Dziś, wszędobylska i łatwo – na szczęście – dostępna królowa cytrusów – pomarańcza gorzka z rodziny rutowatych. Aktywizująca i wyciszająca równocześnie barwą – najczęściej – oranżu, choć napawającą przyjemnie wzrok i niedocenioną poszczycić się może ta o barwie zielonej: Bergamota, którą mało kto podejrzewa o maczanie...skórki w wodzie kolońskiej czy chętnie spożywanej herbacie Earl Grey. Wracając jednak do lepiej wszystkim znanej „gorzkiej" – to, że bomba każdy wie. Ale ku uciesze pragnących być fit i smakować – niskokaloryczna. Średniej wielkości owoc to tylko 50 kcal. Ale co ważniejsze! Eksploduje witaminą C w ilościach satysfakcjonujących i za to nosi koronę. Co prawda odarta musi być brutalnie ze skóry, przedtem jeszcze poddana torturom wrzątkowym, by tę skórę łatwiej było zedrzeć. Jednak tutaj uwaga. Wszakże pod raczej niejadalną przez homo sapiens warstwą kryje się pewien misterialny można rzec komponent – do zapamiętania i nie obdzierania – przezroczyste albedo. Raz cieńsze, drugi to raz grubsze, przeważnie natrętnie przez wspomniany gatunek usuwane. Czy ten sam gatunek wie, że tym czynem pozbawia się możliwości usprawnienia pracy swych kiszek i – po lekarsku – kontroli stężenia cholesterolu frakcji LDL, po ludzku – złego cholesterolu? Ha! Już zatem wie. Kontynuując tymczasem wybuch. Dochodzi do niego podwójnie. W jednej cennej chwili konsument przeżuwa, następnie połyka albedo i symultanicznie miąższ, wraz z miąższem zaś:
Zeaksantynę
– barwnik silnie przeciwutleniający niezbędny w siatkówce oka!
Dioksynę
– jeśli nie sparzysz lub chociaż opłuczesz skóry przed obraniem – dostaje się do miąższu na nożu i może wywoływać reakcje alergiczne