Poprawa notowań wspólnej waluty podyktowana była nieco mniejszymi obawami rynków o sytuację strefy euro. Oto kraj, który po Grecji często wymieniany jest jako drugi w kolejce po pomoc finansową, bez większego problemu uplasował na rynku najpierw całą ofertę bonów skarbowych, a następnie obligacji. Duży popyt na hiszpańskie papiery rządowe pozwolił uwierzyć inwestorom w to, że Hiszpania "jakoś" sobie poradzi. Odbicie euro względem dolara pozytywnie przełożyło się na kurs złotego, który zszedł na początku tygodnia z poziomu powyżej 4,10 względem euro w okolice 4,07.
Co ciekawe jednak, kontynuacja wzrostu eurodolara w następnych dniach nie zaowocowała dalszym umocnieniem polskiej waluty. Wszystko wskazuje na to, że konsolidacja wokół 4,07 będzie kontynuowana również w najbliższych dniach - o ile nie pojawią się czynniki wyraźnie wpływające na nastroje globalne. Mogą nimi być na przykład kolejne publikacje danych makro na rynkach bazowych czy komunikat po środowej decyzji amerykańskiego Fedu w sprawie stóp procentowych. Publikacje kolejnych krajowych danych będą miały ograniczony wpływ.