EBC chce pomagać bez kontrowersji

Prezes EBC Mario Draghi zapowiedział, że instytucja ta nadal może skupować obligacje skarbowe zadłużonych państw, ale na innych niż dotąd zasadach.

Aktualizacja: 13.02.2017 02:08 Publikacja: 10.08.2012 16:01

Na konferencji prasowej po czwartkowym posiedzeniu Rady Zarządzającej EBC prezes tej instytucji Mari

Na konferencji prasowej po czwartkowym posiedzeniu Rady Zarządzającej EBC prezes tej instytucji Mario Draghi zarysował nowe ramy, w jakich ma się odtąd odbywać skup obligacji zadłużonych państw eurolandu. Fot. bloomberg

Foto: Archiwum

Zakazane jest udzielanie przez Europejski Bank Centralny (...) pożyczek na pokrycie deficytu lub jakichkolwiek innych kredytów (...) rządom centralnym, władzom regionalnym, lokalnym lub innym władzom publicznym (...), jak również nabywanie bezpośrednio od nich przez Europejski Bank Centralny ich papierów dłużnych – tak w skrócie brzmi artykuł 124. Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej.

EBC nie przejmuje się jednak zawartym w nim zakazem „monetyzowania" deficytów budżetowych rządów. Od maja 2010 r. skupił obligacje skarbowe Grecji, Hiszpanii, Irlandii, Portugalii i Włoch za około 220 mld euro, aby zmniejszyć rentowność tych papierów. I jak zasygnalizował w miniony czwartek prezes frankfurckiej instytucji Mario Draghi, na tym raczej się nie skończy.

Przekonywanie sceptyków

Draghi, podobnie jak jego poprzednik Jean-Claude Trichet, pod którego sterami EBC zainicjował skup obligacji, tłumaczy, że operacje te nie stoją w sprzeczności z traktatami, bo frankfurcka instytucja kupuje obligacje na rynku wtórnym, a nie bezpośrednio od rządów. Ale zdaniem wielu ekonomistów, nawet jeśli EBC nie łamie litery prawa, bez wątpienia narusza jego ducha.

Prezes EBC przekonuje też, że instytucja ta działa w zgodzie z mandatem, obligującym ją do dbania o stabilność finansową strefy euro. Tymczasem duże różnice w rentownościach obligacji poszczególnych państw eurolandu to zadanie utrudniają, bo zaburzają mechanizmy transmisji polityki pieniężnej. W normalnych czasach stopy procentowe EBC przekładają się na koszty finansowania się banków na rynku pieniężnym, a te na oprocentowanie ich pożyczek dla firm i konsumentów, choć z opóźnieniem. Wskutek kryzysu fiskalnego obniżki stóp procentowych przez EBC straciły wpływ na koszty kredytu w państwach z południa strefy euro.

Ta argumentacja nie trafia do wszystkich członków Rady Zarządzającej EBC. Nie chcąc firmować swoim nazwiskiem skupu obligacji skarbowych, z funkcji prezesa Budesbanku i automatycznie z zasiadania w gremium sterującym polityką pieniężną w eurolandzie zrezygnował w kwietniu ub.r. Axel Weber. Nieco później z tych samych powodów do dymisji podał się główny ekonomista EBC Juergen Stark. Obaj wskazywali, że interwencje na rynku obligacji skarbowych zamazują granicę między polityką pieniężną a fiskalną. Tłumaczyli też, że zbijając koszty zadłużania się rządów, EBC obniża ich motywację do naprawy finansów publicznych.

Dziś te same argumenty podnosi następca Webera Jens Weidmann. Aby przekonać sceptyków do skupu obligacji, określanego jako SMP (Securities Markets Programme), Draghi dał do zrozumienia, że w przyszłości będzie się on odbywał na innych niż dotąd zasadach. W tym kontekście mówi się o programie SMP 2.

Nowe zagrożenia

Główna różnica między SMP i SMP2 ma polegać na tym, że to nie EBC będzie inicjował skup obligacji, tylko zmagające się z wysokimi rentownościami obligacji rządy. Aby uzyskać wsparcie banku centralnego, będą jednak musiały wystąpić o pomoc do unijnego funduszu ratunkowego EFSF lub jego następcy ESM. Ona także będzie miała formę skupu obligacji, ale na rynku pierwotnym. W zamian rządy będą się musiały zgodzić na reformy, które zagwarantują naprawę ich finansów publicznych. EBC, tak jak wcześniej, będzie skupował tylko obligacje z rynku wtórnego, ale dodatkowo ograniczy się do papierów o terminie zapadalności do dwóch lat.

Te zmiany faktycznie mogą nieco uspokoić niemieckich krytyków tego programu. Ale inne nasilą ich obawy. Draghi zasugerował na przykład, że w przyszłości EBC może zrezygnować ze sterylizacji zakupów obligacji skarbowych, czyli ze ściągania z rynku przeznaczonych na ten cel pieniędzy, co dotąd konsekwentnie robił. Wówczas SMP przerodziłby się w tzw. ilościowe łagodzenie polityki pieniężnej, czyli skup aktywów za dodrukowane pieniądze, co nad Renem obudzi strach przed inflacją.

Kontrowersje może też wzbudzić zasygnalizowana przez Draghiego rezygnacja EBC ze statusu uprzywilejowanego wierzyciela. Ma to stłumić krytykę, że SMP był jak dotąd przeciwskuteczny, bo wzrost odsetka obligacji danego państwa w rękach EBC zwiększał straty, jakie pozostali wierzyciele musieliby ponieść na swoich papierach w razie niewypłacalności tego państwa. Związane z tym obawy inwestorów podbijały premię za ryzyko, jakiej inwestorzy żądali w zamian za kupowanie obligacji zadłużonych państw. Ten mechanizm może tłumaczyć, dlaczego Irlandii ani Portugalii skup obligacji przez EBC nie ustrzegł przed koniecznością sięgnięcia po międzynarodową pomoc, a Grecji przed restrukturyzacją długu. Zapowiedź Draghiego może ucieszyć inwestorów, ale zaniepokoi Berlin, bo w razie strat EBC na skupowanych obligacjach to głównie na Niemcy spadnie konieczność ich pokrycia.

[email protected]

Jens Weidmann – człowiek dzierżący klucze do kajdanek Draghiego

Skup obligacji skarbowych państw z obrzeży strefy euro to niejedyna kwestia, która rodzi spory w Radzie Zarządzającej EBC. Nie mniej kontrowersji budzi koncepcja przyznania licencji bankowej Europejskiemu Mechanizmowi Stabilizacyjnemu (ESM), czyli stałemu unijnemu funduszowi ratunkowemu, który ma zastąpić tymczasowy Europejski Fundusz Stabilności Finansowej (EFSF).

Zabiegają o to zwłaszcza rządy Francji i Włoch. Licencja bankowa dałaby bowiem ESM możliwość zadłużania się w EBC. W efekcie fundusz, który najprawdopodobniej będzie gotowy we wrześniu, miałby dostęp do znacznie większych pieniędzy niż 500 mld euro, które wpłacą do niego rządy eurolandu. To zaś miałoby przekonać rynki, że ESM w razie potrzeby byłby w stanie pomóc nawet Hiszpanii i Włochom jednocześnie, których dług publiczny łącznie sięga około 3 bln euro.

Stanowisko prezesa EBC na temat przyznania ESM licencji bankowej jest niejasne. W czwartek na konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Zarządzającej frankfurckiej instytucji Mario Draghi wyraźnie powiedział, że byłoby to niezgodne z unijnym prawem. Kilka dni wcześniej zauważył jednak, że decydowanie o statusie ESM nie jest rolą EBC, czym zasugerował, że rządy mogłyby określić go jako bank.

O tym, że istnieją argumenty za takim rozwiązaniem, mówił niedawno prezes Banku Austrii Ewald Nowotny, nie precyzując jednak, co dokładnie za nim przemawia. Zdecydowanym przeciwnikiem licencji bankowej dla ESM jest natomiast Jens Weidmann, prezes Bundesbanku, którego brytyjski dziennik „Guardian" nazwał ostatnio „człowiekiem trzymającym klucze do kajdanek Draghiego". Odniósł się do tego, że zdaniem Weidmanna rola Bundesbanku w Eurosystemie jest większa niż banków centralnych innych państw, więc EBC nie powinien podejmować decyzji, którym się on sprzeciwia. – To, co jest politycznie pożądane i możliwe, nie zawsze jest ekonomicznie roztropne – tłumaczy swój opór przeciw nadmiernemu angażowaniu EBC w walkę z kryzysem Weidmann.

Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza