Amerykańskie spółki z sektora wydobycia ropy i gazu regularnie krytykują prezydenta Joe Bidena i jego administrację za szereg decyzji, które postrzegają jako szkodliwe dla branży. Wśród zarzutów znajdują się m.in. nowe regulacje środowiskowe, w tym dotyczące metanu, zawieszenie wydawania nowych licencji dla terminali LNG oraz bardzo mała aukcja lokalizacji w Zatoce Meksykańskiej dla nowych odwiertów offshore. W kampanii prezydenckiej Biden groził też wsadzaniem zarządów spółek z branży do więzień w związku z ich rolą w zmianach klimatu. Mimo to od początku jego prezydentury wydobycie surowców energetycznych w USA rośnie i obecnie znajduje się w okolicy rekordowych poziomów. Co więcej, amerykańskie firmy z sektora ropy i gazu, w szczególności te największe, wyceniane są z premią w stosunku do swoich europejskich odpowiedników.

Różnica w wycenie jest na tyle istotna, że część spółek europejskich zaczęła rozważać zmianę podstawowego rynku notowań swoich akcji na Stany Zjednoczone. Francuski TotalEnergies poinformował na końcu kwietnia, że przeniesienie notowań do Nowego Jorku jest poważnie przez zarząd analizowane. W odpowiedzi francuski minister do spraw gospodarki i finansów Bruno Le Maire stwierdził, że będzie „walczył” o utrzymanie spółki we Francji, a przeniesienie na Wall Street nie byłoby w najlepszym interesie Francuzów. Bruno Le Maire to ten sam minister, który w 2021 roku rozpoczął proces aktualizacji „etykiet” dla funduszy inwestycyjnych. Zgodnie z nowymi regułami fundusze z etykietą inwestowania odpowiedzialnego społecznie nie mogą inwestować w spółki wydobywające ropę i gaz.

Amerykańscy rządzący nie posunęli się też w ostatnich latach do ustanowienia tzw. podatków od nadmiarowych zysków, które uchwalano w Europie. Mimo że wzrost kosztów energii w 2022 roku wynikał w dużej mierze z utraty rosyjskiego gazu, od którego europejskie elity uzależniały nas przez ponad 40 lat, to właśnie europejskie spółki energetyczne zostały dodatkowo opodatkowane i poniosły konsekwencje krótkowzrocznych decyzji politycznych.

Dla Stanów Zjednoczonych posiadanie własnego, dojrzałego sektora ropy i gazu jest czynnikiem chroniącym gospodarkę przed wstrząsami związanymi chociażby z napięciami geopolitycznymi. Mimo trwającego konfliktu między Ukrainą a Rosją oraz trudnej sytuacji na Bliskim Wschodzie z ciągłą groźbą eskalacji, ceny ropy nie wzrosły do poziomu, który stanowiłby nadmierny koszt dla gospodarki i ryzyko dla wzrostu gospodarczego. Stało się tak dlatego, że w 2019 roku Stany Zjednoczone po raz pierwszy stały się eksporterem ropy netto i utrzymują tę pozycję.