Rozpoczynający się za kilka dni listopad uchodzi na Wall Street za niezwykle korzystny, jeśli chodzi o statystyki sezonowe. Trzeba przyznać, że faktycznie jest coś na rzeczy. Listopad przyniósł zwyżkę S&P 500 w dziewięciu spośród ostatnich dziesięciu lat (a jeden pozostały przypadek to symboliczny spadek). W efekcie średnia zmiana indeksu w listopadzie w ostatniej dekadzie to fenomenalne +4,1 proc. (mediana to zaś +3,4 proc.) – pod tym względem z nadchodzącym miesiącem nie może się równać żaden inny (najbliżej do tego rezultatu było lipcowi).
Listopad to również miesiąc pod znakiem największego spadku „indeksu strachu” VIX, choć trzeba przyznać, że pod tym względem wiele już zdążyło się wydarzyć w kończącym się październiku.
Po chwilowym wyskoku do poziomu najwyższego od kwietnia w połowie miesiąca, w momencie pisania tego komentarza VIX jest na raczej umiarkowanie niskim, jak na październik, poziomie około 16 pkt.
O obliczu końcówki października i pierwszych tygodni listopada zadecydować może – obok kończącego się w środę posiedzenia Fedu (które powinno według oczekiwań przynieść obniżkę stóp o kolejne 25 punktów bazowych i dać wskazówki co do dalszej trajektorii cięć) – rozkręcający się sezon publikacji wyników finansowych.
Na razie, po wysłaniu raportów przez 29 proc. spółek z S&P 500, średni wzrost zysków korporacji wynosił w III kwartale solidne 9,2 proc. – wynika z wyliczeń FactSetu.