Niskie wskaźniki C/Z to jeszcze nie super okazja

Wyceny spółek z warszawskiego parkietu mogą zachęcać do zakupów akcji. Warto przyjrzeć się perspektywom wzrostu ich zysków.

Aktualizacja: 06.02.2017 23:28 Publikacja: 14.02.2015 13:27

Niskie wskaźniki C/Z to jeszcze nie super okazja

Foto: Bloomberg

Wskaźnik ceny do zysku, najczęściej wykorzystywana przez inwestorów miara atrakcyjności, która porównuje cenę akcji do zysku netto przypadającego na jeden walor (C/Z), dla ponad stu spółek jest jednocyfrowy. Z punktu widzenia drobnych inwestorów niska wartość tego wskaźnika to dobra okazja, by zwiększać zaangażowanie w akcje.

Polskie akcje są tanie?

Analitycy wskazują, że tegoroczna korekta w połączeniu z poprawiającymi się wynikami wpłynęły na spadek wskaźników rynkowych wielu spółek. Średnia wartość wskaźnika C/Z dla spółek z indeksu WIG wynosi teraz nieco ponad 14, choć jeszcze ponad rok temu na przełomie lat 2013 i 2014 za jedną złotówkę zysku płacono prawie 19. – Mediana wskaźnika C/Z dla wszystkich spółek notowanych na GPW to obecnie około 12,5. To nie jest wygórowany poziom w porównaniu z ostatnimi szczytami wskaźnika. Na jesieni 2013 r. doszedł on do 15, a na przełomie lat 2010/2011 – do 17,5, nie mówiąc już o tym, że w szczycie boomu w połowie 2007 roku przekraczał 30. Z naszych badań wynika jednocześnie, że C/Z jest dobrym prognostykiem przyszłych stóp zwrotu na GPW – twierdzi Tomasz Hońdo, analityk Quercus TFI. – Kiedy poprzednio spadł do poziomu takiego jak obecnie (sierpień 2011), w ciągu kolejnych 24 miesięcy indeks małych spółek sWIG80 urósł o 33 proc. Oczywiście warunkiem realizacji pozytywnego scenariusza jest wzrost zysków firm, ale tutaj także mamy pozytywne zapatrywania, bo m.in. pod wpływem niższych stóp procentowych polska gospodarka powinna w tym roku zacząć na nowo przyspieszać – dodaje specjalista.

Nieco bardziej sceptycznie do aktualnych wycen na GPW podchodzi Jarosław Niedzielewski, dyrektor inwestycyjny Investors TFI, choć jednocześnie zaznacza, że polskie akcje są dalekie od przewartościowania. – Obecny poziom wycen na GPW trudno uznać za okazyjny i bardzo atrakcyjny. Nie odbiega on również od wartości notowanych na innych rynkach wschodzących i rozwiniętych (USA, Niemcy). Jest on jednak bliski poziomowi, którego można się spodziewać w połowie cyklu koniunkturalnego i obecnej fazie hossy – uważa ekspert. – Gdyby wskaźnik ceny był ponad 20-krotnie wyższy od zysków z ostatnich 12 miesięcy, które dodatkowo notowałyby solidną dynamikę wzrostów drugi czy trzeci rok z rzędu, należałoby się niepokoić. Natomiast w ostatnich dwóch latach firmy z GPW raczej nie rozpieszczają inwestorów typową dla ekspansji gospodarczej dynamiką zysków. Wyniki finansowe znajdują się raczej w stagnacji, ale na wystarczająco wysokim nominalnym poziomie, żeby poziom dywidend usprawiedliwiał obecną wartość wskaźnika C/Z – dodaje. Zdaniem Niedzielewskiego dla określenia potencjału wzrostowego naszej giełdy ważniejsze jest to, czy oczekiwana przez inwestorów i analityków poprawa zysków w najbliższych kwartałach zacznie się urzeczywistniać. – Wtedy dzisiejszy poziom wycen ze średnio atrakcyjnego zacznie się jawić jako okazyjny i hossa nabierze rumieńców – uważa specjalista.

Poprawa zysków na horyzoncie

- Atrakcyjność wycen na danym rynku jest pojęciem względnym. Przykładowo: rosyjskie akcje są „tanie" od niepamiętnych czasów, co nie przeszkadza im być coraz tańszymi. Co do zasady nie liczy się więc wyłącznie poziom wycen, ale również perspektywy danego rynku – zwraca uwagę Łukasz Bugaj, analityk DM BOŚ. Dlatego z punktu widzenia inwestora więcej o atrakcyjności można powiedzieć na podstawie  prognozowanego C/Z. Wskaźnik C/Z skalkulowany na bazie historycznych zysków dla indeksu WIG wynosi obecnie 14,5, podczas gdy prognozowany C/Z na koniec 2015 r. wynosi 13,5. Sytuacja, kiedy prognozowany wskaźnik C/Z jest niższy od obecnego, wskazuje, iż w prognozie uwzględniony jest wzrost zysków spółek. W sumie dla wszystkich firm z indeksu oczekuje się poprawy zyskowności o około 7 proc. Nie jest to oszałamiające tempo. Istotny wpływ na to ma niewielki potencjał wzrostu zysków największych spółek z warszawskiego parkietu. – Patrząc na cały rynek, inwestorzy mają do wyboru: zainwestować w Polsce, przy wskaźniku cena do zysku na 2015 rok wynoszącym 13–14, albo wybrać np. Niemcy, gdzie wyceny są podobne, ale perspektywy poprawy wyników – znacznie lepsze. Nasz rynek nie jest szczególnie atrakcyjnie wyceniany na tle krajów rozwiniętych – ocenia Adam Łukojć, zarządzający Skarbiec TFI. Znacznie lepiej prezentują się perspektywy mniejszych firm. Analitycy podkreślają, że małe firmy są bardziej wrażliwe na koniunkturę gospodarczą, a ta, w ich opinii, w tym roku powinna się poprawiać, a wraz z nią pojawi się  szansa na wyższe zyski.

„Maluchy" najatrakcyjniejsze

Najatrakcyjniej pod tym względem prezentuje się segment średnich i małych firm. Zdaniem analityków ubiegłoroczna korekta znacząco wpłynęła na spadek wskaźników rynkowych wielu spółek z tego segmentu. Wyceny firm o małej kapitalizacji znalazły się na atrakcyjnych poziomach, zwłaszcza jeśli porównamy je do spółek z WIG20 czy mWIG40. Wskaźnik C/Z liczony za ostatnie cztery kwartały dla sWIG80 skupiającego małe spółki wynosi obecnie 13,8, podczas gdy nieco ponad rok temu sięgał 18. Co więcej, znacznie drożej wyceniane są spółki o większej kapitalizacji. Wskaźnik C/Z dla indeksu WIG20 oscyluje wokół 15, a w przypadku giełdowych średniaków z mWIG40 sięga aż 21,9. – Dla spółek o średniej kapitalizacji (mWIG40), ze względu na ich utrzymującą się od dłuższego czasu względną siłę, wskaźnik C/Z wygląda mniej atrakcyjnie niż dla dużych spółek lub mniejszych firm. Te ostatnie spółki, wchodzące w skład indeksu sWIG80, wydają się w tym momencie najbardziej atrakcyjne pod względem wycen, a także biorąc pod uwagę perspektywy gospodarcze w kraju oraz ich słabość w ubiegłym roku. Jest to wyraźnie widoczne, gdy obok wskaźnika C/Z wykorzystamy w porównaniach inne miary, takie jak cena do wartości księgowej czy cena do sprzedaży, które są kilkadziesiąt procent niższe niż dla pozostałych segmentów rynku – ocenia Jarosław Niedzielewski.

Jarosław Lis, zarządzający BPH TFI, wskazuje również na inne pozytywne sygnały, przemawiające na korzyść segmentu mniejszych firm. – Sporo dobrych informacji słychać od spółek przemysłowych, które wracają do rekordowych zamówień po dwóch – trzech kwartałach zadyszki związanej ze wschodem. Dobry rok czeka również budownictwo, które po kilku chudych latach wychodzi z zapaści. Biorąc pod uwagę, że wśród największych spółek mało jest takich reprezentantów, więcej argumentów świadczy na korzyść mniejszych firm – uważa ekspert.

[email protected]

Opinie

Sobiesław Kozłowski, analityk DM Raiffeisen Bank Polska

Zgodnie z teorią, im niższy wskaźnik C/Z, tym spółka atrakcyjniejsza w rozumieniu niższej ceny płaconej za każdą złotówkę zysku. Wyjątkiem reguły są firmy wzrostowe z wysokimi lub bardzo wysokimi wartościami tego wskaźnika. Książkowymi przykładami są LPP czy LiveChat. Pomimo zawirowań na Wschodzie LPP nadal jest wyceniane na 25-krotność prognozowanego zysku za 2015 r., ponieważ rynek ocenia, że trudności na Wschodzie są przejściowe i w dłuższym terminie firma będzie zachowywać się lepiej niż rynek. Warto dodać, że spółki z niskim C/Z postrzegane jako bardziej ryzykowne z reguły zachowują się lepiej od rynku w okresie wysokiego wzrostu gospodarczego w połączeniu z niskimi stopami procentowymi. Jest to efekt wyższej bety i obrazowo mówi o tym powiedzenie, że w przypływie i dziurawa łódź się podniesie, a podczas sztormu szybciej zatonie. Reasumując, wartości skrajne mogą być szansą inwestycyjną, przy czym ich wykorzystanie zależy od przyjętej strategii inwestycyjnej.

Karol Ciuk, doradca inwestycyjny, Citi Handlowy

Spojrzenie tylko na historyczne wyceny nie daje pełnego obrazu inwestorowi. W połączeniu z prognozowanym wzrostem zysków spółek wskaźnik ten staje się znacznie bardziej przydatny. Patrząc na prognozowane wskaźniki dla polskiego rynku akcji (prognozowany C/Z dla WIG w okolicy 13), można stwierdzić, że wyceny kształtują się w okolicach historycznej średniej. Analizując tylko tę miarę, trudno więc uznać, że polski rynek akcji jest zbyt tani lub za drogi. Jeśli natomiast porównamy Polskę do indeksów Europy Zachodniej, np. indeksu MSCI Europe, dyskonto w wycenie polskich akcji – choć zawsze to miało miejsce, jest obecnie około 10 proc. wyższe niż średnia z ostatnich dziesięciu lat, co stawia Polskę w korzystnym świetle. Patrząc na segmenty polskiego rynku, najatrakcyjniej prezentują się małe i średnie spółki, gdzie wyceny nie są wygórowane, a ponadto możemy oczekiwać wyraźnie wyższej dynamiki wzrostu zysków niż w przypadku największych firm.

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza