Na drodze do dalszego spadku kursu EUR/PLN (a więc do umocnienia złotego) stanęło mocne wsparcie na wysokości ok. 4,08, umiejscowione na poziomie dołków z okresu od lipca do września. Znaczenie tej bariery jest tak duże, że nie dziwi siła, z jaką kurs się od niej odbił. W piątek po południu za euro trzeba było płacić ok. 4,14 zł.
Nie ma jednak jasności, czy odbicie od wsparcia należy odczytywać jako zapowiedź marszu w kierunku październikowego szczytu (4,28 zł). Atak na ten poziom, a zwłaszcza jego przebicie, trudno sobie wyobrazić bez ewentualnego ostrego "ataku awersji do ryzyka" na światowych rynkach finansowych. Tylko taki scenariusz przeważyłby nad sprzyjającym złotemu otoczeniem makroekonomicznym (o którym świadczą m.in. ostatnie zaskakująco dobre dane o kondycji przemysłu).
Zwątpienie inwestorów w możliwość przebicia wsparcia można było też obserwować w minionym tygodniu na rynku obligacji z krótkiego końca krzywej dochodowości. Rentowność papierów dwuletnich mocno poszła w górę, zanim zdążyła przetestować sierpniowy dołek.