie, ale nawet one mówią, że sytuacja gospodarcza kraju nie jest dobra. O ile w lutym inflacja konsumencka wynosiła prawie 10 proc. rok do roku, o tyle w czerwcu sięgała 17,6 proc. Ceny żywności już w kwietniu rosły o 19 proc., a sprzedaż detaliczna spadła o 7,3 proc. (danych za maj i czerwiec jeszcze nie ma). Produkcja przemysłowa w czerwcu zmniejszyła się natomiast o 5,2 proc. Danych o PKB za drugi kwartał jeszcze nie opublikowano, ale najprawdopodobniej kraj był już pogrążony w recesji. Spełnił się w nim stagflacyjny scenariusz, a bank centralny od lutego utrzymuje główną stopę procentową na poziomie 12 proc. Prognozy na cały 2022 r. nie są też wesołe. Międzynarodowy Fundusz Walutowy spodziewa się, że gospodarka Białorusi skurczy się w tym roku o 6,4 proc. Byłby to największy spadek białoruskiego PKB od 1995 r.

Sankcje wymierzone w Białoruś – w odróżnieniu od tych dotykających Rosji – okazały się bardzo skuteczne. Uderzyły one w najbardziej dochodowe branże gospodarki białoruskiej, takie jak przemysł paliwowy i eksport nawozów sztucznych oraz potażu. Bolesna jest też blokada nałożona na białoruskie firmy spedycyjne, które w zeszłym roku wypracowywały 3 proc. PKB. Kryzys objął również sektor IT. Przyspieszyła emigracja białoruskich informatyków do krajów takich jak Polska, Litwa czy Gruzja.

Czytaj więcej

Wspólnik w agresji stara się przetrwać między potęgami

„Wprowadzone po sfałszowanych wyborach prezydenckich w sierpniu 2020 r., a następnie zaostrzone w konsekwencji wsparcia przez Mińsk rosyjskiej agresji na Ukrainę zachodnie sankcje praktycznie odcięły Białoruś od rynków UE i Ukrainy. Zablokowany został również dostęp do portów w państwach bałtyckich, w tym przede wszystkim do Kłajpedy, w której przeładowywano większość eksportu białoruskich nawozów potasowych. W ocenie władz w Mińsku straty z tytułu embarga na krajowe towary sięgną w tym roku nawet 18 mld dolarów, co stanowi niemal połowę wartości ubiegłorocznego eksportu. Skutkiem zachodnich reżimów sankcyjnych będzie również głęboka recesja, którą zarówno Bank Światowy, jak i kontrolowany przez Moskwę Eurazjatycki Fundusz Stabilizacji i Rozwoju oceniają w tym roku na co najmniej 6,5 proc. PKB. W tej sytuacji krajową gospodarkę może uchronić przed zupełnym załamaniem wyłącznie zacieśnianie współpracy z Rosją” – piszą analitycy Ośrodka Studiów Wschodnich.

W uścisku Moskwy

Pomoc płynąca z Rosji jak na razie okazała się dosyć niewielka. W czerwcu prezydent Aleksander Łukaszenko ogłosił, że Rosja przyzna Białorusi 1,5 mld USD wsparcia. Będzie ono przeznaczone na programy zastępowania dóbr importowanych z Zachodu. W czerwcu rosyjskie władze zapewniły również białoruskim producentom paliw pełny dostęp do rosyjskiej infrastruktury portowej, co ma złagodzić blokadę tranzytu do litewskiej Kłajpedy. (Formą dotowania Białorusi stosowaną od lat jest bezcłowa sprzedaż rosyjskiej ropy dla białoruskich rafinerii, które później odsprzedają przerobiony surowiec do innych krajów.) Władze obu krajów rozmawiały również o emitowaniu białoruskich obligacji na rynku rosyjskim. Wszystko to jednak można uznać tylko za „homeopatyczne” leczenie kryzysu.

„Realna wartość subsydiów, pomimo zapewnień obu stron, będzie jednak dość ograniczona. Rosyjska infrastruktura portowa nie dysponuje obecnie wolnymi mocami przerobowymi adekwatnymi do zapotrzebowania sąsiada, co jest spowodowane m.in. zachodnimi restrykcjami oraz bojkotami korporacyjnymi, znacząco utrudniającymi obsługę towarową. Podobnie przedstawiają się możliwości współpracy Kolei Rosyjskich, które w nowych warunkach sankcyjnych skupiają się przede wszystkim na reorganizacji przewozów wewnątrz kraju. Otwarte pozostają również pytania o skalę wzrostu kosztów transportu i związaną z tym konkurencyjność cenową eksporterów z Białorusi” – wskazują eksperci OSW.

