Nalot rosyjskich dronów na Polskę, będący prowokacją i testowaniem granic przez Rosję, nie umknął uwadze inwestorów na GPW.
To już nie są czasy, gdy na incydenty wojenne, nawet związane z naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej, rynek reagował paniczną wyprzedażą. Tym razem spadki były poniżej 2 proc., a w trakcie sesji większość strat została odrobiona.
Jeśli faktycznie hossa na GPW dobiegła końca, to prędzej przez aktywność rządzących (na czele z podatkiem bankowym) niż eskalację wojny.
Oczywiście też takie incydenty jak rosyjskie drony nad Polską, przypominają o spółkach zajmujących się obronnością lub jakoś z tym sektorem mniej lub bardziej powiązanych. Niestety nie mamy na warszawskiej giełdzie firm, których głównym przedmiotem działalności jest sprzedaż sprzętu wojskowego. Tymczasem w tym roku wydatki zbrojeniowe mogą sięgnąć 4,7 proc. PKB, a w teorii mają rosnąć do 5 proc., chociaż prognozy Deloitte mówią bardziej o ustabilizowaniu się ich na poziomie 4 proc. PKB w późniejszych latach. Tak czy inaczej to olbrzymie środki, ale niestety nie ma ich gdzie wydać w kraju.
Ze spółek z GPW, największą część przychodów z tej branży generują firmy tekstylne: Arlen, Lubawa i Protektor. Obecnych jest również wiele firm, których produkty i usługi znajdują zastosowanie w wojsku i które od pewnego czasu realizują kontrakty w tym obszarze – m.in. Budimex, Unibep czy Elektrotim z branży budowlanej, Cognor ze stalowej, Wielton z motoryzacyjnej, a także producenci sprzętu precyzyjnego: Vigo, Creotech i Scanway. Część spółek dopiero rozwija działalność w sektorze obronnym, jak np. Grenevia czy Unimot.