Na razie można mówić jednak bardziej o wzajemnym badaniu sił i nie ma powodów do większego niepokoju. Warto jednak bacznie obserwować rozwój sytuacji, bo wydarzenia w każdej chwili mogą nabrać dynamiki.
Europa dwóch prędkości
W trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia można było zaobserwować zróżnicowanie sytuacji na parkietach naszego kontynentu. Indeksy w Paryżu i Frankfurcie zmieniły swoją wartość o symboliczne 0,1 proc., przy czym dla CAC40 była to zmiana na plus, a dla DAX na minus. Wskaźnik giełdy włoskiej, kraju, którego kondycja gospodarcza i kłopoty banków budzą największe obawy, zyskał 2,5 proc. Tylko nieznacznie ustępował mu indeks parkietu hiszpańskiego. O ponad 0,5 proc. szedł w górę indeks w Atenach.
Choć każda z tych giełd znajduje się poniżej poziomu sprzed brexitowego tąpnięcia, to jednak wszystkie odrobiły straty po niedawnych spadkach, pozostając w trendzie bocznym, i nic nie wskazuje na to, by tendencja ta miała się zmienić. Z kolei DAX, który w odrabianiu strat po brytyjskim referendum mocno się zagalopował, od prawie dwóch tygodni kreśli spadkową korektę. Na razie ma ona łagodny przebieg, ale w ostatnich dniach niedźwiedzie dwukrotnie starały się sprowadzić indeks poniżej 10 500 punktów i nie można wykluczyć, że trzecia próba zakończy się powodzeniem. Gdyby tak się stało, odważna szarża popytu, windująca DAX w okolice 10 700 pkt, poszłaby w zapomnienie, a realizacja zysków mogłaby nabrać tempa.
Zanosiło się na to już w czwartek, ale w końcowej części handlu byki zdołały powstrzymać zagrożenie, choć i tak spadek sięgał niemal 1 proc. Bezpośrednim impulsem przeceny okazał się niespodziewany spadek indeksu Ifo, obrazującego nastroje niemieckich przedsiębiorców. Znalazł się on na poziomie najniższym od lutego. Zastanawiająca jest rozbieżność wskazań indeksu, zarówno w odniesieniu do obecnej sytuacji, jak i jej perspektyw, z zaskakująco mocnym, sięgającym 3,1 proc. tempem wzrostu niemieckiej gospodarki w II kwartale. W przeszłości wielokrotnie DAX podążał za wskazaniami Ifo, co przemawiałoby za tezą o prawdopodobnej kontynuacji spadkowej korekty we Frankfurcie.
Wall Street czeka na wybory
Nadal nic nie jest w stanie wyrwać amerykańskiego parkietu z błogiego marazmu. Indeksy z jednakową obojętnością reagują na złe i na dobre dane. Nie przejmują się już nawet zbytnio wypowiedziami przedstawicieli Fedu, niezależnie od tego, czy ci opowiadają się za czy przeciw podwyżce stóp procentowych.