A miało być tak pięknie... Przecież początek roku na GPW upłynął pod znakiem kontynuacji silnych zwyżek z poprzednich miesięcy. Sielanka skończyła się już w drugiej połowie stycznia wraz z mocnymi spadkami na światowych giełdach i odpływem kapitału z rynków wschodzących. Spadki są spore – od początku roku WIG stracił 12,3 proc., WIG20 13,5 proc., mWIG 12,6 proc. a sWIG80 13,2 proc. Od styczniowych szczytów przecena sięga odpowiednio 18 proc., 20 proc., 17 proc. i 16 proc.
Kilkunastoprocentowe straty to norma
Warszawskie indeksy słabo wypadły również na tle zarówno rynków rozwiniętych, jak i rozwijających się. Od początku roku stopa zwrotu z WIG była gorsza o prawie 13 pkt proc. niż z francuskiego CAC, o 11 pkt proc. niż z czeskiego PX, o 7,5 pkt proc. od niemieckiego DAX i o 3,1 pkt proc. od węgierskiego BUX. MSCI Poland wypadł słabiej od MSCI Emerging Markets o prawie 5 pkt proc.
Prawdziwy obraz przeceny widać po poszczególnych spółkach. Od początku roku z firm obecnych w WIG20 na plusie jest tylko jedna – CD Projekt, który zyskał w tym czasie aż 65 proc. dzięki dobrej passie producentów gier. Firmy z innych branż były na minusie, na największym: Energa (32 proc.), Tauron i CCC (po 26 proc.) oraz Orlen, KGHM i PGE (po ok. 23 proc.). Słabo wyglądają też przedstawiciele mWIG40. Tu na plusie od początku roku jest tylko siedem firm, na czele ze spektakularnym wzrostem 11 bit studios (129 proc.), czyli kolejną spółką gamingową. Dobrze dał zarobić też Dino Polska (34 proc.), mniej AmRest (10 proc.) i Pfleiderer (9 proc.). Około zera są Kernel i Forte, a pozostałe firmy przyniosły straty. Największe – GetBack (63 proc.), Getin Noble Bank (39 proc.), Grupa Azoty, Budimex i Ursus (po 37 proc.). Łącznie aż 25 spółek z mWIG40 zanotowało większą niż 10-proc. stratę. Jeszcze większy dramat widać w sWIG80. Tu zyskało tylko 18 firm, a liderem – znowu – jest producent gier, czyli PlayWay (99 proc.). Znalazło się kilka mocno zyskownych typów: Polenergia dała zarobić 48 proc. dzięki wezwaniu, Toya i Bioton po około 43 proc., a Dębica i Krezus po 34 proc. Dziesięć spółek jest w okolicach zera, a pozostałe 51 przyniosło straty. Najgłębsze Idea Bank (73 proc.), Trakcja, Elemental, Getin Holding i PCM (po 60 proc.). Łącznie aż 38 firm straciło przez pół roku ponad 10 proc.
Wyceny niskie, ale to za mało do odbicia?
Spadki notowań obniżyły wskaźniki. – Wyceny na wielu rynkach, może poza USA, są niskie, a na niektórych rynkach rozwijających się wskaźniki C/Z są nawet jednocyfrowe. Na GPW C/Z oscyluje wokół 10, czyli sporo poniżej średnich historycznych. Jest to jednak związane z tym, że hossa jest bliżej końca, pojawia się coraz większa zmienność, trend, nawet na S&P 500, nie jest już tak stabilny. Polski rynek boryka się z kolei z niedoborem siły polskich instytucji zbiorowego inwestowania, a niskie wyceny spółek coraz częściej są wykorzystywane do ściągania ich z giełdy poprzez wezwania. Poza tym obawiam się, że, paradoksalnie, obecnie dobra sytuacja gospodarcza, niskie bezrobocie, a przez to rosnące koszty pracy i malejąca podaż pracowników, przyczynią się do słabości spółek zależnych bardzo od kapitału ludzkiego, np. budowlanych czy informatycznych – mówi Łukasz Rozbicki, zarządzający w MM Prime TFI. Jego zdaniem rynek może się przygotowywać na jakieś „oczyszczenie" i jeżeli faktycznie tak jest, to będzie można inwestować po jeszcze atrakcyjniejszych wycenach.
Tomasz Manowiec, zarządzający w Noble Funds TFI, zwraca uwagę, że wiele różnych wskaźników wskazuje, że wyceny polskich spółek są niskie zarówno w zestawieniu z historycznymi poziomami, jak i innymi rynkami. – Dlatego akumulowanie akcji przy bieżących poziomach powinno opłacić się w perspektywie dwóch–trzech lat – dodaje, zaznaczając, że wyceny decydują o zachowaniu rynku w długim terminie. – W krótszej perspektywie istotniejsze są czynniki psychologiczne i tzw. flow, a teraz oba są negatywne dla GPW – podkreśla.