Kryzys zadomowił się w Kijowie

Choć nasz sąsiad wyszedł już z recesji, sierpniowe załamanie kursu hrywny wskazuje, jak krucha jest jego kondycja gospodarcza i jak bardzo zależy ona od wydarzeń w Donbasie i na Krymie.

Publikacja: 04.09.2016 07:59

Centrum Kijowa. Śladów po rewolucji już niemal nie ma. Choć w kraju wiele się zmieniło, oligarchowie

Centrum Kijowa. Śladów po rewolucji już niemal nie ma. Choć w kraju wiele się zmieniło, oligarchowie wciąż utrzymują władzę.

Foto: Archiwum

Niedawno minęło 25 lat od uzyskania niepodległości przez Ukrainę, a od blisko 2,5 roku krajem rządzi „postmajdanowa" ekipa. Gospodarka naszego wschodniego sąsiada nadal jest w kiepskim stanie, ale przynajmniej jej kondycja przestała się gwałtownie pogarszać. Jest więc podobnie jak na froncie w Donbasie – źle, ale (już? jeszcze?) nie katastrofalnie. System oligarchiczny, mimo tylu wstrząsów, których kraj doświadcza, nadal pozostaje stabilną osią ukraińskiej polityki i gospodarki.

Oznaki stabilizacji

Dobrą rzeczą, jaką można napisać o ukraińskiej gospodarce, jest to, że pod względem technicznym wyszła już ona z długoletniej recesji. PKB wzrósł w II kwartale o 1,3 proc. w porównaniu z takim samym okresem zeszłego roku i o 0,6 proc. w stosunku do pierwszego kwartału. Międzynarodowy Fundusz Walutowy spodziewa się w tym roku wzrostu gospodarczego wynoszącego 1,5 proc., po spadku PKB w 2015 r. aż o 9,9 proc. Średnia inflacja ma wyhamować w tym roku do 15,1 proc. z 48,7 proc. w poprzednim. Oczywiście prognozy te są obarczone bardzo dużym elementem niepewności. Nie wiadomo np., czy rosyjska armia lub wspierani przez nią separatyści nie ruszą z ofensywą i nie zdewastują dalszych obszarów Ukrainy, jak to już zrobili z częścią Donbasu. Ale można powiedzieć, że bez rosyjskiej ingerencji gospodarka ma szansę wyjść na prostą.

Sytuacja na rynkach finansowych nie skłania jednak do optymizmu. O ile kurs hrywny był dosyć stabilny od maja do połowy sierpnia, o tyle później ukraińska waluta znów zaczęła gwałtownie słabnąć wobec dolara. Wcześniej i tak już straciła blisko 70 proc. do amerykańskiej waluty. Na ukraińskich granicach nasilają się prowokacje, a MFW wstrzymuje się od kilku miesięcy z wypłatą kolejnej transzy pomocy finansowej (z pakietu liczącego łącznie 17,5 mld USD). Narodowy Bank Ukrainy uspokaja, że krajowi nie grozi kryzys płatniczy, ale rynek CDS (instrumentów ubezpieczających przed niewypłacalnością dłużnika) ocenia ryzyko bankructwa Ukrainy na podobnym poziomie jak Wenezueli.

– W tym roku sytuacja gospodarcza na Ukrainie nieco się ustabilizowała, co przełożyło się na notowania hrywny oraz tempo inflacji. Jednakże na początku sierpnia doszło do ponownego wzrostu napięcia na linii Ukraina–Rosja i ukraińska waluta znalazła się pod presją – mówi „Parkietowi" Miroslav Novak, analityk instytucji płatniczej Akcenta.

– Hrywna pozostaje w długoterminowej bessie do głównych walut. Chociaż jej notowania przebiegają powyżej historycznego dna, to na razie nie ma oznak zmiany trendu na wzrostowy. Warto zwrócić uwagę na fakt, że kursy zarówno EUR/UAH, jak i USD/UAH kształtują się powyżej środka miesięcznej świecy z lutego 2015 r. To oznaka utrzymującej się słabości ukraińskiej waluty. Pewne nadzieje można wiązać z przełamanym krótkoterminowym trendem wzrostowym na tych parach – mówi „Parkietowi" Łukasz Wardyn, dyrektor na Europę Wschodnią w CMC Markets.

Sytuacja na pierwszy rzut oka wygląda lepiej na giełdzie. Indeks Ukrainian Equities (UX) zyskał od dołka z początku roku aż 34 proc. Jest on jednak o 26 proc. niżej niż rok wcześniej i o 47 proc. niżej niż w szczycie z 2014 r. – Ukraińska giełda radzi sobie gorzej niż obligacje. Indeks UX jest znacznie poniżej oporu wyznaczonego przez lokalne dna z lat 2012–2013. Zresztą w tym miejscu są też średnioterminowy i długoterminowy trend wzrostowy. Dopóki nie zostaną trwale przebite, według analizy wykresu trendem dominującym jest bessa. Jedyną dobrą informacją jest utrzymanie się kursów znacznie powyżej dna z 2009 r., co daje duże nadzieje na zatrzymanie trendu spadkowego i zmianę na horyzontalny – wskazuje Wardyn.

Na Wschodzie bez zmian

Gdy w listopadzie 2013 r. Ukraińcy zaczęli wielkie protesty na kijowskim Majdanie Niepodległości, mieli nadzieję, że to początek budowy nowej Ukrainy, rządzonej według zachodnich standardów. Nadzieje te na razie zostały spełnione w bardzo małym stopniu.

