Chodzi o 13 deweloperów działających na rynku mieszkaniowym, których obligacje notowane są na detalicznej części Catalyst, a którzy opublikowali już raporty roczne (część spółek, których obligacje notowane są tylko na Catalyst, ale nie wprowadziła do obrotu akcji, może publikować raporty roczne do końca półrocza). W ich przypadku saldo gotówki wzrosło z 852 mln zł na koniec 2014 r. do 1,286 mld zł na koniec 2015 r. W czterech przypadkach stan środków pieniężnych zmniejszył się w tym czasie, przy czym istotnie tylko w przypadku Dom Development (o 21,6 proc. lub 60 mln zł) i Polnordu (o jedną trzecią lub 27 mln zł).
Mieszkaniowa hossa
Znacznie więcej zanotowano ruchów w drugą stronę. J.W. Construction dysponowało na koniec roku 188 mln zł (3,5-krotny wzrost w skali roku, w dużej części za sprawą grudniowej emisji obligacji wartej 120 mln zł), Lokum Deweloper potroił stan kasy (do 98,5 mln zł, głównie dzięki emisji akcji i obligacji), Marvipol niemal podwoił środki (do 155 mln zł), i tak dalej. Do deweloperów płyną pieniądze od nabywców mieszkań, to zaś przekonuje inwestorów do powierzania im kolejnych środków. Inna sprawa, czy deweloperzy rzeczywiście potrzebują nowych obligacji i kredytów? W I kwartale 2016 r. spośród wymienionych firm, tylko spółka zależna Wikany informowała o zamknięciu emisji wartej 5 mln zł, za to z domknięcia pełnego programu publicznych emisji obligacji zrezygnował w tym czasie Murapol, który w ubiegłym roku sprzedał 1875 mieszkań netto.
Może się więc okazać, że mieszkaniowa hossa, która – o czym już wiadomo – rozwijała się w najlepsze także w I kwartale 2016 r. – ograniczy skutecznie apetyt deweloperów na nowy dług.
Niskie zadłużenie
Miejsca na uplasowanie długu nie brakuje. Z wyjątkiem Wikany pozostali deweloperzy utrzymywali wskaźnik długu netto (dług oprocentowany pomniejszony o posiadaną gotówkę) poniżej wartości kapitałów własnych, Lokum Deweloper i Mak Dom zaś miały więcej gotówki niż zobowiązań finansowych (blisko tego poziomu był także Dom Development i ED Invest). Tylko w czterech przypadkach deweloperzy zwiększyli w ubiegłym roku dźwignię finansową, pozostała dziewiątka wykorzystała okres prosperity to zmniejszenia skali zadłużenia.
W efekcie średni wskaźnik zadłużenia finansowego netto spadł w ciągu roku z 0,60 do 0,46, co należy uznać za bardzo dobry wynik. W przeciwnym kierunku poruszał się natomiast wskaźnik ogólnego zadłużenia – relacja całkowitych zobowiązań do sumy aktywów wzrosła w ośmiu przypadkach, ale jest to konsekwencja mieszkaniowej hossy. Zobowiązania deweloperów tworzą bowiem zarówno wpłacone przez klientów zaliczki, jak i faktury od wykonawców. Średni wskaźnik ogólnego zadłużenia na poziomie 0,55 nie jest jednak sygnałem do niepokoju, choć znów od grupy odstaje Wikana (0,79).