Średnie oprocentowanie nowo zakładanych lokat wynosiło w lutym i w marcu 1,2 proc. Po dwóch obniżkach stóp procentowych coraz więcej jest ofert z oprocentowaniem niewiele wyższym od zera, np. 0,2 proc. lub nawet 0,01 proc. W niektórych bankach, wpłacając 10 tys. zł na rok, otrzymamy więc odsetki wynoszące zaledwie 81 gr. Jeszcze więcej osób niż dotychczas będzie więc trzymać pieniądze na nieoprocentowanych kontach czy w gotówce.
Lokaty bliskie zera
Spójrzmy na aktualną ofertę niektórych polskich banków. Największy – PKO BP: miesiąc, trzy miesiące, sześć miesięcy... 0,01 proc. Rok – trochę lepiej: 0,1 proc. Podobnie jest w Santander Banku Polska. A 0,01 proc. przy wpłacie 10 tys. zł na rok daje zaledwie 81 gr odsetek. Lada moment średnie oprocentowanie na całym rynku obniży się do ok. 0,2 proc. Kwota odsetek, jaką można uzyskać na przeciętnej rocznej lokacie wynoszącej 10 tys. zł, wyniesie więc 16 zł. Dla porównania, zakładając taką samą lokatę w lutym można było uzyskać 97 zł, a w 2012 r. nawet 400 zł.
Nieco lepiej jest w Banku Pekao. Właśnie – nieco. Standardowa lokata trzymiesięczna da detalistom 0,15 proc. w skali roku. Oferta Premium to 0,25 proc., private banking – 0,3 proc. Ale to wszystko w internecie: przychodzący z gotówką do oddziału dostanie 0,1 proc. W standardzie najlepiej oprocentowana jest lokata 12-miesięczna – od 0,3 do 0,55 proc. Ale w oddziale będzie to znów 0,2 proc.
Na razie bez większych zmian przetrwały oferty lokat, dzięki którym nowi klienci jednorazowo mogą na względnie krótki okres złożyć relatywnie niewielki depozyt. – Jest to przede wszystkim oferta, która ma skusić klientów do poznania danego banku, jego serwisu transakcyjnego, jakości obsługi i samej oferty – podkreśla Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments. Te zmiany to oczywiście obniżenie oprocentowania. Obecnie najlepsze lokaty oferują odsetki na poziomie 3 proc. w skali roku. Po pierwszej obniżce stóp procentowych NBP wydawało się, że banki uznały, iż cięcie oprocentowania takich lokat nie dałoby jakichś wielkich oszczędności. Wtedy promocyjne oprocentowania sięgały jeszcze 4 proc. Druga obniżka sprawiła, że walka o obniżenie kosztów odsetkowych i zatrzymanie spadku przychodów odsetkowych wzięły górę.
Nieatrakcyjne obligacje
Do tej pory za alternatywy dla bankowych lokat uważane były obligacje i nieruchomości. W dobie koronawirusa obrót tymi ostatnimi mocno się zmniejszył. A od maja popyt na obligacje skarbowe spadł kilkakrotnie – wynika z danych zebranych przez HRE Investments. Wszystko za sprawą wyraźnego cięcia oprocentowania obligacji. Zakomunikowano je pod koniec kwietnia, co ruszyło lawinę nowych zleceń składanych w ostatnich dniach tego miesiąca. Popyt był tak duży, że trzeba było aktualizować list emisyjny obligacji czteroletnich. Zakładał on limit sprzedaży na poziomie 2 mld zł. Okazało się, że było to za mało, i podniesiono limit do 5 mld zł. W efekcie w samym tylko kwietniu papiery te kupili Polacy za prawie 2,9 mld zł.