Mówią na niego „Punisher". Obejmując urząd prezydenta, zapowiedział, że nie będzie budował nowych więzień, tylko domy pogrzebowe. Wezwał naród do zabijania narkotykowych dilerów i został wysłuchany – w kilka miesięcy odstrzelono bez żadnego sądu 2 tys. „sprzedawców śmierci". Nazwał amerykańskiego ambasadora „irytującym, gejowskim skurwysynem" i zagroził Chinom zbrojnym oporem przeciw zajmowaniu przez nie spornych wysp na Morzu Południowochińskim. Nie wahał się nabluzgać ONZ i papieżowi Franciszkowi. Łamie wszelkie nakazy i zakazy stworzone przez krajowy oraz międzynarodowy establishment. Prezydent Filipin Rodrigo Duterte nazywany jest przez to „azjatyckim Trumpem". Choć obrońcy praw człowieka i różnego rodzaju polityczni eksperci łapią się za głowy, obserwując jego poczynania, to prezydent Duterte jest lubiany przez biznes. Postrzega go się jako człowieka, który ma szansę uczynić z Filipin kolejnego azjatyckiego tygrysa gospodarczego.
Żelazna ręka na pomoc gospodarce
W drugim kwartale 2016 r. PKB Filipin wzrósł aż o 7 proc. To było najszybsze tempo spośród wszystkich państw Azji i jedno z najszybszych na świecie. Prognozy MFW na cały 2016 r. są już nieco skromniejsze, bo mówią o wzroście gospodarczym wynoszącym 6 proc., ale na tle regionu to nadal dobry wynik. W przyszłym roku, według MFW, tempo wzrostu filipińskiego PKB ma wynieść 6,2 proc. i być takie samo jak chińskie. Oczywiście, to wzrost ze stosunkowo niskiego poziomu. PKB na głowę na Filipinach (licząc według parytetu siły nabywczej) wynosi 7,6 tys. USD, a więc jest podobne do tego, jakie jest obecnie w Wietnamie czy na Ukrainie i w Polsce było w połowie lat 90. Kraj ma wciąż jednak szanse na dogonienie innych gospodarczych tygrysów.
Sondaże wskazują na poparcie dla prezydenta sięgające 91 proc. Naród patrzy z optymizmem w przyszłość, a te dobre nastroje udzielają się również środowiskom biznesowym. Wiele firm ogłasza plany ekspansji. – Znajdujemy się w bardzo dobrym miejscu. Rząd dał priorytet wydatkom na infrastrukturę, ich przyspieszeniu oraz zmniejszeniu biurokracji, a także zapewnieniu pokoju i bezpieczeństwa, co daje bardzo dobre perspektywy na przyszłość – twierdzi Antonio Moncupa, prezes East-West Banking Corp, jednego z największych filipińskich banków.
Duterte był ceniony przez środowiska biznesowe jeszcze wtedy, gdy był burmistrzem miasta Davao. Zwiększył wówczas jego atrakcyjność gospodarczą, prowadził politykę przyjazną przedsiębiorczości, a przede wszystkim doprowadził do ostrego spadku przestępczości. Miasto porównywane wcześniej pod względem skali kryminalnej przemocy z Kolumbią zostało „oczyszczone" z bandytów przez szwadrony śmierci i stało się najbezpieczniejszą metropolią na Filipinach. Wielu ludzi liczy na to, że w podobny sposób transformacji ulegnie cały kraj.
– Biznes będzie miał się dobrze pod rządami tej administracji. Niepokój jest związany raczej z pozasądowymi egzekucjami przestępców – wskazuje Luis Reyes, wiceprzewodniczący BDO Unibanku.