Artur Mikołajko zbudował biznes z pasji do sportu

Jest współtwórcą polskiej sieci sklepów Intersport. Ten rok dla spółki ma być rekordowy głównie za sprawą Euro 2012. W kolejnych latach liczy na systematyczną poprawę wyników.

Aktualizacja: 18.02.2017 09:53 Publikacja: 12.06.2012 13:00

Artur Mikołajko, prezes spółki Intersport fot S. Łaszewski

Artur Mikołajko, prezes spółki Intersport fot S. Łaszewski

Foto: Archiwum

Dla Artura Mikołajko aktywny wypoczynek jest sposobem na życie. Choć przyznaje, że nigdy żadnej dyscypliny nie uprawiał na poziomie zawodniczym, to regularnie gra w piłkę nożną, biega, jeździ na nartach, na rowerze, pływa. Swoją pasją 50- letni menedżer zaraża innych, ale przede wszystkim na tej bazie zbudował biznes, czyli handel odzieżą i sprzętem sportowym.

Promocja poprzez sport

Promocja aktywnego wypoczynku i spędzania czasu na świeżym powietrzu dla krakowskiego biznesmena jest także sposobem na dotarcie do docelowego klienta. Intersport organizuje dla młodzieży szkolnej ogólnopolskie turnieje piłkarskie Intersoccer. Popularyzuje też bieganie, zachęcając do masowych biegów pod nazwą Interrun.

W sezonie zimowym firma umożliwia z kolei możliwość testowania sprzętu narciarskiego. Utworzony został także klub sportowo-rekreacyjny dla dzieci, który ma kształtować ich prawidłowy rozwój fizyczny. Szef Intersportu podkreśla, że uczestnicy tych imprez wcześniej czy później przyjdą do firmowych sklepów. – Chcemy pokazać, że sport, ten niewyczynowy, to zdrowie, radość i świetna zabawa – tłumaczy.

Złapać wiatr w żagle

Wszystko zaczęło się od żeglarstwa, które Artur Mikołajko, obecnie  jeden z wiodących akcjonariuszy Intersportu (ma 16,1 proc. głosów na WZA), zaczął uprawiać w czasach licealnych. – Żeglarstwo było sposobem na poznawanie świata – mówi. Był drużynowym, a później komandorem klubu żeglarskiego MKM Szkwał. Przez wiele lat organizował również międzynarodowe festiwale piosenki żeglarskiej Shanties. Posiada stopień kapitana jachtowego i kapitana motorowodnego.

Nie powinno zatem dziwić, że pierwszy poważny biznes związany był właśnie z żeglarstwem, a dokładniej ze sprzedażą akcesoriów dla żeglarzy. Na początku lat 90. Mikołajko otworzył swój pierwszy duży salon sportowy o powierzchni ponad 1 tys. mkw. pod marką MAKS (od pierwszych liter imion założycieli) w jednej z krakowskich galerii. Na początku firmie groziło nawet bankructwo. Problemem były zbyt wysokie, względem osiąganych przychodów, koszty. Rozwiązaniem okazało się systematyczne poszerzanie oferty o wyroby znanych światowych marek i wejście do galerii handlowych, dokąd przenieśli się także klienci.

Zwyciężać trzeba się nauczyć

W 2005 r. firma MAKS nawiązała strategiczną współpracę z międzynarodową grupą Intersport. Zmieniona została nazwa spółki. Do jej giełdowego debiutu doszło rok później. Firma miała wówczas dziesięć sklepów, dzisiaj sieć liczy 32 placówki. Biznes uczy jednak pokory. Miniony rok, mimo ambitnych planów, okazał się najgorszy w historii spółki. Przy prognozowanych początkowo przez zarząd nawet 3 mln zł zysku brutto, ostatecznie w 2011 r. spółka miała 14,8 mln zł straty brutto i 12,4 mln zł straty netto, przy 194 mln zł przychodów. W handlu przeszkadzała niesprzyjająca pogoda, czyli chłodne i deszczowe lato oraz ciepły początek zimy. – Pogoda jest dla nas ważniejsza od sytuacji gospodarczej – tłumaczy szef Intersportu. Dodatkowo osłabienie złotego do euro spowodowało zwiększenie kosztów najmu oraz zwiększyło wydatki na towar, za który firma częściowo płaci także w europejskiej walucie.

Mikołajko podkreśla, że jeśli ktoś nie nauczy się przegrywać, to nigdy nie zostanie też zwycięzcą. Ten rok za sprawą piłkarskiego turnieju Eur0 2012 ma być dla firmy rekordowy. Zarząd nie podaje jednak prognoz finansowych. – Chcemy pokazać dobre wyniki. Jest jednak wiele niewiadomych, w tym głównie pogoda, poziomy kursów walutowych i wielkość sprzedaży, jaką zrealizujemy podczas Euro 2012 – dodaje. W kolejnych latach zarząd liczy na systematyczną poprawę wyników, także dzięki rosnącemu usportowieniu Polaków.

[email protected]

Pytania do Artura Mikołajko, prezesa spółki Intersport

Spółka ma wyłączność na sprzedaż gadżetów związanych z Euro 2012 na stadionach i w strefach kibica. Jakiej sprzedaży pan się spodziewa z tego tytułu?

Znaczącej. Wybudowaliśmy 28 stoisk, co przy naszych obecnie 32 salonach oznacza niemal podwojenie sieci sprzedaży w czerwcu. Nie podawaliśmy prognozy, więc nie chcę podawać żadnych kwot. Jest jednak wiele czynników zewnętrznych, które będą wpływały na wielkość sprzedaży w tym okresie. Czy polska drużyna wygra, czy nie. Czy będzie lało, czy będzie ładna pogoda i kibice przyjdą do wydzielonych stref. Może być wiele scenariuszy, ale jesteśmy średnimi optymistami.

W maju obroty rok do roku zwiększyły się o ponad 10 proc., a narastająco od początku roku o 15,5 proc. Jaką dynamikę powinniście pokazać w czerwcu?

Dużo lepszą. To będzie z pewnością rekordowy miesiąc w historii firmy. Nie mówimy o 10 proc. wzrostu, tylko co najmniej 50 proc., a może nawet 100 proc.

Jest pan zapewne też kibicem. Jak powalczy nasza drużyna? Kto zmierzy się w finale, a który zespół zdobędzie tytuł mistrza?

Jestem kibicem, ale także regularnie gram w piłkę nożną. Od młodzika uprawiałem tę dyscyplinę. Natomiast próbuję być realistą. Mamy wyjątkową szansę, żeby wyjść z grupy, co nie jest chyba żadnym nowatorskim poglądem. Mamy kilku dobrych piłkarzy, którzy powinni zaistnieć. Jeśli się to uda, to moim zdaniem będzie to ogromny sukces naszej reprezentacji. Są jednak znacznie mocniejsze drużyny, takie jak choćby Hiszpania czy Niemcy. W finale można się spodziewać właśnie tych dwóch zespołów. Oczekuję jednak niespodzianek. Poziom jest bardzo wyrównany i końcowy wynik jest często kwestią przypadkowej akcji. Nie ma już słabeuszy.

Mistrzostwa trwają jednak tylko miesiąc. Czego można się spodziewać w drugiej połowie roku?

Nas trochę ratuje niska baza z minionego roku. Jesteśmy lekkimi optymistami. Byłbym większym optymistą, gdyby na rynku była inna sytuacja, niż ta, która jest obecnie. Obsługujemy klientów średnio bogatych i bogatszych, bo na sport nie każdy może sobie pozwolić. Widać, że na rynku tych pieniędzy jest mniej. Liczymy jednak na niewielkie zwyżki sprzedaży w II połowie roku.

Poprzednie lata rozczarowały, a zarząd wielokrotnie obniżał prognozy finansowe. Ten rok ze względu na Euro będzie rekordowy, a kolejne?

Mieliśmy swój dołek w zeszłym roku. Działamy na rynku od wielu lat, ale to ten miniony był najgorszy. Kiedyś musiało się to przytrafić. Przypomnę jednak, że głównym powodem był brak zimowych warunków w I i IV kwartale, kiedy naszą główną ofertą jest sprzęt i odzież narciarska. Zakładając, że będzie normalność, tzn. że Unia się nie rozpadnie, że euro nie będzie po 10 zł i nie będzie totalnego szaleństwa, to liczę na zwyżki. Potrafimy poprawiać sprzedaż w istniejących sklepach. Udało się poobniżać koszty. Te elementy powinny się przełożyć na poprawę zysków. Przez ostatnie kilka lat skupialiśmy się na rozwoju. Teraz koncentrujemy się na osiąganym wyniku. Rocznie będziemy otwierać dwa, trzy sklepy, zamykając być może jedną

z najmniej rentownych placówek. Ja to nazywam bardziej optymalizacją niż rozbudową sieci handlowej. Nie ma już w zasadzie jakichś wspaniałych miejsc, gdzie byśmy chcieli być. W kolejnych latach będziemy chcieli pokazać dobre wyniki.

Będziecie w najbliższym czasie potrzebowali zastrzyku kapitałowego. Planowana jest emisja akcji?

Pomysł przeprowadzenia drugiej emisji akcji mieliśmy od momentu debiutu na giełdzie w 2006 r. Celem jest głównie poprawa płynności papierów. Ostatnio rynek mocno przecenił nasze walory i po obecnej cenie oferty nie przeprowadzimy. Docelowo chcemy jednak wyemitować akcje. To są na razie jedynie plany, i to najwcześniej przyszłoroczne. Mając dodatkowe pieniądze będziemy mogli też zrobić z nich użytek i osiągnąć dodatkowy zarobek.

O jakim rozwodnieniu kapitału myślicie?

Mówimy o emisji rzędu dwóch milionów akcji lub może trochę więcej. To około 20–25 proc. obecnego kapitału. Taka operacja będzie naszym zdaniem z pożytkiem dla firmy, ale też dla akcjonariuszy. Środki zasilą kapitał obrotowy, ewentualnie będą służyć poprawie struktury zadłużenia. Jednocześnie zwiększy się free float, który obecnie jest niewielki i wynosi poniżej  20?proc.

Intersport zaczął dobrze ten rok

Intersport, specjalizujący się w sprzedaży detalicznej markowego sprzętu sportowego w sklepach o dużej powierzchni, zadebiutował na GPW w 2006 r. Marki własne stanowią jedynie około 15 proc. asortymentu i są uzupełnieniem podstawowej oferty, liczącej około 10 tys. produktów przeznaczonych do uprawiania 40 najbardziej popularnych dyscyplin sportowych. Akcjonariat giełdowej spółki stanowią w większości założyciele oraz międzynarodowa grupa Intersport, poprzez firmę Intercontact. W wolnym obrocie znajduje się poniżej 20 proc. akcji. Początek roku dla Intersportu był udany. Spółka wypracowała ponad 2,7 mln zł zysku netto, czyli blisko osiem razy więcej niż rok wcześniej. Obroty w pierwszych trzech miesiącach roku wzrosły licząc rok do roku o 19 proc., do 63,2 mln zł. Narastająco po pięciu miesiącach obroty rosną o 15,5 proc., do 95,5 mln zł. Szczególnie udany ma być czerwiec, kiedy Intersport poza własną siecią handlową ma dodatkowe stoiska na stadionach piłkarskich i w wydzielonych strefach kibica. Zarząd, w odróżnieniu do poprzednich lat, nie opublikował w tym roku prognozy finansowej. Dotychczasowe założenia musiał wielokrotnie obniżać. Rynek wycenia Intersport na około 55 mln zł.

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie