Uczestnicy polskiego rynku gazu nie wierzą, aby w Polsce szybko powstał hub gazowy, czyli regionalne centrum handlu tym surowcem.
– Hub wirtualny już mamy, a hub fizyczny, o ile powstanie, to naszym zdaniem najwcześniej w połowie przyszłej dekady – uważa Artur Dziekański, rzecznik prasowy Grupy Azoty.
Jego zdaniem do powstania fizycznego centrum handlu potrzebne jest m.in. zapewnienie dostaw błękitnego paliwa z różnych kierunków i to w dodatku przewyższających znacznie potrzeby krajowego rynku. Może to się ziścić po wybudowaniu gazociągu Baltic Pipe (połączy Polskę ze złożami norweskimi), korytarza północ–południe (budowa gazociągów pomiędzy Bałtykiem i Adriatykiem), rozbudowie gazoportu w Świnoujściu oraz utrzymaniu dostaw ze Wschodu. Ponadto potrzebna będzie jeszcze rozbudowa pojemności magazynowych i liberalne prawo gazowe. To jednak nie wszystko.
Potrzeba więcej dostawców
– O hubie będzie można mówić dopiero wtedy, gdy znajdzie się odpowiednio duża liczba uczestników rynku. Zarówno po stronie popytu jak i podaży – mówi wprost Dziekański. Dziś po stronie podaży na polskim rynku gazu mamy jednak do czynienia tylko z jednym istotnym graczem, czyli grupą PGNiG. – W przypadku hubów europejskich przyjmuje się, że po stronie dostawców paliwa gazowego funkcjonować powinny co najmniej trzy podmioty o dużej sile konkurencyjnej w stosunku do siebie, a strona odbiorców powinna być jeszcze bardziej zdywersyfikowana – twierdzi Daniel Iwan, rzecznik prasowy Tauronu. Również on zwraca uwagę, że do powstania hubu gazowego konieczne jest stworzenie bardzo dobrze rozwiniętej infrastruktury gazociągowej i przeprowadzenie zmian legislacyjnych, umożliwiających uczestnikom rynku swobodny i konkurencyjny handel. Aby to było możliwe, prawo musi być proste, przejrzyste i pozwalające na relatywnie maksimum elastyczności. Chodzi zwłaszcza o zniesienie barier pod kątem obrotu z zagranicą.
Według Grupy Azoty w naszym kraju zmienione powinny zostać wszystkie przepisy, które w jakikolwiek sposób ograniczają import i obrót gazem. Przedstawiciele koncernu twierdzą, że w tym zakresie można skorzystać z regulacji brytyjskich, holenderskich czy niemieckich, tj. obowiązujących w krajach, gdzie funkcjonują huby i rynek gazowy jest płynny. Nawet jeśli spełnimy te wymogi, to Polsce do stania się regionalnym graczem będzie jeszcze sporo brakować. – Polski rynek z 3,5-proc. zużyciem gazu w skali Europy jest jeszcze niewielki – twierdzi Dziekański.