A Polacy oszczędzają. Ośmiu na dziesięciu konsumentów regularnie odkłada gotówkę. 12 proc. respondentów badania Intrum przyznało, że w porównaniu z okresem sprzed wybuchu koronakryzysu, obecnie odkłada więcej pieniędzy. Sześć na dziesięć osób z tej grupy deklaruje, że w ten sposób chce zapewnić sobie większe bezpieczeństwo finansowe na wypadek zmniejszenia dochodów w wyniku kolejnych fal pandemii. 46 proc. odkłada „nadwyżkę" gotówki, która pojawiła się w wyniku braku możliwości wydawania pieniędzy na jedzenie i rozrywkę na mieście z powodu obostrzeń.
A na co? Na pierwszych miejscach listy znalazły się niespodziewane wydatki – 79 proc. i „ubezpieczenie się" na wypadek utraty pracy lub innego źródła dochodu – 53 proc. Podobnie wyglądają dane zebrane przez BIG InfoMonitor. Trzy główne cele to: zabezpieczenie się w razie nieprzewidzianych wypadków (44 proc.), zyskanie dodatkowych środków w przypadku straty źródła utrzymania (32 proc.) i zabezpieczenie się na sytuacje wyjątkowe (24 proc.).
W parze z chęcią oszczędzania na „gorsze" czasy idzie zauważalna rezerwa do pożyczana pieniędzy w obecnej, niepewnej rzeczywistości. 76 proc. osób pytanych przez Intrum deklaruje, że nie chce pożyczać pieniędzy na duże wydatki, dopóki nie będzie mieć pewności, że kryzys związany z pandemią Covid-19 się skończył. Taki sam odsetek badanych przyznał, że teraz bardziej ostrożnie podchodzi do zaciągania długów, mimo że obecnie stopy procentowe są niskie. Blisko 60 proc. rodziców twierdzi, że jest teraz bardziej zaniepokojonych o swój dobrobyt finansowy niż w jakimś innym momencie swojego życia. Te obawy podziela 54 proc. konsumentów, którzy nie są rodzicami. Co więcej, 68 proc. osób posiadających dzieci otwarcie przyznaje, że to właśnie pandemia uświadomiła im, że ich finanse nie są na tyle bezpieczne, by mogli wieść życie pozbawione stresu (w porównaniu z 57 proc. konsumentów bez dzieci) .
Gdzie oszczędzać
Oszczędzanie przez zaniechanie wydawania nie jest do końca dobrym rozwiązaniem. Pewne wydatki kiedyś trzeba będzie ponieść i wtedy przydadzą się oszczędności. Pod warunkiem że nie stracą wartości, a przynajmniej stracą jak najmniej. Oczywiście najgorzej wyjdą ci, którzy przechowują gotówkę w domu. Ale wielu Polaków korzysta wciąż z lokat bankowych i kont oszczędnościowych. Duża ich część wyjdzie niewiele lepiej niż ci z pieniędzmi w skarpecie. Lokaty czy konta oszczędnościowe oprocentowane są bowiem często w wysokości 0,1 proc.
Najmniej stracą ci, którzy ulokowali pieniądze długoterminowo w Inbanku – odsetki to od 1,6 proc. na 12 miesięcy do 1,7 proc. na 60 (do ośmiu lokat do 50 tys. zł każda) – oraz posiadacze konta oszczędnościowego w Aion Banku w planie All-Inclusive – 1,5 proc. bez ograniczeń kwotowych.
Owszem są lepiej oprocentowane lokaty i konta. Tyle że są to oprocentowanie promocyjne, dotyczące osób zakładających konta i/lub nowych klientów, z mocno ograniczonymi limitami. Na przykład najwyżej obecnie oprocentowana sześciomiesięczna Nest Lokata Witaj – 2,1 proc. – przeznaczona jest dla klientów otwierających konto. Dodatkowym warunkiem jest konieczność zapewnienia wpływu wynagrodzenia/emerytury w wysokości minimum 1000 zł. Na dodatek maksymalna wartość lokowanych pieniędzy to 20 tys. zł.