Rozgrywający na wagę złota zarobi krocie

Biznes i sport› Patrick Mahomes podpisał najwyższy kontrakt w historii zawodowego sportu. Młody futbolista amerykański za dziesięć lat gry dla Kansas City Chiefs otrzyma pół miliarda dolarów.

Aktualizacja: 19.07.2020 17:41 Publikacja: 19.07.2020 17:33

Patrick Mahomes jest pierwszym zawodnikiem NFL, który znalazł się na szczycie zestawienia sportowców

Patrick Mahomes jest pierwszym zawodnikiem NFL, który znalazł się na szczycie zestawienia sportowców z najwyższymi kontraktami.

Foto: AFP

24-letni rozgrywający może zarobić dokładnie 503 mln. Suma gwarantowana to 477 mln, reszta jest uzależniona od wyników. W umowie wpisano też klauzulę o zakazie transferu.

Mamy do czynienia z sytuacją wyjątkową. Tak długie kontrakty w NFL są niespotykane ze względu na wysokie prawdopodobieństwo kontuzji i limity wynagrodzeń. Dziennik „New York Times" zauważa, że w ostatnim czasie większości rozgrywającym proponowano trzy-, czteroletnie umowy. Na przykład Russellowi Wilsonowi, który w ubiegłym roku przedłużył kontrakt z Seattle Seahawks, zgarniając podobno za sam podpis 65 mln dol. Ostatnim, który związał się z klubem aż na dekadę, był w 2004 roku Michael Vick z Atlanta Falcons.

Walczy z rasizmem

Mahomes to dziś jednak najgorętsze nazwisko w NFL i władze Chiefs stwierdziły, że warto zrobić dla niego wyjątek. Argumentów było sporo. Najważniejszy jest taki, że w lutym pomógł drużynie wywalczyć Super Bowl, czyli mistrzostwo ligi. Drugie w historii klubu, pierwsze od pół wieku. Został też uznany za najbardziej wartościowego gracza finału (MVP). Tym samym stał się najmłodszym quarterbackiem uhonorowanym tą nagrodą, drugim z afroamerykańskimi korzeniami po Dougu Williamsie, który triumfował z Washington Redskins w 1988 roku.

Do Kansas Mahomes trafił w 2017 roku z uniwersyteckiego zespołu Texas Tech. Wybrano go w drafcie z numerem 10. Już rok później był MVP ligi. – Odkąd dołączył do klubu, stał się jednym z najbardziej efektywnych sportowców – zachwyca się prezes Chiefs Clark Hunt. – To prawdziwy lider. Zaraża swoją energią i pozytywnym podejściem do życia.

W college'u próbował swoich sił także w bejsbolu, ale w ślady ojca nie poszedł. Patrick senior grał w lidze MLB, między 1992 a 2003 rokiem reprezentował sześć klubów. A Patrick junior łapał przy nim sportowego bakcyla. – Im jestem starszy, tym bardziej doceniam środowisko, w jakim dorastałem – przyznał w wywiadzie dla magazynu „GQ".

W tej samej rozmowie opowiedział o swojej walce z rasizmem i zaangażowaniu w akcję „Black Lives Matter". – Widziałem na Twitterze komentarze, że nie jestem w pełni czarny. Ale ja zawsze taki się czułem. Jestem dumny ze swojego koloru skóry. Tak jak z tego, że mam białą mamę (pochodzi z Kaukazu – przyp. red.) – tłumaczył. Jego rodzice rozwiedli się w 2006 roku, ale pozostają w dobrych relacjach.

180 par butów

Nie brak opinii, że Mahomes przetrze szlaki kolejnym młodym, zdolnym rozgrywającym, jak Lamar Jackson z Baltimore Ravens i Deshaun Watson z Houston Texans, którzy wciąż mają kontrakty dla nowicjuszy. On sam przez trzy pierwsze sezony w NFL zarobił 14 mln. Teraz tylko za rok gry dostanie trzy razy więcej.

– Nigdy nie kierowałem się chęcią zysku – zaznacza. I to samo radzi innym chłopakom marzącym o zrobieniu kariery. Przypomina, że wielkie pieniądze to też wiele zakazów.

– Nie mogę grać w koszykówkę ani w bejsbol. Odpada jazda na nartach wodnych. Tych zakazów jest naprawdę dużo. To prawie każda aktywność fizyczna niezwiązana z futbolem, więc pozostanę przy grach wideo – mówi Mahomes, który ma słabość do sneakersów (jego kolekcja liczy 180 par takich butów) i keczupu (dodaje go do wszystkiego).

