Na początku roku większość strategów rynkowych sugerowała ostrożne nastawienie do rynku akcji. Indeksy co do zasady nie miały rosnąć, a jeżeli już miały się pojawić zwyżki, to raczej w drugiej połowie roku. Większy optymizm panował w przypadku obligacji skarbowych, które miały zyskiwać na wartości w wyniku dekoniunktury w gospodarce i rychłego końca cyklu podwyżek stóp procentowych przez główne banki centralne.
Minęło sześć miesięcy, a gospodarki jakoś w recesje nie chcą wpadać. Banki centralne pozostają jastrzębie, co niespecjalnie wspiera wyceny obligacji stałokuponowych. Z kolei rynki akcji kontynuują dobrą passę zapoczątkowaną jeszcze jesienią ubiegłego roku, kiedy kulminowały negatywne nastroje bazujące na trwającym wówczas kryzysie energetycznym. Od tego czasu akcje niesione są kolejnymi falami. Najpierw ulgi związanej z brakiem realizacji czarnych scenariuszy energetycznych. Później nadzieją na uniknięcie recesji, a w końcu na bazie zainteresowania, jakie wzbudza sztuczna inteligencja.
W przypadku obligacji sytuacja prezentuje nieco inny obraz i to pomimo spadających odczytów inflacji, czyli de facto materializacji scenariusza dezinflacji. Główne banki centralne pozostają bowiem w trybie zaostrzania swojej polityki, przez co obniżki stóp procentowych coraz bardziej odsuwają się w czasie. W tym względzie nieco inaczej wygląda sytuacja w Polsce. Jednakże rentowności krajowych obligacji miały z czego spadać, gdyż w październiku zeszłego roku nie brakowało głosów, że mogą one osiągnąć poziomy dwucyfrowe. Nie zmienia to jednak faktu, że od początku roku indeks krajowych obligacji zyskał „tylko” 7,8 proc., a WIG blisko 20 proc. Akcje okazały się więc lepszym wyborem na pierwszą połowę roku.
Perspektywy na drugie półrocze wielu strategów co do zasady są kalką ich oczekiwań z początku roku. Preferują więc obligacje i pozostają sceptyczni do akcji. Z kontrariańskiego punktu widzenia to dobra wiadomość, gdyż powtórzyć może się dotychczasowy scenariusz, czyli indeksy giełdowe dalej zyskiwałyby na fali niedowierzania w trwałość wzrostowej tendencji. Pewnie jednak przetasowaniu ulegliby liderzy zwyżek. Wydaje się bowiem, że rynek nie może ciągle rosnąć tymi samymi spółkami. Być może więc do łask wróciłyby branże i segmenty, które w pierwszej połowie roku zachowywały się słabiej. Indeksy mogłyby dalej rosnąć, ale dotychczasowi liderzy by trochę odpoczęli po dobrej passie z ostatnich miesięcy.