Rys. 2. FAANG to wbrew pozorom mocno niejednolita grupa spółek
Foto: GG Parkiet
Już na wstępie trzeba zwrócić uwagę na kluczową, aczkolwiek nie tak oczywistą, kwestię. Zarówno przed ostatnim spadkiem, jak i po nim, poszczególne FA(A)NG mocno się od siebie różnią, a wrzucanie tych spółek do przysłowiowego jednego worka wydaje się zbytnim uproszczeniem.
Rys. 3. Wyceny ogółu spółek technologicznych nie są mocno wygórowane
Foto: GG Parkiet
Z jednej strony mamy firmy, których wyceny bujały w obłokach przed nadejściem korekty, a obecnie... nadal są bardzo wysokie, choć już nie tak astronomiczne. Mamy tu na myśli przede wszystkim Amazon.com oraz Netflix. Ta pierwsza spółka, która szokowała w ostatnich latach spektakularnym wzrostem notowań, który uczynił jej szefa Jeffa Bezosa jednym z najbogatszych Amerykanów (przynajmniej na papierze), od szczytu potaniała w pewnym momencie o niemal 30 proc. (potem kurs mocno się odbił). Mimo tych turbulencji ciężko byłoby określić wycenę internetowego potentata jako okazyjną. Co prawda analitycy oczekują w przyszłym roku wzrostu zysku na akcję o przeszło 33 proc., ale te oczekiwania z nawiązką są uwzględnione w cenie walorów. Wskaźnik ceny do prognozowanych zysków (Forward P/E), to... ponad 60. Amazon, który w przyszłym roku ma wg szacunków zarobić nieco ponad 13 mld USD, wyceniany jest przez Wall Street na... przeszło 820 mld USD. W przypadku Netflixa P/E jest jeszcze wyższe (choć sama spółka nie jest w ścisłej czołówce, jeśli chodzi o kapitalizację).
Wyceny bardziej rozsądne
Pocieszające jest, że te dwa przypadki są zdecydowanie najbardziej „rażące", przypominające czasy opłakanej w skutkach bańki internetowej z przełomu wieków – do tej bańki F(A)ANG są zresztą często porównywane. Pozostałe spółki z tej grupy są jednak wyceniane na – co prawda dość wysokich – ale znacznie bardziej rozsądnych poziomach. Jak pokazujemy w tabeli, Facebook czy Google mają wskaźniki Forward P/E rzędu 20. Zaś dorzucany nieco „na siłę" do tej grupy Apple (notabene jeden z faworytów Warrena Buffetta, którego ciężko byłoby posądzać o inwestowanie w drogie spółki) wyceniany jest na ok. 13-krotność przyszłorocznych zysków – to już jest przyzwoity poziom.
Na koniec spójrzmy też na cały indeks Nasdaq Composite, w którym F(A)ANG stanowią jedynie cząstkę (choć ważną). Zagregowane dane pokazują dwie kwestie: (a) zyski spółek z Nasdaqa pozostają w trendzie wzrostowym, (b) wskaźnik P/E uległ pewnej „normalizacji". W tegorocznym szczycie indeks był notowany z P/E bliskim 29, teraz jest to niespełna 24. Tanio oczywiście nie jest (w najbardziej okazyjnej chwili w historii, na początku 2009 roku, P/E wynosił nieco ponad 10), ale bardzo drogo – też nie. Dla porównania w szczycie wspomnianej bańki internetowej Nasdaq był notowany z P/E rzędu... 60–70 (czyli tak jak obecnie Amazon czy Netflix).