Zbuduj sobie pomnik

Przejdziesz do historii dzięki ekslibrisowi.

Aktualizacja: 07.02.2017 00:02 Publikacja: 07.02.2015 19:30

Ekslibris autorstwa Bogusława Brandta przedstawia Pałac Rzeczypospolitej w Warszawie.

Ekslibris autorstwa Bogusława Brandta przedstawia Pałac Rzeczypospolitej w Warszawie.

Foto: Archiwum

W ramach budowania wizerunku w tym roku każdy bogaty (duchem) Polak zamówi ekslibris do domowego księgozbioru. Jest dobra okazja, bo w czerwcu odbędzie się 25. jubileuszowe Międzynarodowe Biennale Ekslibrisu w Malborku. Będzie co pooglądać, można będzie nawiązać kontakty z artystami. Z kolei do 20 lutego w Warszawskiej Galerii Ekslibrisu warto obejrzeć wystawę „100 ekslibrisów dla Mieczysława Bielenia". Po obejrzeniu dowiemy się, jaka konwencja i technika nam pasuje.

Najpierw przypomnę – za Encyklopedią Wiedzy o Książce – że ekslibris to znak własnościowy. Zwykle papierowa nalepka z nazwiskiem właściciela księgozbioru, wklejana tradycyjnie na wewnętrznej stronie przedniej okładki. Pierwotnie chronił książkę przed kradzieżą. Z czasem stał się ozdobą, projektowaną nierzadko przez sławnych artystów. Wyżej cenione są odbitki w szlachetnych technikach graficznych (np. staloryt, miedzioryt, akwaforta) niż odbitki drukarskie. Koneserzy nie cenią grafik komputerowych.

Cena usługi

Mieczysław Bieleń jest pionierem kolekcjonerstwa współczesnego ekslibrisu artystycznego. Ekslibrisy, jakie oglądamy na wystawie, artyści z kraju i ze świata stworzyli dla kolekcjonera przez ponad 50 lat! Zapytałem Mieczysława Bielenia, u którego grafika mogę zamówić ekslibris?

Kolekcjoner uważa, że w zachodniej Europie wykonanie ekslibrisu przez artystę to rodzaj usługi. Tam od zawsze są odbiorcy, więc usługa ta jest skomercjalizowana. U nas dla artysty tworzenie ekslibrisów to odskocznia od pracy w reklamie. Ci, którzy wykonywali ekslibrisy, wolą tworzyć duże grafiki, ponieważ budzą one zainteresowanie. W Polsce ekslibris traktowany jest po macoszemu, również przez historyków sztuki.

Sami możemy dokonać wyboru. Nie musimy podejmować decyzji od zaraz. Tegoroczne Biennale rozpocznie się 6 czerwca (www.zamek.malbork.pl). Będzie jak zawsze zjazd grafików i kolekcjonerów z kraju i ze świata. 28 lutego jury wybierze tegorocznych uczestników spośród autorów, którzy nadesłali swoje prace. Zwykle ok. 170–200 artystów reprezentuje ok. 40 krajów.

W Muzeum w Malborku możemy kupić archiwalne katalogi. Lektura i ilustracje pomogą nam dokonać wyboru. Są tam prace również polskich artystów. Zdobędziemy ich namiary lub spotkamy ich w czerwcu na biennale. Wizyta na zjeździe kolekcjonerów i artystów to relaks.

Próbowałem się dowiedzieć,  jakie są aktualne ceny. Są umowne, traktowane jak tajemnica państwowa, bowiem urzędy skarbowe próbują rozliczać artystów na podstawie cen usług, jakie podali w gazetach. U klasyka, zależnie od techniki, zapłacimy ok. 2–4 tys. zł.

Ważne, abyśmy przy zamówieniu sprecyzowali, czy cena dotyczy samego wykonania projektu, czy także odbitek sygnowanych ołówkiem przez artystę, a jeśli tak, to ilu. Ważne jest ustalenie, czy klocek drzeworytniczy lub np. płyta miedziorytnicza przechodzą na własność zamawiającego, czy pozostają w rękach artysty. Jeśli zamierzamy naklejać ekslibrisy na książki, warto wiedzieć, ile odbitek można wykonać w danej technice.

Warto ustalić, czy ekslibris będzie swoistym portretem naszej pasji, określi temat księgozbioru. Artysta może stworzyć kompozycję, która nie ma nic wspólnego z tematyką książek, do jakich wkleimy ekslibris. Autor przedstawia projekt do akceptacji. Warto zadbać, aby liternictwo było przejrzyste, żeby dla każdego było oczywiste, że to nasz ekslibris.

Piłsudski za 320 złotych

W czasach PRL zamawianie ekslibrisów było zdecydowanie bardziej popularne niż dziś. Byliśmy jedynym oknem na świat dla wybitnych i cenionych w świecie artystów z ZSRR. Przyjeżdżali oni na biennale do Malborka.

