A tutaj poza kontrariańskimi teoriami i szukaniem dna na rynkach trudno o jakiś czynnik wsparcia. Otoczenie makroekonomiczne pozostaje słabe, przynajmniej w Europie. Odczyty PMI dla sektora przemysłu w dalszym ciągu szukają nowych dołków. Patrząc w szczegóły tych wskaźników, wspólny mianownik zarówno dla strefy euro, jak i Polski stanowią spadek nowych zamówień oraz spadek tempa zatrudnienia. Co więcej, zgodnie z raportami PMI, na horyzoncie obecnie nie widać znaków wskazujących na odwrócenie negatywnych tendencji.

Co ważne, dużo lepsze odczyty gospodarcze możemy wskazać dla Stanów Zjednoczonych, chociaż i tam widać znaki zbliżającej się recesji, jak silny spadek zamówień przemysłowych. Jednakże kluczowe parametry gospodarki amerykańskiej w dalszym ciągu utrzymują się na przyzwoitych poziomach, zaś rynek pracy pozostaje ponadprzeciętnie silny. Dużo więcej można dowiedzieć się z raportów spółek, gdzie największe podmioty raczej zawiodły oczekiwania. Kluczowe informacje, które można wyciągnąć z raportów największych spółek, to widoczny trend cięcia części wydatków, co widoczne jest przede wszystkim na rynku reklamy, spadek wydatków na niekrytyczną infrastrukturę IT czy widoczny wpływ wyższych cen energii, chociaż z perspektywy utrzymania dużych centrów danych. W tym świetle ostatnie posiedzenie Fedu ma dla dalszego zachowania się rynków w listopadzie kluczowe znaczenie. Kluczowa z punktu widzenia rynków była nie tyle informacja o kolejnej podwyżce, o 75 pb., ile zmiany w retoryce Fedu. Po posiedzeniu Jerome Powell podczas konferencji wskazał, że istotna jest nie tyle liczba podwyżek pozostała w cyklu, ile docelowy poziom stopy referencyjnej. Sama ścieżka dojścia do tej stopy może być wydłużona i rozłożona w czasie. Mała, acz subtelna zmiana, która, przynajmniej w krótkim terminie, zmienia zasady gry. Co więcej, ten drobny retoryczny zabieg otworzył przed Fedem szereg możliwości werbalnego wpływu na koszt pieniądza, bez konieczności drastycznej zmiany jego ceny. Z punktu widzenia polityki monetarnej było to rewelacyjne posunięcie, czego inni bankierzy centralni, przynajmniej niektórzy, mogliby się uczyć.

Z punktu widzenia rynków jest to jednak dodanie dodatkowego elementu niepewności. Do tej pory gra rynkowa toczyła się o kilka dużych podwyżek i zakończenie cyklu. W tej chwili moment zakończenia jest trudny do uchwycenia, zaś perspektywy na pierwsze miesiące 2023 r., w połączeniu z recesją, pozostają bardzo mgliste. Jeśli dodatkowo rentowności obligacji przebiją ostatnie lokalne szczyty, będziemy mieć naprawdę niebezpieczną mieszankę niepewności na rynkach. Punkt przegięcia na rynkach coraz silniej się zbliża, chociaż ostatni ruch Fedu odsunął go prawdopodobnie o kilka miesięcy.