W jakim punkcie jest teraz nasza giełda?
Mamy do czynienia z hossą, która tak na dobrą sprawę trwa od ponad czterech lat. Patrząc na historyczne dokonania naszych indeksów, można więc powiedzieć, że jest ona już bardzo zaawansowana. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że powoli wchodzi w schyłkowy czas i bliżej nam do jej końca.
To znaczy, że w najbliższym czasie czekają nas spadki indeksów?
W krótkim terminie raczej jeszcze nie. Co bardziej niecierpliwi gracze zauważą, że indeks WIG w październiku rósł już czwarty miesiąc z rzędu. Ostatni raz takie serie obserwowaliśmy w maju 2011 roku i styczniu 2010 roku. W obu przypadkach w kolejnym miesiącu indeks notował spadki o odpowiednio 3,2 i 3,4 proc. Obecna sytuacja gospodarcza bardziej przypomina jednak początek 2005 i 2009 roku, kiedy to ożywieniu gospodarczemu towarzyszyła wciąż malejąca inflacja. Wtedy to czwarty, wyraźnie dodatni miesiąc na giełdzie poprzedzał jeszcze mocniejsze wykończenie fali wzrostowej. Dlatego, na ten moment, nie warto łapać szczytów. Natomiast myślę, że musimy być przygotowani na większą korektę wiosną przyszłego roku. Do tej pory rynek dyskontował sam fakt nadchodzącego ożywienia gospodarczego. Patrząc na realną gospodarkę, mamy wyraźne symptomy przyspieszenia zarówno w Polsce, jak i na świecie, stąd pytaniem na dzisiaj jest nie „czy", ale „jak silny" będzie ten wzrost. I choć, mimo licznych prognoz, kwestią otwartą pozostaje, jak mocne odbicie nadejdzie np. w przyszłym roku, to tych niewiadomych jest jednak coraz mniej. Zaczyna więc brakować argumentów po stronie fundamentalnej do dalszych tak dynamicznych wzrostów. Dodatkowo mamy co najmniej kilka przesłanek do, przynajmniej krótkoterminowej, przeceny. Warto zwrócić uwagę, że 31 stycznia wygasa mandat obecnego szefa Rezerwy Federalnej Bena Bernanke. Jeśli spojrzeć historycznie na tego typu wydarzenia, to zauważymy, że rynek w Stanach Zjednoczonych rósł do momentu wygaśnięcia tego mandatu, natomiast po objęciu funkcji przez nową osobę przychodziło pogorszenie nastrojów. Nowy głos w tak ważnej instytucji zawsze traktowany jest z dystansem. Rynek nie do końca wie, czego się spodziewać, a najgorsza dla giełd jest właśnie niepewność.
Mówi pan o spadkach na wiosnę przyszłego roku. Czy to będzie tylko korekta czy będziemy mieli odwrócenie trendu?