Dwa tygodnie trzeba było czekać, by po superśrodzie z 17 lutego, gdy WIG20 podskoczył przy dużych obrotach o 3,8 proc., zobaczyć kontynuację tego ruchu. W miniony czwartek indeks zyskał 2,8 proc., zaskakując siłą na tle słabych nastrojów na głównych parkietach. O ile dwa tygodnie wcześniej otoczenie wyraźnie naszym bykom sprzyjało, o tyle w czwartek nasz rynek korelował jedynie z Atenami i Moskwą. Metoda poruszania się w górę pojedynczymi skokami jest dobra jak każda inna, jeśli patrzeć tylko na efekt. Z punktu widzenia stylu należą się jednak punkty ujemne. Płacą je najpewniej tak zwani drobni inwestorzy, więc trudno się dziwić, że jest ich na naszym rynku coraz mniej. Reasumując, od superśrody do superczwartku było słabo, korekcyjny spadek sięgał niemal 2 proc., a strach związany ze zbliżaniem się indeksu do 1800 punktów dwukrotnie zaglądał graczom w oczy. Ostatecznie podejście w okolice szczytu z 29 grudnia ubiegłego roku może się podobać, ale jego trwałe pokonanie jest równie przewidywalne jak marcowa pogoda.
Tę przedwiosenną zmienność nastrojów jeszcze lepiej widać na przykładzie zachowania się kursów przedstawicieli branży energetycznej. W miniony wtorek walory Tauronu w ciągu dnia traciły 5,5 proc., a w czwartek zyskały 4,4 proc. Papiery PGE po środowej przecenie o ponad 3 proc. w czwartek rosły o 5,6 proc. Akcjom KGHM trudno co prawda zarzucić brak konsekwencji w podążaniu za zwyżką notowań surowca, ale przekraczający 7 proc. czwartkowy skok, dokonany tuż po ogłoszeniu sięgających 5 mld zł odpisów na utratę wartości aktywów, nie wygląda szczególnie przekonująco. Odpisy to zresztą główne danie trwającego sezonu publikacji wyników finansowych. Celują w nich tuzy naszego parkietu, ale nie brakuje tego typu niespodzianek w szerszym gronie firm.
Lekarstwem mogącym łagodzić objawy giełdowej choroby lokomocyjnej wciąż pozostaje obserwacja wskaźnika rynków wschodzących.
Europa czeka na luzowanie
Na głównych giełdach europejskich indeksy idą w górę, ale szczególnej wiary w trwałość tej tendencji jakoś nie widać. Po kilku próbach sforsowania przez DAX poziomu 9500 punktów, podejmowanych w ostatnich dniach lutego, sztuka ta udała się pierwszego marca. Kolejne sesje przyniosły jednak wychłodzenie optymizmu. Nie ma chęci dyskontowania zdecydowanych posunięć zapowiadanych przez Europejski Bank Centralny. Jest za to niepewność, czy znów nie zawiodą one oczekiwań inwestorów. Mówi się powszechnie, że EBC powinien działać stanowczo. Problem polega na tym, że obniżanie stóp procentowych odbija się niekorzystnie na kondycji banków, a zwiększenie skali skupowania obligacji grozi wydrenowaniem rynku z dostępnych papierów. Pozostaje rozszerzenie asortymentu aktywów mogących być przedmiotem luzowania ilościowego. Mario Draghi wielkiego wyboru więc nie ma i raczej trudno mu będzie wywołać efekt pozytywnego zaskoczenia, a nadmierna desperacja może nie spodobać się rynkom.
Beżowa niepewność nie szkodzi Wall Street
Mimo powracającej perspektywy kontynuacji cyklu podwyżek stóp procentowych przez Fed oraz niejednoznacznych danych dotyczących kondycji amerykańskiej gospodarki inwestorzy za oceanem nie mają wielkich rozterek. S&P500 od 11 lutego zyskał już 9 proc. i wyraźnie celuje w 2000 pkt. Przekroczenie tego poziomu i utrzymanie się powyżej niego pozwoliłoby uznać sierpniowo-październikowe spadki z ubiegłego roku i tegoroczną zniżkę ze stycznia i lutego za niemiłe, ale przejściowe incydenty. Nie sposób jednak nie zauważyć, że Wall Street poprawę nastrojów zawdzięcza zwyżkowej tendencji na rynku ropy naftowej. Testem siły amerykańskich parkietów może się okazać ewentualna korekta notowań surowca. Nerwowość może się pojawić wraz ze zbliżaniem się posiedzenia Fedu, którego decyzje poznamy 16 marca. Nie brakuje opinii, że kluczowe z punktu widzenia amerykańskiej polityki pieniężnej parametry, czyli sytuacja na rynku pracy i inflacja, przemawiałyby za podwyższeniem stóp w marcu. Nastroje na rynkach finansowych poprawiły się na tyle, że nie powinny już stanowić przeszkody przed zaostrzeniem polityki pieniężnej. Dynamika PKB za czwarty kwartał ubiegłego roku z każdym kolejnym przybliżeniem okazuje się lepsza, niż się spodziewano. Jedynie z beżowej księgi napłynęły mniej optymistyczne oceny amerykańskiej gospodarki. Choć więc wszystko zdaje się wskazywać, że ostrożność powstrzyma Fed przed marcową podwyżką, to jednak prawdopodobieństwo takiej decyzji w kolejnych miesiącach wyraźnie się zwiększyło.