Majowe dane pokazują sytuację po dwóch obniżkach stóp NBP – marcowej i kwietniowej. W ich rezultacie stopa referencyjna spadła do 0,5 proc. Natychmiast zareagowały na to banki, z jednej strony zasypywane depozytami, z drugiej stawiane pod ścianą za sprawą rosnących obciążeń i słabych dochodów z mało dynamicznej akcji kredytowej.

Kolejnej obniżki stóp procentowych Rada Polityki Pieniężnej dokonała w maju. Od 29. dnia tego miesiąca główna stopa NBP wynosi zaledwie 0,1 proc. Do tego poziomu – a nawet poniżej – spadło w wielu bankach oprocentowanie lokat terminowych i kont oszczędnościowych. Jak bowiem mówił niedawno „Parkietowi" Marcin Materna, szef działu analiz Millennium DM: – W obecnych warunkach, gdy mamy podatek bankowy, samo przyjęcie lokaty może wygenerować już stratę, ponieważ podatek wynosi netto 0,5 proc., a WIBOR niespełna 0,3 proc.

Zatem dane za czerwiec pokażą niewątpliwie dalszą ucieczkę od lokat terminowych i kolejny wzrost depozytów bieżących. Pytanie, czy lądujące tam pieniądze trafiają na rachunki bieżące czy konta oszczędnościowe. Patrząc na spadające oprocentowanie i pojawiające się lub rosnące opłaty, można przypuszczać, że umiejący liczyć klienci będą woleli trzymać swoje środki tam, gdzie taniej – czyli na rachunkach osobistych. Zwłaszcza że tam mają do nich pełny dostęp, a bezpłatne wypłaty z kont oszczędnościowych są mocno limitowane. Pytanie, kiedy banki zorientują się, że wysycha źródło taniego finansowania akcji kredytowej.