Liczby opisujące LPP są imponujące: 70 mln sztuk sprzedawanej odzieży rocznie, ponad 1600 sklepów. W Polsce, z 15-proc. udziałem w rynku, są bezapelacyjnym liderem – najwięksi konkurenci, hiszpański Inditex i szwedzki H&M, sprzedają o połowę mniej. Pod względem przychodów, przekraczających 5 mld zł, LPP to największa prywatna korporacja w Polsce. We wrześniu 2014 r. wartość rynkowa firmy sięgnęła 18,4 mld zł i niemal dogoniła pod tym względem PKN Orlen. W marcu, w dołku bessy, która ściągnęła kurs akcji do najniższego poziomu od trzech lat, z rekordowej wyceny została tylko połowa. Inwestorzy są bezlitośni – przeszłe zasługi nie mają znaczenia, liczy się tylko to, co w przyszłości. A przyszłość LPP jest niepewna.
Polska zdobyta
LPP to firma stworzona przez Marka Piechockiego i Jerzego Lubliańca, dwóch specjalistów od inżynierii sanitarnej, którzy w latach 90. zaczęli hurtowo handlować odzieżą sprowadzaną z Chin. Postanowili, że zbudują własną firmę odzieżową według koncepcji na polskim rynku wówczas jeszcze niepopularnej – na miejscu będą jedynie projektować i zajmować się marketingiem, produkcję zlecając w Azji, tam gdzie jest one bez porównania tańsza niż w Europie. Odnieśli sukces, bo wiele rzeczy robili na rynku jako pierwsi i mieli plan napisany z inżynierską precyzją.
– Marek Piechocki zawsze miał ze sobą zeszyt. W nim było wszystko rozpisane na kilka lat naprzód – liczba sklepów, wysokość przychodów, zysków, nawet poziom kursu akcji – mówi Jacek Siwicki, prezes Enterprise Investors, najstarszej w Polsce firmy private equity. W 1999 r. Piechocki z Lubiańcem, wówczas właściciele sześciu sklepów, zwrócili się do EI po kapitał na dalszy rozwój, ale spotkali się z odmową. Na inwestycję fundusz zdecydował się dopiero w 2003 r., kiedy sieć liczyła 55 sklepów, a LPP było już na giełdzie.
– Wprowadzali wtedy na rynek Cropp, swoją drugą markę. Nim zdecydowali się na ogólnopolską ekspansję, otworzyli duży sklep na terenie Stoczni Gdańskiej, zwozili tam ludzi i skrzętnie notowali wszystkie uwagi do asortymentu. Nie zostawiali nic przypadkowi – opowiada Siwicki.
Największy na rynku zespół projektantów, sieć menedżerów doglądających produkcji w Azji uczestniczących w programie opcji menedżerskich, najdroższe sesje zdjęciowe. LPP rosło razem z powstającymi galeriami handlowymi. Ale nasycenie powierzchnią handlową w przeliczeniu na liczbę mieszkańców osiągnie w Polsce w tym lub w przyszłym roku unijną średnią, słabiej zlokalizowane galerie zmagają się ze spadająca liczbą klientów. LPP ma w kraju niemal tysiąc sklepów i sama firma przyznaje, że miejsca na kolejne jest już bardzo niewiele. Analitycy oceniają, że spółka zjada własny ogon – nowe sklepy zabierają klientów placówkom już istniejącym. Przychody z metra kwadratowego najmowanej powierzchni przestały rosnąć, wzrasta za to presja konkurencji.