Czytaj więcej

Prywatny folwark Łukaszenki utrzymywany przez Rosję

Czy jednak Rosja niewiele pomaga Białorusi dlatego, że chce od niej wymóc dalsze koncesje polityczne i być może zmusić do większego zaangażowania się w wojnę, czy też po prostu na większą pomoc jej nie stać? Obie odpowiedzi mogą być prawdziwe.

Białoruś wspiera Rosję w agresji przeciwko Ukrainie, będąc dla niej zapleczem. Udostępniła swoje terytorium na potrzeby rosyjskich wojsk inwazyjnych. Co jakiś czas odżywa groźba tego, że wojska białoruskie przyłączą się do wojny na pełną skalę. Jak na razie jednak ten scenariusz się nie zmaterializował. Łukaszenko na pewno zdaje sobie sprawę z ryzyka, jakie stanowiłoby wysłanie wojsk na Ukrainę. Zwłaszcza, że sami białoruscy wojskowi nie palą się do walki. „Okupacja przez Rosję uznanego na arenie międzynarodowej terytorium Ukrainy, która jest przyjacielem naszego państwa, i próba (Rosjan) wciągnięcia Białorusi w całkowicie niesprowokowaną wojnę przeciwko suwerennemu państwu może być postrzegana jedynie jako zniszczenie suwerenności Białorusi” – napisali w liście otwartym do Łukaszenki oficerowie 5. Brygady białoruskich sił specjalnych.

Łukaszence raczej nie w smak też mogą być plany pogłębienia integracji z Rosją. Zagrażałyby one jego pozycji przywódcy formalnie suwerennego państwa. Z przecieków wiadomo, że Putin planował powołanie państwa związkowego Rosji z Białorusią i podbitą Ukrainą. W takim tworze Łukaszenko mógłby spaść do roli gubernatora okręgu federalnego.

„Zabawnie jest widzieć, jak Putin, za każdym razem z tym samym entuzjazmem, wybiera się na negocjacje z Łukaszenką lub z tureckim prezydentem Erdoganem, otrzymuje od nich wiele obietnic, których nikt nie spełni, a później lamentuje, że został oszukany. Nie ma wątpliwości, że głównymi beneficjentami upadku reżimu Putina na światowej scenie będą Chiny, Turcja i... Republika Białorusi, a nie zjednoczony Zachód, jak wielu przewiduje” – napisał w serwisie Telegram użytkownik posługujący się pseudonimem „Generał SWR”, publikujący rzekome przecieki z Kremla.

Być może więc Łukaszenko liczy na to, że wszystko przeczeka...

Mierzenie skali kryzysu, czyli jak wypada Białoruś na tle regionu

Czy kryzys na Białorusi będzie w tym roku cięższy niż kryzys w Rosji? To oczywiście zależy od prognozy. Międzynarodowy Fundusz Walutowy spodziewa się, że białoruski PKB spadnie w tym roku o 6,4 proc., a rosyjski o 8,5 proc. Przewidywania dla PKB na ten rok dla Rosji zebrane przez agencję Bloomberga i przygotowane przez analityków z prywatnych instytucji wahają się jednak od spadku o 3,5 proc. (JPMorgan Chase) do tąpnięcia gospodarki o 15 proc. (Standard Chartered). Rosja przeżywa co prawda kryzys spowodowany przez sankcje, ale wciąż eksportuje w świat duże ilości swojej ropy i gazu. Jest pod tym względem w lepszej sytuacji niż Białoruś.
Oba państwa nie doznają jednak tak wielkich zniszczeń gospodarczych jak Ukraina. MFW spodziewa się, że ukraiński PKB spadnie w 2022 r. o 35 proc. Najbardziej pesymistyczna prognoza spośród zebranych przez agencję Bloomberga mówi o spadku PKB o 55,1 proc., a najbardziej optymistyczna przewiduje skurczenie się gospodarki o 15 proc. Wszystko będzie jednak zależało oczywiście od dalszego przebiegu działań wojennych.
Pozostałe kraje byłego ZSRR powinny natomiast doświadczyć w tym roku wzrostu gospodarczego. Według MFW najmocniejszy powinien on być w Uzbekistanie (3,4 proc.) i w Gruzji (3,2 proc.), a najsłabszy w należącej do strefy euro Estonii (0,2 proc.) oraz w Mołdawii (0,3 proc.).


Parkiet PLUS
Marek Piechocki, prezes LPP: Nie pozwę ich za raport o Rosji. Na razie
Parkiet PLUS
Analitycy widzą przestrzeń do zwyżek notowań firm z indeksu WIG20
Parkiet PLUS
Dobra koniunktura podbiła płace prezesów
Parkiet PLUS
Najdroższe akcje. Warto je mieć?
Parkiet PLUS
Mimo rekordów WIG-u coraz mniej spółek uczestniczy w hossie na GPW
Parkiet PLUS
Czy chińska nadwyżka jest groźna dla świata?