W antykwariatach bibliofilskich znajdziemy ekslibrisy anonimowych rodaków. Pamięć o nich przetrwała tylko dzięki temu, że 100–200 lat temu zamówili ekslibris. Ekslibrisy wykonane przez wielkich artystów uwieczniły pamięć o właścicielach księgozbiorów. Wysokie ceny osiągają ekslibrisy wykonane przez np. Brunona Schulza czy Witkacego. Malarz Jacek Malczewski projektował ekslibrisy dla krakowskich naukowców, o których dziś nikt by już nie pamiętał.

Kto by dziś kojarzył nazwisko finansisty Leona Reynela, gdyby nie pomagał jako mecenas sztuki Witkacemu? Malarz wykonał dla Reynela ekslibris. Również ekslibris autorstwa Witkacego, przypomina adwokata Feliksa Lewińskiego.

W antykwariatach bibliofilskich codziennie i na aukcjach można tanio kupić ekslibrisy wielkich postaci historycznych. Ceny są przystępne. Warto teraz kupować. W 2013 roku stołeczny antykwariat bibliofilski Lamus (www.lamus.pl) za 200 zł (wyw. 120 zł) sprzedał drzeworytowy ekslibris marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego. Do 320 zł (wyw. 120 zł) licytowano drzeworytowy ekslibris marszałka Józefa Piłsudskiego z 1934 roku. Było to dzieło cenionego artysty Stanisława Ostoi-Chrostowskiego.

Z kolei 19 międzywojennych ekslibrisów stworzonych przez wybitnych grafików dla sławnych bibliotek wojskowych kupiono na tamtej aukcji Lamusa za 700 zł (wyw. 600 zł). Przypomnę, że Lamus to największy krajowy antykwariat bibliofilski, odwiedzany przez najbogatszych klientów. Ceny jednak są względnie niskie. To okazja dla kolekcjonerów debiutantów.

Najlepszy czas na zakupy

Teraz jest czas na kupowanie, można stworzyć muzealnej wartości zbiór. Na przykład w maju 2014 r. Lamus wystawił  16 wybitnie rzadkich ekslibrisów polskich rodzin arystokratycznych z XVIII i XIX w.  Miały ceny od 100 zł do 1,5 tys. zł. Sprzedano je najczęściej po cenach wywoławczych. Ambitny dziadek może zapoczątkować taką kolekcję dla wnuka.

Sensacją w ofercie ubiegłorocznej majowej aukcji Lamusa był oryginalny klocek drzeworytniczy. Wykonał go w 1943 roku do ekslibrisu Tadeusza Lesznera wybitny artysta Tadeusz Cieślewski syn. Klocek spadł z licytacji z ceną 2,5 tys. zł.

Tadeusz Cieślewski (1895–1944) to ikona polskiej grafiki artystycznej. Jego dorobek spłonął w powstaniu warszawskim. Tak więc klocek jest muzealnej wartości unikatem, atrakcyjnym kolekcjonerskim przedmiotem. W dodatku Tadeusz Leszner (1895–1967) to ikona polskiego kolekcjonerstwa. I co? Brak zainteresowania! To jeden z wielu możliwych przykładów, że popyt jest słaby, więc dziś warto kupować.

Na aukcji Bydgoskiego Antykwariatu Naukowego (www.ban-dreas.pl) w 2013 roku za 3,7 tys. zł (wyw. 3 tys. zł) kupiono jedyny zachowany w kraju pierwszy polski świecki ekslibris. To drzeworyt, który ok. 1530 roku zamówił Krzysztof Szydłowiecki, kanclerz wielki koronny, dyplomata i bibliofil. Szydłowiecki miał bogaty renesansowy księgozbiór. Drugi egzemplarz ekslibrisu znajduje się w Bibliotece Arsenału w Paryżu. Czy 3,7 tys. zł to dużo za taki unikat? Prywatny kolekcjoner rywalizował z Biblioteką Narodową i wygrał.

Nie ma powodzenia powojenny ekslibris, nawet jeśli są to niskonakładowe odbitki sygnowane ołówkiem przez wybitnych artystów. W 2010 roku w Bydgoskim Antykwariacie Naukowym za 680 zł można było kupić zbiór oryginalnych ekslibrisów wykonanych przez najwybitniejszych artystów litewskich w technikach akwaforty lub akwatinty. Było tam m.in. pięć oryginalnych grafik Stasysa Eidrigeviciusa. To dobry moment, żeby kupować te dzieła.

W PRL masowo zamawiano ekslibrisy. Była nadprodukcja. W antykwariatach prace anonimowych artystów dla anonimowych odbiorców kupić można po 3 zł. Byli też koneserzy. Wielkim znawcą i kolekcjonerem był np. prof. Aleksander Gieysztor, wieloletni prezes PAN i dyrektor Zamku Królewskiego w Warszawie, dla którego ekslibris wykonał m.in. Tadeusz Przypkowski.

[email protected]

Parkiet PLUS
Sytuacja dobra, zła czy średnia?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Parkiet PLUS
Pierwsza fuzja na Catalyst nie tworzy zbyt wielu okazji
Parkiet PLUS
Wall Street – od euforii do technicznego wyprzedania
Parkiet PLUS
Polacy pozytywnie postrzegają stokenizowane płatności
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"
Parkiet PLUS
Co z Ukrainą. Sobolewski z Pracodawcy RP: Samo zawieszenie broni nie wystarczy