Jak zmieniły się warunki prowadzenia biznesu po wprowadzeniu ograniczeń, w związku z epidemią koronawirusa, na europejskich rynkach, na których Forte prowadziło sprzedaż?
Rozprzestrzenianie się epidemii zmusiło rządy wielu państw do wprowadzenia ograniczeń na niespotykaną dotąd skalę, co sprawiło, że zamarła aktywność w wielu dziedzinach życia. Efekt jest taki, że nasi wszyscy klienci niemal z dnia na dzień musieli zamknąć sklepy i magazyny. Brak zamówień skutkował decyzją o zatrzymaniu produkcji w naszych zakładach. To nie jest tylko nasz problem, ale całej naszej branży meblarskiej, ponieważ około 90 proc. jej przychodów zapewnia sprzedaż eksportowa. Oceniam, że spadek obrotów w branży spowodowany epidemią wynosi obecnie gdzieś między 80 a 100 proc.
Jak długo taki stan zawieszenia może potrwać?
Najbardziej optymistyczne szacunki zakładają, że sklepy wrócą do pracy z początkiem maja. Takie jest przynajmniej nastawienie naszych klientów. W naszym przypadku oznaczałoby to, że pierwsze środki za zamówienia zrealizowane po wznowieniu produkcji pojawiłyby się dopiero na koniec lipca. Nie ma jednak żadnej pewności, że taki scenariusz będzie miał miejsce. Kolejnym wyzwaniem są zatory płatnicze – wszystkie płatności są odraczane, bo wszyscy próbują walczyć o przetrwanie. Z jednej strony musimy być elastyczni, bo kryzys uderzył w naszych odbiorców, z drugiej zaś musimy kontrolować naszą płynność.
Obecny stan porównałbym do stanu wojny, która zatrzymała całą europejską gospodarkę. Może zmieść z rynku wiele firm, zwłaszcza te, które finansowały się głównie należnościami i nie były przygotowane na głęboki kryzys. Za kilka miesięcy możemy się obudzić w zupełnie innej gospodarczej rzeczywistości. Co więcej, nawet jak zostaną zniesione zakazy i ograniczenia, to może minąć sporo czasu w naszej branży, zanim uda się odbudować popyt.