„Ponad dwa lata po rewolucji na Majdanie system oligarchiczny pozostaje kluczowym mechanizmem kształtującym życie polityczne i gospodarcze Ukrainy. W tym czasie doszło wprawdzie do osłabienia wpływów wcześniej najsilniejszych grup oligarchicznych, jednak żadna – poza tzw. Rodziną, czyli grupą skupioną wokół byłego prezydenta Janukowycza – nie została wyeliminowana" – pisze w opracowaniu Wojciech Konończuk, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich.

Rząd Arsenija Jaceniuka (sprawujący władzę w latach 2014–2016) oraz gabinet Wołodymyra Hrojsmana (od kwietnia 2016 r.), obejmując władzę, obiecywały bardzo ambitne reformy strukturalne. W praktyce udaje się je przeprowadzić w bardzo ograniczonym stopniu. Najwięcej sukcesów odniesiono w reformowaniu energetyki. Udało się skutecznie zdywersyfikować dostawy gazu, tak że już w 2015 r. Ukraina sprowadzała więcej surowca z UE niż z Rosji. Zaczęto też restrukturyzację państwowego koncernu energetycznego Naftohaz. Zaczęły się również reformy wymiaru sprawiedliwości (spowalniane przez korporacyjne samorządy), zmieniano prawo zamówień publicznych, stworzono nowe instytucje antykorupcyjne i zwiększono autonomię banku centralnego. Ogólne tempo reform rozczarowuje jednak zarówno społeczeństwo, jak i MFW. Gospodarce wciąż szkodzą korupcja, niewydolność systemu sądowniczego, marnotrawstwo oraz regulacje pisane pod oligarchów.

Z zepsutą machiną ukraińskiego systemu potykali się sprowadzeni z zagranicy reformatorzy – mieli zaaplikować rozwiązania, które przyniosły sukcesy w innych krajach postkomunistycznych. Ich próby reform często rozbijały się jednak o ukraińską specyfikę. Przybyła z USA i dobrze zaznajomiona z realiami Wall Street Natalia Jaresko, minister finansów w rządzie Jaceniuka, nie zdołała zapewnić gospodarce impulsu wzrostowego i nie załapała się do rządu Hrojsmana. W lutym do dymisji podał się pochodzący z Litwy minister gospodarki Aivaras Abromavicius, krytykujący korupcję i brak reform. Były prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili jest nadal gubernatorem Odessy, ale jego stosunki z władzami w Kijowie nie były i nie są najlepsze. Co prawda prezydent Petro Poroszenko powołał jakiś czas temu prezydencko-rządową grupę doradców ds. reform, którą wspólnie kierują były polski minister finansów Leszek Balcerowicz i były słowacki wicepremier Ivan Miklos, ale trudno obecnie powiedzieć, czy rzeczywiście będzie ona miała wpływ na reformy. A sami reformatorzy bywają skłóceni. – Kiedy w Gruzji rząd Eduarda Szewardnadzego całkowicie pogrążył się w korupcji, gdy ta sytuacja była bardzo podobna do tego, co się teraz dzieje na Ukrainie, Amerykanie wynajęli za duże pieniądze Leszka Balcerowicza, więc ten przyjechał do Gruzji i udzielał porad Szewardnadzemu. Balcerowicz przyjechał i na wszelkie sposoby usprawiedliwiał, wybielał korupcję, która wtedy panowała w Gruzji. On wtedy nie wspierał nas, młodych reformatorów, którzy starali się coś zmienić – narzekał Saakaszwili.

„Na konserwację systemu oligarchicznego wpłynęła przede wszystkim decyzja części postmajdanowych elit politycznych o wejściu w nieformalny sojusz z oligarchami. (...) Oligarchowie pozostają jedną z największych przeszkód w modernizacji Ukrainy. Podważenie ich wpływów będzie uzależnione od tego, czy obecne fasadowe instytucje uda się zastąpić instytucjami niezawisłymi i stabilnymi, co jest najważniejszym zadaniem reform" – pisze Konończuk. W warunkach wojny i ciężkiego kryzysu nadal jest to straceńcza misja.

[email protected]

WIG-Ukraine | Inwestorzy wyrywają sobie z rąk akcje ukraińskich spółek

Indeks grupujący najbardziej płynne ukraińskie spółki notowane na warszawskim parkiecie został utworzony w maju 2011 r. Od tego czasu jego wartość zmniejszyła się o około 44 proc. Spadki cen ukraińskich spółek w ostatnich latach to pokłosie konfliktu politycznego i zbrojnego na Ukrainie, a co za tym idzie, słabej kondycji tamtejszej gospodarki. W subindeksie WIG-Ukraine zgrupowanych jest obecnie siedem spółek z sektora rolniczego: Agroton, Astarta, IMC, Kernel, KSG Agro, Milkiland i Ovostar. Około 90-proc. udział w portfelu mają jednak trzy największe firmy: Kernel (kapitalizacja 4,65 mld zł), Astarta (1,3 mld zł) i Ovostar (550 mln zł). Od grudnia 2014 r. obserwujemy odbicie ukraińskiego indeksu. Od tego czasu poszybował w górę o 130 proc. W tym roku jego wartość wzrosła już o 32 proc. i tym samym jest jednym z najlepiej radzących sobie indeksów sektorowych na GPW. Największym zainteresowaniem inwestorów cieszą się w tym roku mniejsze firmy. Walory Agrotonu od stycznia poszybowały w górę o prawie 240 proc., a KSG Agro o 105 proc. Na ostatnim miejscu podium znalazła się Astarta, której akcje podrożały o prawie 50 proc. Najsłabiej wypadł Ovostar. Akcje producenta jaj od początku roku podrożały jedynie o 2 proc.

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza