Co istotne, wyceny spółek w dalszym ciągu utrzymują się na dość racjonalnych poziomach, nie ma więc mowy z perspektywy całej giełdy o przegrzaniu rynku w dłuższym terminie (nawet w przypadku krótkoterminowych wskazań na wykupienie rynku). Muszę powiedzieć, że jest to dziwna hossa, gdzie w tle poza standardowymi już globalnymi czynnikami ryzyka mamy do czynienia z niemijającymi obawami o pogorszenie zarówno krajowej, jak i globalnej perspektywy gospodarczej.
Kluczem do dzisiejszych wzrostów w przypadku GPW jest ubiegłoroczna korekta w trendzie rynku wzrostowego, który, jak można dziś powiedzieć, trwa nieprzerwanie od marca 2020 r. W przypadku rynków bazowych, jak Stany Zjednoczone, można bez oporów stwierdzić, że trend wzrostowy trwa od kryzysu finansowego z lat 2007–2008, osiągając tym samym rekordowe długości. Co warto zauważyć, na razie nie widać oznak zmiany długoterminowych rynkowych trendów i z całą pewnością można stwierdzić, że w najbliższych kwartałach być może będziemy mieć do czynienia wyłącznie z rynkowymi korektami, nawet jeśli te będą miały zasięg powyżej 20 proc.
Zatrzymać rozgrzane rynki akcji mogłaby wyłącznie silna recesja gospodarcza, a tej na horyzoncie w dalszym ciągu nie widać. Te mogłyby zintensyfikować dalsze zdecydowane ruchy ze strony banków centralnych, ale mało prawdopodobne jest, by któryś się na takie działania zdecydował. Ostatnie dane o inflacji z USA wskazują na spadek CPI do poziomu 3 proc., zaś inflacji bazowej do 4,8 proc. Jest to spadek duży, ale wygląda na to, że to jedne z ostatnich z serii dezinflacyjnych zaskoczeń. Najbardziej prawdopodobny scenariusz to ten, że obecnie, biorąc pod uwagę również efekty bazy, w najbliższych miesiącach inflacja z USA utrzyma się na poziomach bliskich obecnym. I tutaj powstaje pytanie, jak silnie Fed będzie zdeterminowany, by zniwelować różnice pomiędzy obecnymi odczytami a celem inflacyjnym.
Reakcja rynku w ostatnich dniach nie pozostawia złudzeń, że inwestorzy nie wierzą w taką determinację, jak również nawet w zapowiadane na ostatnich posiedzeniach dalsze podwyżki stóp. Taka wiara może okazać się błędna, ale nawet zmiana kosztu pieniądza o 50 pkt baz. nie powinna w dłuższym terminie zmienić znacząco koniunktury rynkowej. A tym bardziej brak tej zmiany.
Podsumowując, ciepłe letnie miesiące okazują się być dla inwestorów jak najbardziej pomyślne. Można z pewną dozą prawdopodobieństwa założyć, że inwestor wyjeżdżający w najbliższym czasie na 2–3-tygodniowy urlop po powrocie zastanie swój portfel bez szwanku, a nawet z kilkoma dodatkowymi procentami zysku.