Wskaźnik ceny do zysku, najczęściej wykorzystywana przez inwestorów miara atrakcyjności, która porównuje cenę akcji do zysku netto przypadającego na jeden walor (C/Z), dla ponad stu spółek jest jednocyfrowy. Z punktu widzenia drobnych inwestorów niska wartość tego wskaźnika to dobra okazja, by zwiększać zaangażowanie w akcje.
Polskie akcje są tanie?
Analitycy wskazują, że tegoroczna korekta w połączeniu z poprawiającymi się wynikami wpłynęły na spadek wskaźników rynkowych wielu spółek. Średnia wartość wskaźnika C/Z dla spółek z indeksu WIG wynosi teraz nieco ponad 14, choć jeszcze ponad rok temu na przełomie lat 2013 i 2014 za jedną złotówkę zysku płacono prawie 19. – Mediana wskaźnika C/Z dla wszystkich spółek notowanych na GPW to obecnie około 12,5. To nie jest wygórowany poziom w porównaniu z ostatnimi szczytami wskaźnika. Na jesieni 2013 r. doszedł on do 15, a na przełomie lat 2010/2011 – do 17,5, nie mówiąc już o tym, że w szczycie boomu w połowie 2007 roku przekraczał 30. Z naszych badań wynika jednocześnie, że C/Z jest dobrym prognostykiem przyszłych stóp zwrotu na GPW – twierdzi Tomasz Hońdo, analityk Quercus TFI. – Kiedy poprzednio spadł do poziomu takiego jak obecnie (sierpień 2011), w ciągu kolejnych 24 miesięcy indeks małych spółek sWIG80 urósł o 33 proc. Oczywiście warunkiem realizacji pozytywnego scenariusza jest wzrost zysków firm, ale tutaj także mamy pozytywne zapatrywania, bo m.in. pod wpływem niższych stóp procentowych polska gospodarka powinna w tym roku zacząć na nowo przyspieszać – dodaje specjalista.
Nieco bardziej sceptycznie do aktualnych wycen na GPW podchodzi Jarosław Niedzielewski, dyrektor inwestycyjny Investors TFI, choć jednocześnie zaznacza, że polskie akcje są dalekie od przewartościowania. – Obecny poziom wycen na GPW trudno uznać za okazyjny i bardzo atrakcyjny. Nie odbiega on również od wartości notowanych na innych rynkach wschodzących i rozwiniętych (USA, Niemcy). Jest on jednak bliski poziomowi, którego można się spodziewać w połowie cyklu koniunkturalnego i obecnej fazie hossy – uważa ekspert. – Gdyby wskaźnik ceny był ponad 20-krotnie wyższy od zysków z ostatnich 12 miesięcy, które dodatkowo notowałyby solidną dynamikę wzrostów drugi czy trzeci rok z rzędu, należałoby się niepokoić. Natomiast w ostatnich dwóch latach firmy z GPW raczej nie rozpieszczają inwestorów typową dla ekspansji gospodarczej dynamiką zysków. Wyniki finansowe znajdują się raczej w stagnacji, ale na wystarczająco wysokim nominalnym poziomie, żeby poziom dywidend usprawiedliwiał obecną wartość wskaźnika C/Z – dodaje. Zdaniem Niedzielewskiego dla określenia potencjału wzrostowego naszej giełdy ważniejsze jest to, czy oczekiwana przez inwestorów i analityków poprawa zysków w najbliższych kwartałach zacznie się urzeczywistniać. – Wtedy dzisiejszy poziom wycen ze średnio atrakcyjnego zacznie się jawić jako okazyjny i hossa nabierze rumieńców – uważa specjalista.
Poprawa zysków na horyzoncie
- Atrakcyjność wycen na danym rynku jest pojęciem względnym. Przykładowo: rosyjskie akcje są „tanie" od niepamiętnych czasów, co nie przeszkadza im być coraz tańszymi. Co do zasady nie liczy się więc wyłącznie poziom wycen, ale również perspektywy danego rynku – zwraca uwagę Łukasz Bugaj, analityk DM BOŚ. Dlatego z punktu widzenia inwestora więcej o atrakcyjności można powiedzieć na podstawie prognozowanego C/Z. Wskaźnik C/Z skalkulowany na bazie historycznych zysków dla indeksu WIG wynosi obecnie 14,5, podczas gdy prognozowany C/Z na koniec 2015 r. wynosi 13,5. Sytuacja, kiedy prognozowany wskaźnik C/Z jest niższy od obecnego, wskazuje, iż w prognozie uwzględniony jest wzrost zysków spółek. W sumie dla wszystkich firm z indeksu oczekuje się poprawy zyskowności o około 7 proc. Nie jest to oszałamiające tempo. Istotny wpływ na to ma niewielki potencjał wzrostu zysków największych spółek z warszawskiego parkietu. – Patrząc na cały rynek, inwestorzy mają do wyboru: zainwestować w Polsce, przy wskaźniku cena do zysku na 2015 rok wynoszącym 13–14, albo wybrać np. Niemcy, gdzie wyceny są podobne, ale perspektywy poprawy wyników – znacznie lepsze. Nasz rynek nie jest szczególnie atrakcyjnie wyceniany na tle krajów rozwiniętych – ocenia Adam Łukojć, zarządzający Skarbiec TFI. Znacznie lepiej prezentują się perspektywy mniejszych firm. Analitycy podkreślają, że małe firmy są bardziej wrażliwe na koniunkturę gospodarczą, a ta, w ich opinii, w tym roku powinna się poprawiać, a wraz z nią pojawi się szansa na wyższe zyski.
„Maluchy" najatrakcyjniejsze
Najatrakcyjniej pod tym względem prezentuje się segment średnich i małych firm. Zdaniem analityków ubiegłoroczna korekta znacząco wpłynęła na spadek wskaźników rynkowych wielu spółek z tego segmentu. Wyceny firm o małej kapitalizacji znalazły się na atrakcyjnych poziomach, zwłaszcza jeśli porównamy je do spółek z WIG20 czy mWIG40. Wskaźnik C/Z liczony za ostatnie cztery kwartały dla sWIG80 skupiającego małe spółki wynosi obecnie 13,8, podczas gdy nieco ponad rok temu sięgał 18. Co więcej, znacznie drożej wyceniane są spółki o większej kapitalizacji. Wskaźnik C/Z dla indeksu WIG20 oscyluje wokół 15, a w przypadku giełdowych średniaków z mWIG40 sięga aż 21,9. – Dla spółek o średniej kapitalizacji (mWIG40), ze względu na ich utrzymującą się od dłuższego czasu względną siłę, wskaźnik C/Z wygląda mniej atrakcyjnie niż dla dużych spółek lub mniejszych firm. Te ostatnie spółki, wchodzące w skład indeksu sWIG80, wydają się w tym momencie najbardziej atrakcyjne pod względem wycen, a także biorąc pod uwagę perspektywy gospodarcze w kraju oraz ich słabość w ubiegłym roku. Jest to wyraźnie widoczne, gdy obok wskaźnika C/Z wykorzystamy w porównaniach inne miary, takie jak cena do wartości księgowej czy cena do sprzedaży, które są kilkadziesiąt procent niższe niż dla pozostałych segmentów rynku – ocenia Jarosław Niedzielewski.