W Europie martwi kondycja niemieckich banków, a Ameryka wciąż liczy się z podwyżką stóp procentowych i śledzi wyborcze zmagania.
Niepewność na Wall Street
Miniony tydzień nie przyniósł jednoznacznych sygnałów co do rozwoju sytuacji na amerykańskim parkiecie. Radość po niedawnej decyzji Fedu okazała się nie tylko niewielka, ale i krótkotrwała. Perspektywa grudniowej podwyżki stóp procentowych wciąż jest jak najbardziej aktualna. Przypomniały o tym deklaracje przedstawicieli rezerwy federalnej, nie wyłączając Janet Yellen. Prawdopodobieństwo realizacji takiego scenariusza zwiększyło się jeszcze bardziej po publikacji danych makroekonomicznych, świadczących o poprawie kondycji amerykańskiej gospodarki. Opublikowane w miniony czwartek ostateczne wyliczenie wskazało na sięgający 1,4 proc. wzrost PKB w drugim kwartale. Nie jest to co prawda imponujące tempo wzrostu, ale okazało się ono wyższe, niż się spodziewano i zwiększa prawdopodobieństwo przyspieszenia w kolejnych miesiącach. Inwestorzy zareagowali na te informacje w myśl zasady: im lepiej w gospodarce, tym gorzej z punktu widzenia zaostrzania polityki pieniężnej. W dodatku wieczorne wypowiedzi aż czterech reprezentantów Fedu jednoznacznie wskazywały na ich gotowość do poparcia decyzji o podwyżce stóp procentowych. W efekcie Dow Jones spadł o ponad 1 proc., a S&P500 zniżkował o 0,9 proc. Temu drugiemu udało się co prawda w czwartek obronić przed zejściem poniżej 2150 punktów, ale to niewielka pociecha i trudno ten fakt traktować jako przejaw siły rynku. Bardzo prawdopodobne jest kolejne testowanie tego poziomu już w najbliższych dniach, tym bardziej że nadchodzący tydzień przyniesie serię istotnych danych z amerykańskiej gospodarki, w tym przede wszystkim dotyczących sytuacji na rynku pracy. Na graczach z Wall Street pozytywnego wrażenia nie zrobiły ani wyraźna przewaga Hillary Clitnon nad Donaldem Trumpem w niedawnej debacie obu pretendentów, ani skok notowań ropy naftowej po nieoczekiwanej informacji o wstępnym porozumieniu producentów w sprawie ograniczenia wydobycia surowca. Perspektywa kontynuacji dotychczasowej polityki po ewentualnym zwycięstwie kandydatki demokratów z jednej strony zdejmuje ryzyko realizacji nieobliczalnych pomysłów, z drugiej jednak przybliża moment podwyżki stóp procentowych. Z kolei droższa ropa ma szanse wesprzeć koniunkturę w amerykańskim przemyśle naftowym, ale jednocześnie może wpłynąć na wzrost inflacji, przesądzający o zaostrzeniu polityki pieniężnej. Wszystko więc wskazuje na to, że początek października może przynieść sporą nerwowość na amerykańskim parkiecie, co przekładać się będzie na nastroje na światowych giełdach. Trudno w tej chwili wskazać czynnik, który mógłby poprawić nastroje i sprawić, by indeksy w Nowym Jorku powróciły do rekordowo wysokich poziomów, choć dystans do nich wciąż jest bardzo niewielki.
DAX między gospodarką a bankami
Od 12 do 29 września indeks giełdy we Frankfurcie jedynie przez dwie sesje zdołał utrzymać się powyżej 10 500 punktów. Chwilowe przekroczenie tego poziomu zawdzięczał decyzjom Fedu i Banku Japonii. Wrześniowa słabość DAX-a to głównie efekt kłopotów Deutsche Banku i Commerzbanku. Notowania pierwszego z nich zniżkowały w skali miesiąca o ponad 17 proc., a od początku roku o 51 proc. Żądanie amerykańskiego ministerstwa sprawiedliwości 14 mld dolarów kary za oferowanie trefnych instrumentów opartych na hipotekach to niejedyny problem największego niemieckiego banku. Walory Commerzbanku od 2 września straciły 11,5 proc., a od początku roku spadły o 38 proc. Bank poinformował o planach redukcji zatrudnienia, obejmujących ponad 9000 osób, i o zawieszeniu wypłaty dywidendy. Między innymi wskutek zachowania się bankowych walorów DAX nie był w stanie zareagować na podwyższenie tegorocznych prognoz dynamiki niemieckiej gospodarki, która według OECD ma wynieść 1,8 proc., a według wiodących niemieckich instytutów ekonomicznych powinna sięgnąć 1,9 proc. Szacunki dotyczące 2017 r. są już znacznie gorsze i wynoszą odpowiednio 1,5 i 1,4 proc.
Niewiele lepszą formę niż DAX prezentował we wrześniu indeks w Paryżu. Choć udało mu się przetrwać miesiąc bez straty, to notowania charakteryzowały się sporą zmiennością. Słabość z pierwszej połowy miesiąca udało się z nawiązką odrobić wskaźnikowi giełdy londyńskiej, dzięki czemu wrzesień kończył blisko lokalnego szczytu z połowy sierpnia. Spośród parkietów Europy Południowej na prawie 1-proc. plusie miesiąc zamykał wskaźnik w Madrycie. Indeks giełdy włoskiej tracił ponad 3,5 proc., w Portugalii spadek sięgał 2,3 proc., a Ateny zniżkowały o 1,6 proc.
Ropa i miedź walczą z oporami
Zaskakujące wstępne porozumienie przedstawicieli OPEC dotyczące ograniczenia wydobycia doprowadziło w środę do wzrostu notowań ropy WTI o prawie 5 proc. i niemal 6 proc. zwyżki surowca typu Brent. Czwartek przyniósł kontynuację tej tendencji, ale już bez euforii, a wręcz z odbiciem się cen od oporów na poziomie odpowiednio 48 i 50 dolarów za baryłkę. Jak na decyzję okrzykniętą mianem przełomowej, reakcja rynku może nieco rozczarowywać, ale z wnioskami wypada poczekać na dalszy rozwój sytuacji. Do oficjalnego posiedzenia kartelu, a więc podjęcia ostatecznych decyzji, pozostało jeszcze kilka tygodni. Trudno się w tym czasie spodziewać spadku notowań, ale gra na silną zwyżkę może okazać się ryzykowna. Należy raczej liczyć się z wahaniami, dla których impulsem będą doniesienia o zmianach stanu zapasów, prognozach dotyczących perspektyw zrównoważenia podaży i popytu oraz decyzjach amerykańskich operatorów złóż łupkowych, którzy mogą zacząć szykować się do wykorzystania ewentualnej zwyżki cen. Należy też pamiętać, że ograniczenia wydobycia nie obejmą prawdopodobnie kilku znaczących producentów, takich jak choćby Iran, Libia czy Nigeria. Przedstawiciele Rosji, poza kurtuazyjnym wyrażeniem zadowolenia z wstępnej decyzji OPEC, nie zasygnalizowali chęci obniżenia rekordowo wysokiej w ostatnich miesiącach produkcji.