Do redakcji „Parkietu" piszą inwestorzy, którzy stracili mniejsze lub większe pieniądze. Ryzykując, mieli nadzieję na duże zyski i wydają się zaskoczeni, że sytuacja potoczyła się nie po ich myśli. Może więc giełda nie jest dla wszystkich?
To, w jaki sposób podchodzimy do zarabiania, oszczędzania oraz inwestowania pieniędzy, wynika z naszej dojrzałości i osobowości. Dlatego wyróżniamy dwa skrajne typy. Na jednym biegunie znajdują się osoby zachowawcze, na drugim zaś ryzykanci. Pierwszy z tych typów z reguły bardzo rzetelnie i gruntownie przygotowuje się do inwestowania, czyli zdobywa wiedzę i szacuje ryzyko. Jednak mimo że widzi niewielkie ryzyko straty i dużą szansę na zysk, to jego decyzje są asekuracyjne. O takich osobach mówimy, że dmuchają na zimne. Z kolei ryzykanci mniej czasu poświęcają na zdobywanie wiedzy o lokowaniu kapitału, ale są w stanie zapłacić wysoką cenę – nie tylko finansową, ale i emocjonalną, bo niepewność inwestycji wiąże się z adrenaliną i nerwami.
Oczywiście najwięcej osób znajduje się gdzieś pośrodku między tymi skrajnościami. Uważam jednak, że inwestowanie na giełdzie jest przykładem sytuacji, w której każdy z tych typów może się odnaleźć, wybierając ofertę czy produkty zgodne ze swoim stylem funkcjonowania.
Ważne jest też, by rozpoczynając inwestowanie, zdawać sobie sprawę z tego, że ta decyzja – jak każda w naszym życiu – nieodłącznie wiąże się z ryzykiem straty. Ale jednocześnie, jeśli już uzbrojeni w potrzebną wiedzę nie zaryzykujemy, to nie damy sobie szansy na zysk.
Stereotypowa opinia mówi, że kobiety inwestują mniej ryzykownie...