Przełom minionego i obecnego tygodnia musiał zacząć budzić nerwowość nawet największych rynkowych optymistów – wskutek szału spekulacyjnego i masowego zamykania krótkich pozycji na rynku surowców wiele z nich zaczęło notować gigantyczne zwyżki, mogące w przypadku utrzymania się obecnych poziomów zagrażać globalnemu wzrostowi gospodarczemu w tym roku. Przybliżająca się realizacja scenariusza stagflacyjnego wywołała popłoch na rynku akcji nie tylko w krajach UE, ale też w USA, gdzie w poniedziałek wyznaczone zostały nowe minima, DJIA wszedł na terytorium korekty, a Nasdaq na terytorium bessy. Uwagę świata przykuło przede wszystkim przekroczenie (póki co tymczasowe) bariery 130 USD/bar. przez ropę Brent, ale nie mniej niepokojącym i potencjalnie bardziej długotrwałym zjawiskiem jest to, co dzieje się z cenami zbóż, w szczególności pszenicy, a huśtawkę nastrojów oddaje zawieszenie notowań niklu na LME we wtorek po dwusesyjnym ich wzroście o 250 proc. – na każdym rynku surowców, na którym Rosja i Ukraina odgrywają rolę, panuje panika.

W naszej opinii surowce na poziomie koszykowym przestały być atrakcyjną inwestycją – od pandemicznego dołka indeks CRB wzrósł trzykrotnie (31 proc. od początku roku), deklasując rynek akcji. Będąc umiarkowanymi optymistami w wybranych częściach rynku (nieliczne metale przemysłowe, kruszce), uważamy, że w ciągu najbliższych 12 miesięcy przyniosą one znacznie niższe stopy zwrotu niż poważnie przecenione akcje, i to niezależnie od tego, czy mówimy o Azji, USA, czy Europie.

Dla giełd europejskich światłem w tunelu wydaje się przywitana we wtorek z ulgą zapowiedź wspólnego sfinansowania ogromnych wydatków na ochronę firm i konsumentów przed drastycznymi zwyżkami cen energii, która ma zostać zapowiedziana po rozpoczynającym się w czwartek we Francji szczycie. Jakikolwiek plan zaadresowania obecnego kryzysu ma szansę zatrzymać podaż akcji na granicy bessy (lub lekko za nią), uważamy też, że brak realizacji scenariusza rezygnacji/odcięcia kontynentu od rosyjskiej ropy i gazu musi uspokoić wywołaną short-squeeze'ami histerię na najlepszej w tym roku klasie aktywów. Wreszcie, zbliżamy się do punktu, w którym zastosowanie analogii do innych konfliktów zbrojnych sugeruje odreagowanie. Nad całą tą tezą stoi oczywiście ogromny znak zapytania w postaci dalszych działań rosyjskich wojsk. Wierzymy, choć oczywiście jest to w części myślenie życzeniowe, że jesteśmy coraz bliżej przełomu w intensywności walk, poważnie traktując chociażby próby wypłaty kuponów przez Gazprom czy Rosnieft (i przyzwolenie Kremla na te działania), sugerujące jakąkolwiek nadzieję Rosji na „powrót do normalności" w dającej się przewidzieć przyszłości. Na to przyzwolenia oczywiście być nie może, ale nie jesteśmy jeszcze w punkcie, gdzie wojna w Ukrainie musi wywołać w Europie recesję, a takie scenariusze powoli zaczął dyskontować rynek.