Transformacja energetyczna Niemiec miała zapewnić zmniejszenie emisyjności gospodarki, dzięki redukcji udziału paliw kopalnych w miksie energetycznym, a jednocześnie zagwarantować stabilne dostawy prądu po niskiej cenie. Główne założenia ogłoszono w 2010 roku, jednak już kilka miesięcy później, po incydencie w Fukushimie, zostały one zmienione. Rząd Angeli Merkel podjął decyzję o wyłączeniu ośmiu elektrowni atomowych i zaplanował zamknięcie pozostałych dziewięciu do końca 2022 roku. Mimo że w międzyczasie do atomu zaczęła wracać Japonia, w Niemczech plan został zrealizowany – chociaż pracę ostatnich jednostek przedłużono o kilka miesięcy, to w kwietniu 2023 roku Niemcy wyłączyły ostatnie trzy bloki atomowe. W obliczu kryzysu energetycznego jesienią 2022 roku Niemcy były zmuszone przywrócić do sieci elektrownie węglowe o łącznej mocy około 6,9 GW, których część pochodzi z lat 60. Minister gospodarki i ochrony klimatu łączył wtedy problemy niemieckiego sektora energetycznego z niedostateczną podażą z Francji. Wywodzącemu się z partii Zielonych ministrowi umknął fakt, że około 70 proc. elektryczności we Francji produkują elektrownie jądrowe.

Francuska flota reaktorów należąca do znacjonalizowanego w ubiegłym roku EDF faktycznie miała problemy z utrzymaniem wysokiego poziomu produkcji, co w przyszłości może przekładać się na problemy innych krajów, m.in. Włoch, które od ponad 20 lat są importerem netto elektryczności. Wg danych IEA w 2019 roku Włochy importowały netto aż 38,1 TWh energii elektrycznej. Problemy Niemiec są dla europejskiej sieci energetycznej poważniejsze, bo ten kraj jest największym konsumentem elektryczności w Europie. To wszystko dzieje się mimo spadku popytu na energię elektryczną, głównie w związku z niską aktywnością w przemyśle. W pierwszej połowie 2023 roku popyt na prąd w Europie był aż o 6 proc. niższy niż rok wcześniej. Trudno jednak zakładać, że w obliczu planów elektryfikacji gospodarki ten trend w średnim i długim terminie się utrzyma.

Jednym z głównych problemów pozostaje kurczący się margines bezpieczeństwa zapewniający nadwyżkę mocy dostępnych na życzenie. Może to generować trudności z utrzymaniem stabilności sieci energetycznej, szczególnie w okresach zwiększonego popytu, awarii bądź niższej produkcji z wiatraków i fotowoltaiki.

Niemieccy politycy nie mają planu na zaadresowanie strukturalnych przyczyn kryzysu, do którego sami doprowadzili. Aby wspomóc gospodarkę i poprawić konkurencyjność niemieckiego przemysłu, minister Habeck przedstawił w maju plan dotowania z budżetu państwa kosztów elektryczności w branżach energochłonnych, aż do 80 proc. zapotrzebowania. Koszt programu został oszacowany na 25–30 mld euro.