Rodzina? Z dala od górnictwa

Słynie z tego, że jego relacje ze stroną społeczną nie należą do najprostszych. Dlatego związkowcy nie zostawiają na Jarosławie Zagórowskim, szefie JSW, suchej nitki, za to analitycy twierdzą, że trudno wytykać mu jakieś wady

Aktualizacja: 17.02.2017 21:07 Publikacja: 24.04.2012 03:16

Rodzina? Z dala od górnictwa

Foto: Archiwum

Spotykamy się w warszawskim biurze Jastrzębskiej Spółki Węglowej w Złotych Tarasach. Szef największej w UE firmy produkującej węgiel koksowy dobrze pamięta, jak związkowcy wytykali mu, że wynajął „pałac w centrum stolicy" (kilkudziesięciometrowe biuro z salą konferencyjną).

Rządy twardej ręki?

– W JSW pewne rzeczy jest trudno zmienić, ale na pewno trzeba się zajmować zarówno przychodami, jak i kosztami. Dlatego plusem prezesa Zagórowskiego jest to, że mówi stanowcze „nie" związkowym żądaniom kilkuprocentowej podwyżki płac – mówi „Parkietowi" Paweł Puchalski, analityk DM BZ WBK. – Pozytywnie należy ocenić także wprowadzenie premii motywacyjnych, bo jak widać istotny wzrost wydobycia jest możliwy – dodaje. Jego zdaniem JSW dobrze się rozwija, mimo niekorzystnych obecnie trendów makroekonomicznych.

– Przy takiej koniunkturze na węgiel koksowy i koks to każdy sztygar zmianowy mógłby z takimi samymi efektami zarządzać JSW – uważa Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej „Solidarności". – Zagórowski ma bardzo wysokie mniemanie o sobie i pewnie dlatego nie umie się porozumieć ze stroną społeczną. Jest godnym naśladowcą Pawła Poncyljusza. Podpisuje coś, a potem się z tego nie wywiązuje – dodaje. Poncyljusz za rządów PiS odpowiadał w Ministerstwie Gospodarki za górnictwo. Był wtedy jedną z najmniej lubianych przez górników osób.

– Postrzegam prezesa Zagórowskiego jako taką osobę, która chce silną ręką prowadzić spółkę przez okres zawirowań na rynku surowcowym i finansowym – mówi Krzysztof Zarychta, analityk DM BDM. – Poza tym słynie z twardych negocjacji ze związkami zawodowymi. Chce uporządkować temat podwyżek w spółce i wprowadzić w niej system rynkowy – wylicza. I dodaje, że to za kadencji Zagórowskiego udało się w końcu IPO Jastrzębia, a spółka zaraz potem weszła w skład WIG20.

– JSW od niespełna roku jest na giełdzie, zbudowała grupę węglowo-koksową, zdecydowano o tym, że segmentem koksowym będzie zarządzała jedna osoba i czekamy na efekty tych decyzji. Ale wydaje mi się, że decyzje podejmowane przez prezesa Zagórowskiego są czytelne dla inwestorów. Według mnie w branży węglowej to jedna z silniejszych i bardziej wyrazistych osób – mówi Zarychta.

Protesty nawet pod domem

Jarosław Zagórowski należy do osób bardzo upartych. Sam przyznaje, że to kwestia tego, że jest pół-góralem. Kiedyś nawet sam przyznał żartem, że... nie pamięta za co się na mnie obraził, ale gniewa się dla zasady, bo taka to już ta góralska natura.

Podobnie jest w jego relacjach ze związkowcami. A ci są przecież równie uparci.

Gdy JSW przejmowała kopalnię Budryk, trwał w niej podziemny strajk przeciwko tej fuzji. Gdy Zagórowski zjechał do protestujących, ci nie chcieli go wypuścić na powierzchnię.

Potem było tylko gorzej. Gdy zaczął porządkowanie spółki przed planowanym już od dawna debiutem giełdowym, do którego doszło w końcu  6?lipca 2011 r., związkowcy pikietowali przed jego domem. „Zagórowski ręce precz od naszych kopalń" oraz „Stop podstępnej prywatyzacji", to tylko łagodniejsze wersje transparentów.

To dlatego prezes nie opowiada o swojej rodzinie. Zdradził kiedyś, że najważniejsze, by?na niej nie odbijało się to, co?dzieje się w związku z jego pracą.

A teraz znowu sporo się dzieje, bo w spółce związki i zarząd będzie godził mediator z Ministerstwa Pracy. Związkowcy sprzeciwiają się umowom o pracę dla nowo przyjmowanych pracowników (już zatrudnionych zmiany nie dotyczą) oraz chcą 7 proc. podwyżki dla prawie 23 tysięcznej załogi Jastrzębia. A Zagórowski znowu mówi nie. Czy tym razem wygra ze związkowcami? Przed debiutem musiał im ustąpić. Teraz zapewnia, że nie ma takiego zamiaru. Związki więc wytaczają kolejne armaty: a to Państwową Inspekcję Pracy, a to chcą interwencji rady nadzorczej, a to wypominają, że zarząd przeszedł na kontrakty menedżerskie i każdy z członków zarabia kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie...

