Teraz o takich odsetkach nie ma co marzyć. Przeciętne oprocentowanie depozytów 12-miesięcznych sięga 1,5 proc. A to oznacza, że nasze pieniądze ulokowane w banku na ogół tracą na wartości. Bo przy inflacji wynoszącej teraz 1,9 proc. oraz przy 19-proc. podatku od zysków kapitałowych dopiero od stawki 2,3 proc. w skali roku wychodzimy na zero, a przy odsetkach 2,4 proc. zaczynamy zarabiać.

Niestety, w najbliższym czasie niewiele się zmieni. Co gorsze, opłacalność może być jeszcze marniejsza, bo nie można wykluczyć wzrostu inflacji. Natomiast stopy procentowe, jeśli zostaną podniesione przez Radę Polityki Pieniężnej, to najwcześniej pod koniec roku. Potem trzeba będzie poczekać na reakcję banków. A z dotychczasowych doświadczeń wiadomo, że tylko decyzje o wzroście oprocentowania kredytów zapadają szybko.

Niskie odsetki zniechęcają do lokat terminowych

Oszczędności lokujemy głównie w bankach i SKOK. W ubiegłym roku zdeponowaliśmy tam około 54 proc. wszystkich wolnych środków (szacuje się, że łącznie z gotówką jest to ponad 67 proc.). Co ciekawe, coraz więcej pieniędzy trzymamy na nieoprocentowanych rachunkach bieżących kosztem depozytów terminowych. To efekt bardzo niskiego oprocentowania lokat, zniechęcającego do poszukiwania lepszych ofert. Powoli rośnie udział obligacji skarbowych w naszych portfelach. Ale w zeszłym roku stanowiły one tylko około 2 proc. —b.ż.