Piotr Mikołajczyk jest specem od pozyskiwania kapitału dla spółek. Robił to już cztery razy: na CeTo, NewConnect i dwa razy na GPW. Dodatkowo dwa razy wprowadzał do spółek fundusze inwestycyjne.
Ale początek pracy zawodowej nie wskazywał, że właśnie w tym kierunku potoczą się jego losy. Po skończeniu studiów na wydziale fizyki podjął pracę w instytucie badawczym.
– Do biznesu dotarłem przez góry. Uprawiałem wspinaczkę wysokogórską, m.in. w Himalajach, a w tamtych czasach było to bardzo kosztowne hobby. Trzeba było zbierać pieniądze na każdy wyjazd. Zarabialiśmy, wykonując prace wysokościowe, kominy, konstrukcje stalowe i wiadukty – opowiada Mikołajczyk. Potem założył własną firmę, która też zajmowała się pracami wysokościowymi.
– Następnie prowadziłem inny biznes z Włochami, a potem z kolei pracowałem pięć lat w Trinity Management, firmie zarządzającej funduszu inwestycyjnego – mówi. Twierdzi, że to właśnie tam nauczył się zarządzania. Był też przewodniczącym rad nadzorczych wielu spółek, restrukturyzował m.in. hutę i firmy ZNTK.
Czas na restauracje
Później trafił do Sfinksa i tak rozpoczął, trwającą do dziś, przygodę z biznesem gastronomicznym. W latach 2000 – 2006 był prezesem Sfinksa. W tym czasie przekształcił niewielką firmę gastronomiczną w sieć o charakterze ogólnopolskim posiadającą łącznie 80 lokali. Pozyskał kapitał dla spółki i upublicznił ją. Debiut na GPW miał miejsce w 2006 r. Wkrótce potem Mikołajczyk zrezygnował z kierowania Sfinksem.