Jak długo Zagórowski będzie miał poparcie właścicieli? Powoli zaczyna być jednym z dłużej urzędujących prezesów w spółkach, gdzie kontrolę ma Skarb Państwa. Ostatnio pojawiły się informacje, że mógłby go zastąpić wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk. Tyle że informacji o potencjalnym odwołaniu szefa JSW w ciągu ostatnich pięciu lat było już sporo. Jak będzie tym razem? Czas pokaże.

[email protected]

Jarosław Zagórowski, prezes JSW

Urodził się 22 września 1970 roku w Krynicy. Absolwent Politechniki Śląskiej w Gliwicach i krakowskiej AGH. Większą część kariery zawodowej, od 1997 r., spędził w Ministerstwie Gospodarki. Od 2003 r. był członkiem rady nadzorczej Jastrzębskiej Spółki Węglowej, a w 2006 r. został jej przewodniczącym. Potem tymczasowo oddelegowany do zarządu, w maju 2007 r. oficjalnie przejął stery Jastrzębia.

Mam szczęście, bo trafiam na mądrych ludzi

Dlaczego pan, z pochodzenia półgóral, zajął się właśnie górnictwem węgla kamiennego?

Po szkole trafiłem na studia do Gliwic i tam zaimponowało mi to śląskie podejście do pracy i szacunek do niej. Z czasem moje losy potoczyły się w ten sposób, że trafiłem do Warszawy i zacząłem pracę w Ministerstwie Gospodarki, gdzie spędziłem kilka lat. Najpierw zajmowałem się tam cłami, jednak potem przyszła ekipa ówczesnego wicepremiera i ministra gospodarki Janusza Steinhoffa, a wraz z nią ludzie ze Śląska, w tym także moi profesorowie z Gliwic. Na początku nosiłem teczki, potem byłem asystentem. Zajmowałem się energetyką, hutnictwem i właśnie górnictwem. Za czasów wiceministra Tchórzewskiego, będąc już od trzech lat w radzie nadzorczej Jastrzębskiej Spółki Węglowej, zostałem na trzy miesiące oddelegowany do zarządu. Minister powiedział wtedy: „No to zobaczymy, jak sobie poradzisz". A potem był już konkurs na prezesa – wygrałem go i tak już prawie pięć lat jestem prezesem Jastrzębia. Kolejne ekipy rządzące chyba zrozumiały, że ciągłe zmiany nie są jednak najlepszym pomysłem na rozwój firmy. A właściciel po prostu w nas uwierzył.

Związkowcy, z którymi nie ma pan – delikatnie mówiąc – najlepszych relacji, często twierdzą, że pierwszy raz był pan pod ziemią w czasie najdłuższego w historii branży 46-dniowego strajku w Budryku, gdy JSW przejmowała kopalnię w Ornontowicach.

Pod ziemią byłem już wcześniej, proszę mi wierzyć. Jednak ja, choć jestem menedżerem, to bardzo szanuję pracę górników tam głęboko na dole. Proszę jednak pamiętać, że niektórzy związkowcy z JSW mający stałe, etatowe oddelegowania, już prawie 20 lat na dole nie byli...

A gdyby jednak w przeszłości nie trafił pan do górnictwa, to czym w takim razie chciałby się pan zawodowo zajmować?

Na pewno przemysłem ciężkim. Ja po prostu lubię budować, wykształcenie mam techniczno-menedżerskie. Dlatego takim wyzwaniem była dla mnie właśnie praca w JSW: firmie z solidnymi fundamentami i doskonałą załogą w tych najtrudniejszych w Polsce kopalniach.Fundamenty były tak solidne, że w rekordowym czasie przygotowaliśmy spółkę do IPO i niedługo po debiucie trafiła do WIG20.

Kto jest pana autorytetem w górnictwie?

Takich osób jest naprawdę bardzo wiele. Od strony technicznej niewątpliwie takim człowiekiem jest wiceprezes JSW Andrzej Tor, w zarządzie od 2000 r. Jeśli chodzi o podejście do górnictwa, będzie to prof. Andrzej Karbownik, bo to on od strony naukowej świetnie zna branżę. No i oczywiście jest w tym gronie prof. Jan Szlązak, mój pierwszy szef, który uczył mnie górnictwa i który dał mi szansę rozwoju. Wszystkich nie wymienię, bo zabrakłoby miejsca w gazecie, ale muszę przyznać, że mam w życiu szczęście i trafiam na mądrych ludzi.

To może jednak przestańmy choć na chwilę fedrować. Co pan właściwie robi w wolnym czasie?

Bardzo lubię sport, przede wszystkim narty, windsurfing i chodzenie po lesie z kijkami do nordic walkingu, to lepsze niż jogging. Lubię też czytać. Wszystko Kapuścińskiego. Ale ostatnio przeczytałem „Stulecie kłamców" Waldemara Łysiaka, analizę otaczającej nas rzeczywistości, i ciekawą biografię Steve'a Jobsa. A książka, która najlepiej opisałaby relacje w górnictwie, to „Paragraf 22".

- rozmawiała Karolina Baca

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?