Wielkie pieniądze w bejsbolu

Mahomes jest pierwszym zawodnikiem NFL, który znalazł się na szczycie zestawienia sportowców z najwyższymi kontraktami. Przynajmniej tych, których pensje nie stanowią tajemnicy.

Trzeba zaznaczyć, że chodzi tu wyłącznie o samo wynagrodzenie za grę, bez wpływów od sponsorów i reklamodawców. Dlatego próżno w nim szukać tenisisty Rogera Federera – według „Forbesa" najlepiej opłacanego sportowca w ostatnim roku – ani gwiazd piłki Cristiano Ronaldo i Leo Messiego, na których konta również wpłynęło ponad 100 mln. Znaczenie ma też fakt, że w piłce nie podpisuje się tak długich umów jak w futbolu amerykańskim czy bejsbolu (gdyby brać pod uwagę roczną średnią tych kontraktów, dominowaliby piłkarze czy koszykarze NBA).

Dotychczasowy rekord należał właśnie do bejsbolisty. W marcu 2019 roku Mike Trout związał się na 12 lat z Los Angeles Angeles za kwotę 426,5 mln dol. Bejsbolistów w pierwszej dziesiątce notowania jest aż siedmiu. Piąte miejsce zajmuje Bryce Harper z Philadelphia Phillies (330 mln), dalej są: Giancarlo Stanton (325 mln) i Gerrit Cole z New York Yankees (324 mln), Manny Machado z San Diego Padres (300 mln), Nolan Arenado z Colorado Rockies (260 mln) i Miguel Cabrera z Detroit Tigers (248 mln). Z wyjątkiem Stantona, który rekordową umowę podpisywał jeszcze w 2014 roku (i z innym klubem niż obecnie – Miami Marlins), oraz Cabrery wszystkie kontrakty parafowano w zeszłym roku.

Jak pokazuje przypadek Mahomesa, mimo pandemii koronawirusa i zapowiadanej recesji, amerykański sport – przynajmniej na razie – ma się dobrze.

Na ringu i na boisku

Polskiemu kibicowi nazwiska te mówią niewiele. W przeciwieństwie do Saula „Canelo" Alvareza i Neymara – jedynych przedstawicieli innych dyscyplin niż futbol amerykański i bejsbol w pierwszej dziesiątce.

Alvarez, uznawany za najlepszego pięściarza bez podziału na kategorie wagowe, w październiku 2018 roku podpisał kontrakt z platformą streamingową DAZN. Za 11 walk dostanie 365 mln dol.

DAZN wypełniła lukę po HBO, która po 45 latach wycofała się z transmitowania gal bokserskich. A „Canelo" wybrano nieprzypadkowo. Jego pojedynki pokazywane przez HBO i Showtime przyciągały przed telewizory tłumy widzów z Meksyku i USA, generując stacjom ogromne zyski. – Jestem zaszczycony, że stałem się twarzą tego nowego projektu – cieszy się czterokrotny mistrz świata.

Przed ekrany widzów przyciąga także Neymar. Piłkarzowi Paris Saint-Germain często zarzuca się celebrycki styl życia i zarobki niewspółmierne do tego, ile daje swojej drużynie. Ale trzeba przyznać, że w jego grze jest coś magicznego.

Dostrzegli to również katarscy właściciele klubu z Paryża, podpisując w 2017 roku z Brazylijczykiem pięcioletnią umowę wartą podobno 350 mln dol. A i sam Neymar, choć wielokrotnie nie krył znudzenia życiem we Francji i za wszelką cenę chciał wrócić do Barcelony, ma w tym roku szansę udowodnić, że zasłużył na tak duże pieniądze. Wprowadził PSG do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Dalszy ciąg tej historii poznamy w sierpniu.

Parkiet PLUS
"Agent washing” to rosnący problem. Wielkie rozczarowanie systemami AI
Parkiet PLUS
Sytuacja dobra, zła czy średnia?
Parkiet PLUS
Pierwsza fuzja na Catalyst nie tworzy zbyt wielu okazji
Parkiet PLUS
Wall Street – od euforii do technicznego wyprzedania
Parkiet PLUS
Polacy pozytywnie postrzegają stokenizowane płatności
Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"